Zza rogu

241 19 1
                                    

- A kogo my tutaj mamy?
Śmiech. Jakieś niewyraźnie pomruki. Kilka monosylab. Wyraźny odór alkoholu. Grupka mężczyzn przed nami nie sprawiała wrażenia przyjemnej. Mój znajomy zesztywniał. Jego twarz stężała, na czole pojawiły się krople potu, gdy barczysty szatyn przyszpilił go do ściany. Do mnie zaczął podchodzić blondyn. Spojrzałem na Krisa z miną typu "jest okej".
- Panowie...
Uśmiechnąłem się uroczo. Mężczyźni od razu zawiesili wzrok na mojej sylwetce, ignorując wyższego.
- Tu jest nieprzyjemnie.
Odwróciłem sie tyłem do nich i zacząłem powoli iść przed siebie, kręcąc delikatnie biodrami. Grupka obcych ludzi podążyła za mną. Kilka razy poczułem na krótką chwilę czyjeś ręce na tyłku, usłyszałem też wiele komentarzy na swój temat. W międzyczasie dostałem smsa : "Co jest??". Szybko odpisałem, aby czekał przy jednym z bardziej znanych pomników. Gdy zrobiło się ciemniej, puściłem się biegiem przed siebie.
- Hej, stój! 
Biegłem jakiś czas, aż usłyszałem huk broni. Jeden. Drugi. Trzeci. Kule jakimś cudem trafiały wokół mnie, lub między nogi. Biegłem ile sił w nogach, słysząc za sobą stukot ich butów. Może to nie było takie inteligentne, jak na początku sądziłem? Skręciłem w wąską, zastawioną jakimiś szpargałami uliczkę. Przeskoczyłem jakąś skrzynkę. Potem kilka kolejnych. Głosy ucichły, nie słyszałem już dodatkowych kroków, tylko moje własne, szybkie i chaotyczne. Minimalnie zwolniłem i zziajany dobiegłem do Krisa.
- Nic Ci nie jest?!
Był spanikowany. Widziałem to w jego oczach.
- Spokojnie...
Wziąłem kilka głębszych oddechów. Po chwili się uspokoiłem.
- Zgubiłem ich. Jest dobrze. Chodźmy.
Pokiwał głową. Gdy prowadził mnie do swojego domu, co chwilę rzucał mi ukradkiem zaniepokojone spojrzenia. Zapowiada się kolejna ciekawa dyskusja.

Wołali go "Lucky"Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz