22 września, godz. 21:30
Shikamaru - ninja bez ambicji, bez zaangażowania ani nawet żadnego powodu, żeby zostać ninją - tak myśleli wszyscy. A przecież wrócił właśnie z kolejnej, przydzielonej mu przez hokage misji! I to nawet bez szwanku...
Aktualnie, to szedł główną drogą Konohy, porzucając właśnie swój wcześniej przydzielony mu zespół, by udać się do Tsunade-sama wraz z raportem! Jeeej...
- Do zobaczenia Shikamaru - pożegnał się Lee.
- Tak, i nieźle ci poszło - pogratulował Kiba - jako przywódcy.
- Tak - przytaknął Rock, po czym obaj chłopcy ruszyli w swoje strony.
Shikamaru stał jeszcze chwilę, machając do nich, co w sumie nie miało żadnego sensu. No chyba, że chciał odwlekać zdawanie raportu.
"Rany, dlaczego zawsze to ja muszę to robić?" - pomyślał, idąc zwolna ulicą Konohagakure. - "Eh... beznadzieja".
Na miejscu, u hokage, okazało się, że młody Nara będzie jeszcze bardziej niezadowolony z dzisiejszego dnia. A dlaczego?
- Jejku. Ona wykończy mnie na śmierć tymi misjami - marudził sobie pod nosem, kierując się teraz dokładnie na drugi koniec wioski.
- Jakimi misjami? - usłyszał głos jakiejś dziewczyny.
Na szczęście nie musiał się obawiać, ponieważ była to tylko Tenten, a nie należała ona do tych marudnych.
- Eh. Piąta kazała mi uwolnić "coś" lub "kogoś" z jakiejś chorej sadzawki - zaczął jej tłumaczyć. - Podobno jest niebezpieczna i mam zabrać ze sobą pomoc po drodze. Tylko najpierw muszę ją znaleźć... - Ziewnął ospale, a potem zerknął na nią pytająco.
- Niestety, nie mogę - odpowiedziała pospiesznie. - Zaraz mamy trening drużynowy i nie mogę się na niego spóźnić. To narazie! - krzyknęła, po czym wskoczyła na pobliski sklep i tyle ją chłopak widział.
"Tak. Nikt już nie chce iść na misję rangi D, nawet jeśli jest oznaczona rangą C".
- No nic, trzeba iść dalej - powiedział do siebie i ruszył w dalszą drogę.
Shikamaru miał nadzieję, że akurat dzisiaj zdoła się uwolnić od misji, a bynajmniej takich, które zajmowały zbyt wiele czasu i sił (czyli każdych), a ponadto były nudne i bezsensowne (czyli wróć do poprzedniego nawiasu).
No ale niestety - jak mus, to mus.
Mógł tylko wierzyć w to, że nie będzie musiał się z tym męczyć sam i że zanim tam dotrze, znajdzie kogoś chętnego do pomocy.
I nagle, jak na własną prośbę, usłyszał znajomy mu dźwięk. A mianowicie hordę małych owadów, chodzących po pobliskim drzewie. Obejrzał się w tamtą stronę.
Shinobi, stojący na gałęzi, skinął mu na przywitanie.
- Witaj Shikamaru-kun - odezwała się cicho Hinata, opierając się o pień.
"A gdzie Kiba? Gdzieś niedaleko słychać szczekanie psa, więc też temusi tu być. A biorąc pod uwagę, że Shino przywołuje swoje robaki, a Hinata używa byakugana, ta trójka musi wykonywać jakieś zadanie, swoje własne. Czyli żadne z nich mi nie pomoże" - wydedukował i poszedł znów przed siebie, chowając ręce w kieszeniach.
Ponieważ Shikamaru nie dawał za wygraną i uparcie poszukiwał kogoś, kogo mógłby zabrać ze sobą, (chyba by go podręczyć łażeniem po bagnach) szedł powoli, nie spiesząc się właściwie w ogóle.
![](https://img.wattpad.com/cover/188076163-288-k336375.jpg)
CZYTASZ
Czyli one-shoty ✗Zamówienia Zamknięte✗
FanfictionHistorie postaci z fandomu Naruto, których, no... nie było, ale są! Napisane przeze mnie. Charaktery postaci zachowane, a przynajmniej starałam się je zachować. Nie jest to za ciekawy opis, ale no cóż... reszta w pierwszej części książki. Miłego czy...