♡15♡Carmen

26 4 0
                                    

Gdy Tristan zarządził odpoczynek, zeszłam z jego konia i spojrzałam na wszystkich wyczekująco. Chłopak zdjął nasze torby i położył je pod złocistym drzewem.
- Wybraliśmy dobre miejsce do odpoczynku - stwierdził Tris, na co Sierra podniosła na niego wyczekujący wzrok, jednak gdy on nie zwrócił na to uwagi zapytała się dlaczego tak uważa.
- Te drzewa noszą nazwę Moligno, co pochodzi od łacińskiej nazwy miękkich drzew. Mają one delikatne korzenie i bez problemu można położyć się na nich jak na zwyczajnym łóżku. Dobra, a skoro jesteśmy już w temacie drzew to chyba powinniśmy pozbierać gałęzie i  zrobić ognisko, bo w tych rejonach noce nie są zbyt przyjemne - chłopacy poszli  na poszukiwania suchych kawałków drewna. 

Gdy zebrali odpowiednią ilość gałęzi i wspólnie rozpaliliśmy ognisko usadowiłam się tak by ogrzewały mnie jego ciepłe płomienie, z chwili na chwilę coraz bardziej zaczęło się ściemniać. Siedzący obok mnie Kieran oparł się o drzewo i po chwili odpłynął. Sama również czułam jak powoli zabierają mnie czarne odchłanie snu, ułożyłam się wygodnie i zamknęłam oczy. Leżałam tak chwilę do póki nie usłyszałam głosu Sierry
- Ty też nie możesz spać?  
- Chcesz się przejść? Może to nam pomoże.
I na dobre odpłynęłam do krainy Morfeusza.

♡♤♡♤♡♤

Czułam jak chłodny wiatr dotyka mojej skóry, jednak mimo wszystko nie przeszkadzało mi to. Po moim ciele rozchodziło się ciepło, czyżby Tristan lub Sierra nie zgasili ogniska. Poczułam nad sobą czyjąś obecność i dość dziwny zapach.
-Zostawiamy ich na 10 minut, a oni już się obściskują - usłyszałam z góry, zaraz jakie 10 minut? Zaraz chyba im przywalę. Już miałam wstawać, ale dotarł do mnie sens tego zdania. Że co ja robię ?!

Powoli zaczęłam otwierać oczy i z żalem odkryłam, że jeszcze jest noc. Gdy próbowałam się podnieść czyjaś ręka utrudniała mi tą czynność. Gdy zaczęłam odzyskiwać w pełni świadomość okazało się, że moja głowa leży na torsie... twardym torsie Kierana.

Zaraz, zaraz dlaczego?

Ta myśl jednak nie zbyt mi przeszkadzała i gdyby nie to, że nie wiem jak zareagował by chłopak, a obok stoją nasi przyjaciele mogła bym leżeć dalej na wygodnym Kieranie.

Wyrwałam się z uścisku chłopaka i podniosłam się do pozycji siedzącej, z zamiarem wyjaśnienia gdzie byli.
- Gdzie byliście? I dlaczego tu tak dziwnie pachnie? - spytałam się ich, jednak Sierra jakby nie wiedziała co ma powiedzieć. Przeczuciłam wzrok na chłopaka. - Tristan...
Skądś kojarzę ten zapach, ale skąd?
Magia
W mojej głowie ponownie usłyszałam ten głos
- Tris, tłumacz się - posłałam mu mordercze spojrzenie.
-  Ghula - odparł obojętnie - poszliśmy się przejść i zaatakowała.
- O co chodzi, nie rozumiem - powiedział Kier obejmując mnie ramieniem. Dlaczego on to zrobił? Pewnie odruchowo. Tłumaczyłam sobie.

- Jestem Fae -odpowiedział chłopak.
- W takim razie jaką masz klasę? - spytał zainteresowany Kier. Z czego Tristan był wyraźnie nie zadowolony, chłopak nie lubi mówić o swojej pozycji społecznej. Mój przyjaciel przetarł rękami twarz wyraźnie zirytowany tym pytaniem.

- klasa A - odparł niechętnie, Kieran i Sierr pokiwali zrozumiałe głowami i nie zadawali mu już żadnych pytań. Jednak gdy wydawało się, że cała rozmowa dobiegła końca ponownie usłyszeliśmy głos chłopaka, tym razem jednak pytanie było skierowane do towarzysza siedzącego obok mnie - Dlaczego obejmujesz Carmen? W końcu się nie lubicie, czyż nie? - obróciłam się  w stronę Kierana, ponieważ również byłam tego ciekawa. Przez chwilę widać było na jego twarzy zawachanie, jednak potem wyraz zmienił się na pewny siebie.
- Bo mam taką ochotę - odparł do wyczekujących odpowiedzi przyjaciół. 

W końcu już nikt się nie odzywał, nastała długa i świszcząca cisza. Jedni patrzyli na siebie nawzajem, a inni rozglądali się w okół. Jednak jedno było pewne nikt nie zamierzał jej przerwać.

Chwyciłam torbę która od dnia wczorajszego leżała pod Moligno i zaczęłam pakować swoje rzeczy. Sierra podniosła na mnie wzrok.
- Skoro już nie śpimy, możemy ruszać w drogę - rzuciłam i wsiadłam na Lu-  konia Trisa. Zaraz za mną zerwali się inni i wszyscy wciąż milcząc wsiedli na swoje konie i udaliśmy się w dalszą drogę.

Podróż miała dość monotonie w nudnej i niemrawej atmosferze, jednak gdy zatrzymaliśmy się Sierra i Kieran byli oniemiali.

Przed nami rozciągała się długa przestrzeń pełna drzew, kwiatów i krzewów wszystko było doskonale zadbane. Równo przystrzyżona, zielona trawa i mnóstwo zwierząt biegających po podwórku. Po prawej i po lewej stronie stoją białe niewielkie  domki służby. Po środku dworku stał duży dom tego samego kory co dwa pozostałe oparty na kolumnach. Wygląda on niby identycznie jak każdy dom szlachty jednak bije od niego szczęśliwa atmosfera. Prawie każdy kogo można tu zauważyć ma szeroki uśmiech na twarzy. Większość mieszkańców pobliskich dworów uważa, że jest to niezgodne z zasadami jednak Tristan nie tarktuje swojej służby jak niewolników. Mają oni normalne prawa tak jak zwykli ludzie oraz zwyczajną wypłatę, właśnie dlatego kocham tego chłopaka, jako przyjaciela oczywiście.

- Rozgośćcie się - usłyszałam głos Trisa, by po chwili znaleźć się już w przedsionku.

No cóż nie wyszło idealnie, zdecydowanie mogło by być lepiej jednak mimo wszystko mam nadzieję, że sie wam podoba
~Susan~
 

Z innej bajki Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz