Minął miesiąc, przeprowadziłam się na drugą stronę Krakowa, żyłam normalnie, jak przed tym wszystkim... chciałabym, żeby tak to wyglądało.
Przez ten cały czas mój kanał umarł, tak gwałtownie jak żaden inny. Z dnia na dzień wszystko umarło. Niemal. Jedynym co pojawiło się od tamtego czasu na nim była krótka animacja z przeprosinami w istnie depresyjnym stylu.
Odkąd przeprowadziłam się jest trochę lepiej, nie otaczają mnie już tamci fałszywi ludzie, poznałam nowych, w nowym liceum, więcej wychodziłam. Może nie jest to jakimś wyjątkowym osiągnięciem, ale dla mnie po miesiącu odosobnienia było to dużym krokiem na przód. Moją motywacją był mój kanał. "Musi wróci dawna ja, kocham moich widzów i nie chce ich zawieść nigdy nie wracając" tak myślałam, jednak świadomość, że nigdy nie będę taka jak wcześniej mnie nie opuszczała. Mijały tygodnie, a ja robiłam drobne kroki w przód, jednak wciąż nie potrafiłam nikomu zaufać.
- Siemka, Error powrócił, tęskniliście? - powiedziałam jednego dnia włączając kamerkę, transmitowałam się na żywo, nie miało to się nigdy stać, ale jednak. - Zastanawialiście się pewnie dlaczego na kanale nic nie pojawia się od przeszło dwóch tygodni, racja? - Uśmiechnęłam się smutno do kamerki. Widziałam jak bardzo zmieniło się moje nastawienie. - Wiecie... każdy ma problemy, racja? Jedni większe jedni mniejsze... - zaczęłam patrząc na chat. Na live było całkiem sporo osób co szczerze mnie zaskoczyło. - Trochę się u mnie ostatnio działo... - na chwilę zamilkłam, w moich oczach zaczęły zbierać się łzy więc zakryłam je ręką i otarłam - ...i przez te "trochę rzeczy"... - pokazując cudzysłowie ukazałam moje zabandażowane ręce - ...wylądowałam w szpitalu. - otworzyłam oczy, przez całą moją wymowę nie patrzałam co piszą ludzie w obawie, że zobaczą moje zeszklone oczy, jednak teraz spojrzałam.
Ujrzałam tam dużo słów pocieszenia przez które niemal się popłakałam, mimo lekkiego uśmiechu na ustach. Naprawdę cieszyłam się, że są tam gdzieś tacy ludzie którzy pomimo, że mnie nie znają się o mnie martwią. Sprawiło to, że poczułam w moim serduszku takie przyjemne ciepełko, nie przejęłam się nawet prawdopodobnie fejkowym kontem jakiegoś dzieciaka podszywającego się pod niejakiego Elevena.
- Naprawdę... dziękuję, że mnie wspieracie. - powiedziałam mój głos drżał, a łzy powoli ciekły po policzkach.
Mimo, że temat ten był dla mnie naprawdę ciężki, to takie okrojone powiedzenie o nim zdjęło część tego ciężaru. Nawet jeśli nie znałam tych ludzi, oni mnie wspierali.
- Dziękuję, że jesteście. - uśmiechnęłam się lekko, nie przejęłam się rozmazanym tuszem, który jako jedyny miałam na sobie, przez co widoczne były moje worki pod oczami. - Zobaczymy się w najbliższym odcinku. - Powiedziałam posyłając im najpiękniejszy uśmiech na jaki było mnie stać w tamtym momencie i zakończyłam nagrywanie.
Ci ludzie byli moją motywacją na lepsze jutro, na to, że sobie z tym poradzę. To dla nich nabierałam z każdym kolejnym dniem chęci by wstać i wziąć się za siebie, dzięki nim zaczynałam na ponów żyć.
Byli moją motywacją.
Dzięki nim starałam się wrócić do siebie.
Oni sprawili, że dałam radę to zrobić.
Wspierali mnie, pomagali, poświęcali czas nawet nie znając.
CZYTASZ
Read description | Eleven | Tymczasowo zawieszona
FanficOdkąd pamiętała była wyrzutkiem społecznym, dostawała od ludzi ją otaczających, nagrywała filmy i wstawiała je na YouTube dla czystej przyjemności, rysowała z pasją i śpiewała dla odstresowania się, nigdy nie spodziewała się takiego obrotu zdarzeń.