1

0 0 0
                                    

Początek zaczął się od chwili moich narodzin. Kiedy wzięłam pierwszy oddech nie wiedziałam, że moje życie tak się potoczy.

Dokładnie 17 lat później znajduje się w tym samym szpitalu, wpatrując się tempo w okno.

- I jak? - doktor zjawił się już po raz trzeci tego dnia i jak zwykle podszedł do pielęgniarki siedzącej na drugim końcu sali przy biurku.

- Nadal się nie odzywa - pulchna pielęgniarka spojrzała na mnie - Dzwoniłam do jej ciotki. Będzie jutro rano.

Doktor pokiwał głową i wyszedł poprawiając okulary. Siedzę już tu tydzień. Tydzień od piekła, które rozpętało się u mnie w domu. W tamtym dniu straciłam wszystko. Mamę i moja gwiazdkę. Moją malutką siostrzyczkę. Ojca nie znam i nigdy nie chce poznać. Nie jest mi to potrzebne.

Więc dzień po dniu od tragedii zapadam się w głąb siebie. Kurcze się, pragnąc zniknąć i nie czuć pustki. Ciągle zastanawiam dlaczego to ja przeżyłam. Dlaczego?.

Po trzecim dniu pobytu w szpitalu, lekarz zaniepokojony kazał wezwać psychologa. Jednak nic to nie dało. Nie wypowiedzialam ani jednego słowa. Nie wiem już nawet jak to się robi.

Osuwam się na twardą poduszkę zamykając oczy. Kolejny dzień życia zaliczony.

*******************

- Cześć - brozowowłosa kobieta mniej więcej w wieku mojej mamy z dużymi zielonymi oczami, zatrzymała się przede mną. - Alison?

Pokiwałam niechętnie głową. Prawda jest taka, że przede mną, w zatłoczonej poczekalni stoji moja ciotka. Siostra mojej mamy. Cholernie podobna.

- Jestem Bety - uśmiechnęła się delikatnie, a ja z całych sił powstrzymałam się od zdarcia jej tego uśmiechu. Nawet tak samo unoszą kąciki ust . Wyciągnęła zgrabna dłoń w moim kierunku. Zjechałam spojrzeniem w dół na swoje ręce. Całe pokryte bliznami i opatrunkami. Bety zerknęła w tamtą stronę i wciągnęła głośno powietrze. - Chodzimy już do samochodu. - Złapała mnie delikatnie za ramię i pomogła mi wstać. Przy okazji zarzuciła sobie moją torbę na ramię. Lekką. Bo nic mi nie zostało. - Czeka nas długa podróż.

Dostanie się do samego samochodu zajęło nam dwadzieścia, a kolejne dziesięć wyjechanie z parkingu. Patrzyłam na dobrze mi znane sklepy, restauracje, bar jak powoli znikają . Siedziałyśmy w ciszy od chwili zamienienia słów w poczekalni. Znaczy ciocia mówiła. A ja no cóż. Teraz co kilka sekund zerka na mnie sprawdzając co robię. Jestem pewna, że lekarze powiedzieli jej, że nie mówię. Że nic nie jest skłonne mnie do tego zmusić.

- Wiem, że masz 17 lat - powiedziała zwracając moja uwagę. Oderwalam wzrok od szyby samochodu i przerzuciłam go na Bety. - i wiem, że miałaś młodszą siostrę Lene - trzymające palce kierownice zacisnęły się tak mocno, że pobielały knykcie.

Przełknęłam głośno śline bojąc się narastającej pustki. Słowo "miałam" brzeczało mi w głowie nie dając mi siły do mrugnięcia .

- Prawdę mówiąc nic więcej o tobie nie wiem - mówiła dale patrząc tym razem pezed siebie. - Twoja mama wyjechała od razu jak skończyła osiemnaście lat. Nie dawała nawet znaku życia.

Co mnie to obchodzi? Chciałam wykrzyknąć, żeby się zamknęła, ale nie mogłam. Pochlaniała mnie coraz większa ciemność. Mój oddech stawał się szybszy, a w oczach mi ciemniało. Czułam się wyprana z uczyć. Wykończona.

-Dlatego proszę daj nam szansę - szepnęła na koniec, a w jej oczach pojawiły się łzy. "Nam" czyli kto?

Kiwnelam głową słabo, kiedy Bety spojrzała na mnie. Dać szansę mogę, ale czy to coś da?

............

I o to pierwsza część.
Dajcie znać jak wam się podoba i czy chcecie następny rozdział. Pamiętajcie

GWIAZDKA + KOM = MOTYWACJA

Zagubiona W Sobie  Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz