Blondynka stanęła na krawędzi. Po jej policzkach spływały łzy. Nie miała sensu życia. Nie miała osoby, której może się pozwierzać. A jednak wahała się czy skoczyć czy nie. Pod nią rozciągały się tory. Stała na długim moście kolejowym. Trzeba było nie lada odwagi aby na niego wejść. Dlatego to właśnie tutaj przychodziła gdy była smutna. Ponieważ tutaj mogła się wypłakać i przeboleć sytuację. Dziewczyna usiadła na brzegu i wykrzyczała:
-Dlaczego? Dlaczego ja?!
Jeszcze bardziej pogrążyła się w smutku. Schowała twarz w dłoniach. Nie chciała już żyć. Miała dość ciągłych ucieczek od problemów. Przed oczami przelatywały jej najszczęśliwsze wspomnienia.
Kiedy poznała swoją najlepszą przyjaciółkę. Kiedy pierwszy chłopak zaprosił ją na randkę. Kiedy pierwszy raz przyszła na trening. Kiedy urządziła urodziny w gronie najlepszych przyjaciół, których zresztą straciła, przez dziewczynie jednego z nich. Gdy uciekła z domu do swojego chłopaka.Jej życie było niewyobrażalnie bajkowe, ale zdążył się ten okropny wypadek. Mimo tego ona się nie poddała. Walczyła do samego końca. Niektórzy byliby szczęśliwi że się nie poddaje, a niektórzy współczuliby jej takiego życia. W sumie to ona sama sobie współczuła. Nikt jej nie kochał. Miała szczerze dość. Już zaczęła się przechylać do przodu kiedy usłyszała głos:
- Nie rób tego. Nie warto. Uwierz mi też próbowałem. Nic dobrego z tego nie wyszło. Tylko jeszcze bardziej się ośmieszyłem - próbował powstrzymać ją blondyn.
Miał krótkie włosy ścięte po bokach. Był dość wysoki. Jego nogi zdobiły czarno białe air max-y. Miał na sobie czarną bluzkę z krótkim rękawem i jasno szare krótkie spodenki. Wyglądał na bardzo przestraszonego. Nie dziwne. Nie co dzień widzi się skaczącą z mostu dziewczynę. Albo może często? Nie wiem.
Blondynka zaśmiała się pod nosem i tylko pokiwała głową. Przecież ten chłopiec nie mógł wiedzieć dlaczego ona chce skończyć ze sobą. Nikt nie mógł o tym wiedzieć. Została sama na takim wielkim świecie. Blondyn ostrożnie zbliżył się do niej i położył rękę na jej ramieniu. Gdy tylko dotknął jej ciała prawie od razu się spięła. Wyczuł to gdyż zabrał rękę.
Chwilę później usiadł obok niej. Spojrzał przed siebie. Rozciągające się tory zdobiły drzewa oraz krzaki. Widok zapierał dech w piersiach. Z dala dało się usłyszeć śpiew ptaków oraz.... dźwięk karetki? Dziewczyna z przerażeniem spojrzała na blondyna. Powiedziała drżącym głosem:
- Czemu to zrobiłeś? Nie prosiłam o pomoc-popatrzyła na niego z nienawiścią w oczach. Wstała, co od razu uczynił też chłopak.
Dziewczyna szybkim ruchem uderzyła prawą ręką chłopaka w twarz. Niespodziewany obrót sprawy zdziwił blondyna. Widać było że nie spodziewał się tego po niej. Nie zwarzając na obrót spraw odwróciła się na pięcie i zaczęła biec po spróchniałych belkach. Jej plecy obciążał mały, napchany plecaczek. Był czarny z białymi dodatkami. Na zamku miał przyczepiony mały breloczek. Był w kształcie małego klucza wiolinowego.
Kiedy dziewczyna dotarła do końca mostu była zdyszana. Mało kto o tym wiedział ale kiedyś zdażył się maly wypadek przy pracy. Dziewczyna bowiem spadła z tego oto mostu. Od tamtego czasu lekarze stawiali małe szanse na całkowity powrót do sportu. Nie mogła już biegać zawodowo jak kiedyś. Nie mogła już uprawiać lekkoatletyki. A w przeszłości było to jej marzeniem. Jedyne w czym się odnalazła i co nie sprawiało jej tak wielkiego bólu był boks. Tak mogła wyrzucić z siebie całą złość, nie krzycząc na innych ludzi.
Zeszła z mostu i ruszyła w stronę pobliskiego lasku. Miała nadzieję, że nikt jej tam nie znajdzie. Kiedy jej myśli były już w gęstwinach drzew , drogę zagrodził jej wysoki i umięśniony mężczyzna. Miał tatuaż na karku przedstawiający chińskie znaki. Ciemna koszula zapięta pod samą szyję wpuszczona była w długie spodnie tego samego koloru.
CZYTASZ
The Win Hurts
FanfictionDo szpitala zostaje przewieziona 17-letnia blondynka. Niedługo później ucieka z niego i ulega poważnemu wypadkowi. Kierowcą auta okazuje się znany młodemu pokoleniu - Dawid Kwiatkowski. Jednak nastolatka jest zamknietą w sobie osobą, która skrywa w...