Dla Ninjy Zaćmienia był to dzień, który zapowiadał się bez żadnych komplikacji czy nieoczekiwanych powikłań. Kenshi, wyruszywszy z Klasztoru, znalazł się na Bambusowym Szlaku. Jego nazwa nie wywodzi się z przypadku, bowiem w tym miejscu gęsto rośnie długi, dorodny bambus, którego pola oddzielone zostały jedyną, prowadzoną przez nie, szeroką ścieżką. Kroczył przed siebie, wsłuchany w stawiane przez siebie kroki na wychodzonym szlaku. Poza słyszanym śpiewem nielicznych ptaków, panowała nieprzerwana cisza. Miejsce pełne zieleni i spokoju dawały Zakonnikowi Zaćmienia okazję na przemyślenia.
Jako mały, dziewięcioletni chłopiec, Kenshi został znaleziony w wiosce Borak. Wyglądał na zbłądzonego i przestraszonego. Musiał przed czymś uciekać, co tłumaczyłoby powód jego ukrywania się w rosnącym tam polu pszenicy. Nie umknął jednak bystremu oku Shi - jego dzisiejszego mistrza, który tego feralnego dnia znalazł się w wiosce ze swoimi uczniami. Od trzęsącego się ze strachu chłopca wyciągnął tylko jego wiek i imię, bowiem ten wyraźnie bał się odpowiadać na jakiekolwiek pytania. Na pytanie o jego rodziców, ten począł szlochać. Mistrz wywnioskował, iż chłopca musiał spotkać ciężki los. Nie mógł sobie pozwolić na opuszczenie go w takiej sytuacji. Tajemniczy człowiek wzbudził w Kenshim zaufanie na tyle duże, żeby ten mógł zabrać się wraz z nim do Klasztoru. Od tamtego dnia jego osoba powiązana jest z bractwem Zaćmienia, a on sam oddanie wykonuje swoje powinności na drodze Ninjy Zaćmienia.
Harmonia tego miejsca została jednak zakłócona przez wynurzających się z nienacka Szermierzy Krwi. Kenshi nie miał problemów z zidentyfikowaniem ich tożsamości, bowiem na wszystko wskazywał ich ubiór i dzierżony przez nich oręż. Właśnie - szermierze byli uzbrojeni.
- Proszę, proszę... - wypowiedział spokojnym, niemal szepczącym głosem najwyższy z pozostałej trójki stojącej za jego plecami. Na jego twarzy ujawnił się gorzki uśmiech, a w jego głosie dało się wyczuć nutę podekscytowania.
Brat Zaćmienia wyraźnie zaskoczony, zrobił jeden krok w tył. Nie spodziewał się bowiem takiego obrotu sytuacji.
- Wygląda na to, że ktoś wybrał sobie nieodpowiedni czas na przehacę. - kontynuował.
Kenshi wziął głęboki wdech i przybrał pozycję bojową.
- Zgodzę się. - odparł lekceważąco.
Na twarzy jego rozmówcy pojawił się gniew. Nie zwlekając ani chwili dłużej, ruszył biegiem na swój cel.
Kenshi zacisnął pięści, a z jego przedramion wyskoczyły dwa kształtne, metalowe ostrza.
Szermierz pochylił się z zamiarem wykonania ataku. Ninja wykorzystując swoją zwinność, sprawnie przetoczył się przez jego plecy. Za pomocą nabranej prędkości, pchnął swoim lewym ostrzem w gardło jednego z przeciwników, przebijając je. Pozostała dwójka rzuciła się na niego z dwóch stron. Kenshi szybko opadł na ziemię, unikając ciosu i podcinając nogi jednemu z prawej, który nie spodziewając się takiego ruchu, stracił równowagę. Ninja szybko wyskoczył w powietrze, wykonując salto i tym samym kopiąc go w szczękę. Ten odleciał do tyłu i przewrócił się. Drugi szermierz zamachnął się na Kenshiego. Ten jednak sprawnie uniknął jego ataku i skontrował go wbijając swoje ostrze głęboko w jego podbródek. Wyrywając je spowrotem pozwolił jego ciele bezwładnie paść na plecy.
Szermierz, który zdołał pozbierać się po upadku, pchnął jednym ze swoich mieczy w plecy Kenshiego, któremu w ostatniej chwili udało się zareagować i odskoczyć, co ostatecznie skutkowało tylko zacięciem na jego lewym ramieniu. Ten zamachnął się drugim ostrzem z zamiarem odrobienia poprzedniego ataku, ale bohater zablokował go swoim przedramiennikiem, który wchodził w skład jego niezbyt złożonego pancerza. Wykorzystał niekorzystną sytuację szermierza i wymierzył obydwa swoje ostrza prosto w jego klatkę piersiową, a ten ostatnim tchnieniem zakrzyczał z bólu.
Walka skończyła się tak szybko, jak się zaczęła. Wysoki szermierz, w nieukrywanym szoku, tylko spoglądał na Kenshiego, który kończąc swoje okrutne dzieło, również skierował na niego wzrok.
- Nie myśl że ci się udało. To jeszcze nie koniec! - wykrzyczał ostatni żywy z reszty, z wyciągniętym w jego stronę palcem wskazującym lewej dłoni, w której znajdował się również jeden z jego mieczy. Po tych słowach zniknął w polu bambusów.
Kenshi nawet nie próbował trudzić się pogonią. To nie był z resztą pierwszy raz, kiedy został napadnięty przez braci z Ligi Krwi. Już od dawna zastanawiał się, jaką mają w tym intencję. Po szermierzach można spodziewać się takich zachowań, jednak ataki na jego osobę zdarzały się zbyt często, żeby określić je bezpodstawnymi.
"'Nie myśl, że ci się udało'... Co on ma na myśli?" - zadręczał się tym pytaniem w drodze do Modernland, gdzie za zleceniem mistrza Shi, miał zakupić potrzebne dla niego towary do Klasztoru.
CZYTASZ
Bratnie Ogniwo
FantasyHistoria sześciu bractw: Korpus Omni, Klasztor Zaćmienia, Shenglin, Nexus, Liga Krwi i Rebelia. Poznaj bohaterów podążających inną ścieżką, różniących się charakterem i kulturą. Ich drogi zaczynają się jednak krzyżować, tworząc zupełnie nowe i nieoc...