Vasile - cz.3

107 10 14
                                    

Music: Vampire Waltz Music - Tonight Ve' Dance (Masquerade)



Sanae siedziała w bibliotece jeszcze przez jakiś czas, chcąc skończyć pisać piosenkę, którą nawet nie wiedziała, czy kiedykolwiek użyje. Gdy naskrobała ostatnie słowo na kartce kolorowego zeszytu, pomyślała o swoich przyjaciołach w Tokio, którzy zapewne piekielnie się o nią martwili, a ona nie miała nawet możliwości dania im znać, że żyje. Zdając sobie sprawę z tego, jak bardzo za nimi tęskni, coś ścisnęło ją w żołądku.

– Czy ja naprawdę chcę tutaj zostać? – zapytała samą siebie, kuląc się na bordowym fotelu. – Czas podjąć decyzję, Sanae – dodała w myślach, zamykając zeszyt.

Westchnęła głośno, a następnie wstała i ruszyła w stronę drzwi. Wychodząc na korytarz, rozejrzała się po korytarzu, aby przypomnieć sobie, w którą stronę ma się udać, co nie było łatwą sprawą w tak wielkim, zawiłym zamczysku. Ostatecznie skręciła w prawo, przeszła na sam koniec i stanęła pod drzwiami do pracowni krawcowej. Zapukała trzy razy, a następnie nacisnęła klamkę i weszła do środka. Megan siedziała przy maszynie do szycia, zszywając ze sobą dwa końce granatowego, śliskiego materiału. Widząc dziewczynę, uśmiechnęła się lekko i ruchem ręki wskazała miejsce przed lustrem, gdzie Sanae udała się posłusznie. Do wielkiej wampirzej imprezy został zaledwie jeden dzień, dlatego spodziewała się, że zaraz dostanie do przymiarki gotową suknię i już nie mogła się doczekać. Nigdy nie miała na sobie podobnej kreacji, dlatego nie sposób się dziwić, że była cała podekscytowana.

– Wyskakuj z ubrań – powiedziała wampirzyca, na co Sanae uniosła brwi w zdumieniu. – Suknia ma być dopasowana do ciała, więc nie mogę mierzyć jej na tym wszystkim.

Nie zadając zbędnych pytań dziewczyna rozebrała się do bielizny i przewiesiła ciuchy przez drewniany parawan, a następnie ustawiła się gotowa do przymiarki. Megan włożyła jej przez głowę przyszłą sukienkę i zabrała się za spinanie szpilkami materiału po obu stronach talii.

– Wydawało mi się, że sukienka na szkicu była czarna – zauważyła Sanae, przyglądając się pracy krawcowej – a ta jest granatowa.

– Dobrze ci się wydawało. To co masz na sobie, nie jest tamtą sukienką – odpowiedziała, wpinając ostatnią szpilkę. – Vasile przyszedł do mnie przedwczoraj i zmienił zamówienie. W każdym razie zapewniam cię, że ta suknia będzie nieporównywalnie piękniejsza od tamtego projektu.

– Ale przecież bal jest jutro wieczorem! Zdążysz? – zapytała zaskoczona dziewczyna.

– Jestem wampirem, moja droga – uśmiechnęła się złośliwie, odgarniając rudą grzywkę z czoła – mogę pracować bez odpoczynku wiele godzin. Zdążę uszyć ci kieckę i zrobić cię na bóstwo przed balem. Bez obaw.

– No tak... – mruknęła Sanae.

– Dobra. Ręce do góry i uwaga na szpilki – powiedziała Megan, chwytając za górę sukienki, a następnie ściągnęła ją – Możesz się ubrać, to wszystko na dzisiaj.

– Dlaczego zmienił projekt? Nic mi nie powiedział.

Zdjęła spodnie z parawanu i w zamyśleniu wsunęła nogę w nogawkę.

– Zapewne taki miał kaprys. – Megan wzruszyła ramionami, ponownie zasiadając przy maszynie. – Choć przyznaję, że zazwyczaj nie zmienia zdania w ten sposób. – Zerknęła na zdezorientowaną dziewczynę, a jej twarz wyrażała emocje, których Sanae nie potrafiła określić. Właściwie nawet nie próbowała, bo przywykła już do pokręconego charakteru krawcowej. Na pierwszy rzut oka wydawała się normalna, a przynajmniej na tyle, na ile „normalny" może być wampir, lecz szybko okazało się, że jest nieco... nieobliczalna. – Słyszałam, że jesteście w świetnych relacjach, więc nic nie stoi na przeszkodzie, żebyś go zapytała o tę zmianę planów. Szczególnie, że ta suknia to nie byle co.

Melodia StrachuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz