Obudziłam się na trawie - chyba mi się przysnęło - przetarłam oczy i się przeciągnełam. Było już po zmroku, a gwiazdy już powoli zaczynały coraz bardziej świecić, więc zebrałam się żeby pójść sprawdzić co w domu. Pewnie rodzice i siostra się niepokoją gdzie tak długo jestem. Wracałam do domu ścieszką z polany niedaleko mojego domu, w końcu dotarłam i otwarłam drewniane drzwi.
- Mamo, mamo [T/i] już przyszła!- krzyczała moja siostra na mój widok i od razu pobiegła do mamy jak ona to w zwyczaju robi.
- Gdzie byłaś tak długo?-spytała mama mieszając coś w garnku, pewnie na kolacje.
- Ja? Aaa... Nigdzie... -uśmiechnełam się drapiąc z tyłu głowy i odwracając wzrok, by nie patrzeć mamie w oczy.
- No, na pewno. Umyj ręce i siadaj do stołu, kolacja jest już gotowa- powiedziała nakazująco.
- Dobrze,dobrze- odpowiedziałam i poszłam umyć ręce tak jak mi kazała. Gdy nagle usłyszałam duży huk i wrzaski. Od razu wybiegłam z domu razem z innymi członkami rodziny by sprawdzić co się stało. Właśnie spełnił się nasz największy koszmar... Tytani przeszli przez mury...
- [T/i]! Samanta! Uważajcie!- krzyknęła matka popychajżc nas do przodu- wielka ręka chwyciła obojga naszych rodziców. Tytan był duży, więc bez problemu umiał ich złapać w swoje łapska zaczęłam krzyczeć najgłośniej jak potrafiłam, aż moje gardo zachrypło. Krzyczałam ze łzami w oczach, że ma ich puścić, Samanta zaczęła płakać ze strachu. Wtedy nawet nie wiadomo, z której strony przylecieli zwiadowcy. Jeden z nich uratował rodziców rozcinając kark tytana, ten od razu puścił bezwładnie rękę z moimi rodzicami, a jego ciało runęło na pobliskie budynki. Moich rodziców złapano, gdy lecieli na ziemie i postawiono ich obok nas ja przez łzy nie widziałam kto to, ale moi rodzice mu podziękowali i lada moment nas pocieszali, że już są obok. W tych ciężkich dla mnie chwilach zrozumiałam, że chcę być jak zwiadowcy, chcę pomagać innym.
Od tamtego dnia minęło juz 2 lata, przystąpiłam do korpusu treningowego, by zacząć ciężka pracę, którą musiałam przetrwać by dotrzeć do mojego ukochanego celu czyli dostać się do korpusu zwiadowczego. Oczywiście jak na rodziców przystało nie chcieli mnie puścić bo jestem dziewczyną i nie dam sobie rady, ale koniec końców to zaakceptowali, bo wierzyli we mnie i nie chcieli mnie pozbawić moich marzeń. Ciężko trenowałam by być jedną z najlepszych i nawet mi się to udawało. Poznałam tam dużo ciekawych ludzi i z kilkoma się nawet zaprzyjaźniłam.
-Mikasa! Eren! Armin! -krzyknęłam w stronę moich przyjaciół- czekajcie na mnie, idę z wami potrenować! Zebrałam się jak najszybciej potrafię z pokoju.
- Czekamy na ciebie [T/i]- odpowiedział spokojnie Eren uśmiechając się.
- No, dogoniłam was-powiedziałam lekko zdyszana- zobaczycie będę z siebie wyciskać siódme poty żeby być lepsza od was -zaśmiałam się.
- Jasne, jasne - powiedział Armin- musisz być lepsza od Mikasy.
- Wiem, dlatego dużo trenuje- powiedziałam pewna siebie pokazując gotowość do treningu.
~°~°~°~°~°~°~°~°~°~°~°~°~°~°°~°~°~°~°
*trzy lata później*
- No Mikasa - gdzie chcesz iść dalej?- spytałam zerkając na dziewczynę.
- Tam gdzie Eren- odpowiedziała. Czyli przez trzy lata nic się nie zmieniło nic tylko Eren, no cóż życie.
- A ty, Eren?-również spojrzałam na niego pytającym wzrokiem oczekując odpowiedzi.
- Ja oczywiście chce się dostać do zwiadowców- powiedział dumnie salutując przy tym jak prawdziwy żołnierz.
- Ja też !- wychylił się Armin zza ramienia Erena
- Hahaha czyli idziemy wszyscy do zwiadowców? -zaśmiałam się.
- Najwidoczniej, obyśmy przeżyli to wszystko i zabili jak najwięcej tytanów. Chociaż ty i Mikasa zabijecie ich najwięcej znając was, bez wątpienia jesteście po prostu do tego stworzone. Macie to coś wszystko robicie z taką gracją, a jednocześnie ze skutkiem- oznajmił Eren.
- Jeszcze zobaczymy czy nam się uda...- z zaniepokojeniem powiedziałam pod nosem.
- A ja? - wtrącił się oburzony Armin
-ciii zaraz przyjdzie dowódca.- przyciszyłam Armina. Oby mi te wszystkie treningi dały jakieś szanse na przeżycie, w końcu tak ciężko pracowałam przez te 3 lata nie mogło pójść wszystko na marne.
-----------------------------------------------------------
Przepraszam jeśli są jakieś błędy ortograficzne i interpunkcyjne bądź językowe( z polskiego mam 3 więc no xD) i to moje pierwsze opowiadanie więc proszę o dystans.
CZYTASZ
Levi x reader | To nie może być tylko sen... |Attack on Titan
Short Story-czy to tylko sen? Czy ja na prawdę umarłam w jego ramionach?- czuje jak moje oczy robią się ciężkie... -[T/i]! - obudź się- słyszę jego głos..., który robi się coraz barciej stłumiony i cichszy... - ratuj mnie Levi... -mówie ostatnim tchnieniem ·...