Wreszcie, o godzinie siódmej rano pomyślnie lądujemy. Podczas lotu Tony zdążył się wymienić numerami z brodaczem siedzącym obok nas. Wciągnął mnie też w rozmowę z nim, także dowiedziałam się, że ma na imię Simon i jest Włochem.
Tony chyba nie ma określonego typu faceta, mam wrażenie, że każdy jego partner jest inny od poprzedniego, ale mogę się mylić.
Opuściwszy pokład wyciągam komórkę i wyłączam tryb samolotowy. Lumpy, ja i Tony rozmawiający z Simonem kierujemy się na lotnisko w celu odebrania bagażu oraz odprawy.Po wszystkim Tony żegna się z brodaczem i zaczyna sprawdzać, którym autobusem dostaniemy się do naszego hotelu.
- No nie, to jest pensjonat, a nie hotel! - jęczy zrezygnowany.
- Mniejsza, nie to jest teraz najważniejsze - przewracam oczami.
- Ale pensjonat jest dla starców! - stwierdza zrezygnowany. Przewracam oczami.
- Oby właściciele byli chociaż wyrozumiali co do imprez! Albo przygłusi - Lumpy chichocze.
- Możecie się uspokoić? Najpierw musimy się tam dostać - mam wrażenie, że jestem jedyną myślącą racjonalnie osobą. Zabieram Tony'emu telefon i sama zaczynam sprawdzać busy - znalazłam. Za mną.
Ciągnąc za sobą walizkę udaję się w stronę wyjścia z lotniska. Następnie posługując się mapą znalezioną na stronie internetowej autobusów, kieruję się na przystanek.
Tony i Lumpy nie wtrącając się podążają za mną.- To ten? - pyta Tony wskazując na dwupiętrowy, turkusowy autobus. Kiwam głową, po czym ustawiamy się w kolejce w celu schowania walizek do bagażnika.
Dochodzi już godzina dziewiąta, autobus zatrzymuje się na przystanku zaraz przy pensjonacie. Uzbrojeni w nasze bagaże ruszamy w stronę budynku podziwiając przy tym okolice. Pensjonat z zewnątrz wygląda jak zwykły dom, wyróżnia go drewniana budowa wprowadzająca plażowy nastrój. Niepewnie wchodzimy do środka, budynek wydaje się być całkiem przytulny, utrzymany jest w blekitnych barwach współgrających z żółcią. Morski wystrój wygląda nieźle.
Po chwili podbiega do nas ubrany w spodenki plażowe oraz krótką koszulę mężczyzna. Ma dość długie blond włosy spięte w kucyk. Wygląda bardzo znajomo.- Marceline? To ty? - pyta zaskoczony. Teraz sobie przypominam.
- Ah, Finn - mówię równie zaskoczona. Gość chodził ze mną do liceum - zmieniłeś się.
- Za to ty prawie wcale - mówi z miłym, energicznym uśmiechem. Chłopak bardzo zmężniał, nic dziwnego. Pamiętam, że kiedyś był bardzo niski, teraz mnie przerosnął. Jego włosy zawsze były bardzo długie, co dodawało mu dziewczęcej urody. Pamiętam, że je upinał i chował pod czapką.
- Ejj, mnie nie poznajesz? - oburza się Gruda. Finn zdezorientowany przygląda się dziewczynie.
- Ah, Lumpy! Wybacz, nie poznałem cię po tym kolorze włosów. Dobrze wyglądasz.
- Wiem - mówi Gruda wybuchając śmiechem.
- Nie przedstawicie mnie? - Tony marszczy czoło.
- Tony, to Finn. Finn, to Tony. Tony. Finn. Poznajcie się - powiedziała Lumpy na jednym wdechu.
- Co tu robisz? - pytam.
- Ten pensjonat to taki mój rodzinny biznes. Po śmierci rodziców przypadł mi, więc teraz prowadzę go razem z moją dziewczyną - wyjaśnia wciąż promiennie się uśmiechając.
- Przykro mi z powodu rodziców... - przypominam sobie rozwód moich, jak to przeżywałam. Nie chcę sobie nawet wyobrażać co by było, gdyby zginęli.
CZYTASZ
Niezapomniane Lata || Bubbline
ФанфикIle czasu potrzeba, aby pogodzić się ze stratą ukochanej osoby? Bo sześć lat to chyba zdecydowanie za dużo. Marceline uwięziła w swoim sercu jedną osobę, jaką jest Bonnibel. Kobieta nie potrafi zapomnieć o dawnej miłości, jak i zastąpić ją kimś inny...