| 3 Kiedyś słuchałam muzyki |

669 97 4
                                    

Zapadła cisza, długa ale nie krępująca. Każde z nich siedziało w swoich głowach choć ona rozmyślała o jego słowach, a on po prostu o tym jakby tu w końcu dopiąć swego co teraz było na dnie jego głowy – jak ją zdenerwować.

- Kiedyś słuchałam muzyki – powiedziała w końcu papugując go w pewnej części. Zagryzła wargę do środka odchylając głowę i patrząc w niebo. Dłońmi gładząc książkę i wspominając, choć nie były to do końca dobre wspomnienia. Nad ich głowami pojawiało się coraz więcej mew, a na niebie białe chmury zaczęły płynąć.

- I co się stało? – zapytał cicho, unosząc brwi do góry choć wiedział, że ona tego nie zobaczy. Czekał na jej odpowiedź mając ochotę odpowiedzieć jej coś głupiego, jednak w porę ugryzł się w język. Może i ona potrzebowała się komuś wygadać. Postanowił, że poczeka. Tak jak i ona wygiął szyję patrząc w niebo. Czuł jej zapach, ciemne włosy pachniały różami, które uwielbiała jego mama, choć rzadko je dostawała. Frances zaczęła bawić się gumką, którą kilka minut wcześniej ułożyła na swoim nadgarstku.

- Przestała być dobrze grana – Harry roześmiał się w głos choć nie wypadało. Wydawało mu się zabawne to jak dziewczyna prawie powtarza jego wcześniejsze słowa. Czarnowłosa wywróciła oczami i zacisnęła wargi, nie podobało jej się jego zachowanie. Widziała, że on z niej żartował od razu po pierwszym słowie, po przywitaniu, to nie było możliwe by znalazł się ktoś kto będzie chciał ją wysłuchać, a nie tylko pokazać się z nią na kolejnej imprezie. Przez chwilę myślała nawet, że trafiła na kogoś inteligentnego skoro po jej „kiedyś” odpowiedział jej pytaniem, ale teraz czuła tylko zdenerwowanie, które rosło. Znowu.

Wzięła do ręki książkę i po prostu wstała, a chłopak, choć siedział prawie za nią, zawołał:

- Hej no weź, to śmieszne że gadamy o innych rzeczach tymi samymi słowami, nie sądzisz? – uniósł brwi i odwrócił głowę. Przez chwilę zauważył czarne węgielki i malinowe usta, które natychmiastowo zostały znów zakryte ścianą włosów gdy usiadła z westchnieniem. Bo kurcze, chłopak miał naprawdę racje. Nie wiedziała dlaczego to zrobiła, mogła dać sobie spokój i odejść, ale ona po prostu usiadła jakby coś pociągnęło ją na tą ławkę.

- Trochę – szepnęła w końcu patrząc na mewę siedzącą na palach.

- Dlaczego przestała być dobrze grana? – zapytał Harry przysuwając się bliżej środka.  Frances nie odpowiedziała. – Przyznam, że muzyka faktycznie jest teraz zła – dodał Curly chcąc wciąż wrócić do głównego tematu i uśmiechnął się, gdy poczuł jej tęczówki na sobie.

- Też, jednak muzyka, która była dla mnie najważniejsza po prostu zginęła. W jednej chwili trzymałam w ręce skrzypce, a  w drugiej widziałam jak roztrzaskują się na ziemi – Harry już miał pytać czy zrzuciła je z najwyższego piętra, ale ona pociągnęła nosem i wiedział, że powinien całkowicie zaprzestać z żartami i próbą irytowania jej. – Bo moja mama tamtego dnia zginęła śpiesząc się na mój koncert, z moją szczęśliwą bransoletką, na którą się uparłam – prychnęła – jak widać, wcale taka nie była . Dlatego nie słucham muzyki. Straciła dla mnie jakąkolwiek wartość, bo prostu sprawia mi ból. – Styles kiwnął głową nie wiedząc co powiedzieć, wyciągnął w jej stronę swoje słuchawki z telefonem, a ona po prostu podała mu swoją książkę. Jakby to było najzwyklejszy czyn na świecie, jakby oboje wiedzieli co robią.

- Posłuchaj muzyki, czasem łagodzi ból - powiedział pierwszy,  naprawdę porządnie odwracając twarz w jej stronę.

- Przeczytaj książkę niesie ze sobą uczucia, o których ludzie czasem zapominają – i ona na niego spojrzała. Jego zielone oczy wpatrywały się w nią z ciekawością, ale i tym wiecznym łobuzerskim błyskiem, na który Frances miała ochotę wywrócić oczami. Powstrzymała się jednak czując jego muskające opuszki palców na jej dłoni, gdy odbierał książkę. A Harry poczuł się w jakiejś części spełniony, zobaczył jej twarz w świetle zachodzącego słońca, na tle wielkiej wody tańczącej tak jak zagra jej wiatr i w otoczeniu skrzeczących mew. I była piękna, w tamtym momencie wiedział, że nie tylko na zewnątrz, ale i również w środku, bo nie była idealna, nie była wypchana niepotrzebnym i sztucznym szczęściem. Była prawdziwa. Taka jak on.  

Cześć! Witam was serdecznie w niedzielę, choć wcale jej niestety nie czuje. Przez ostatni tydzień nie napisałam nic i jeśli tego nie pogodzę ze studiami i tym całym pędzącym życiem będę chyba musiała po tej historii, po ciężkich próbach skończenia FYH i tłumaczenia SuT no i Games, których jeszcze nigdzie nie ma. Po prostu przestać. Ale mam nadzieję, że dam radę, bo mimo snucia o tym nie mam zamiaru się poddać! 

Dziękuje za wasze komentarze i votes to naprawdę wiele dla mnie znaczy :)  Rozdziały Ławki zawsze będą pojawiały się w niedzielę i środy (choć jeśli w tygodniu coś się przesunie nie miejcie za złe :> ) 

PS. Jeśli macie twittera, a opowiadanie wam się podoba napiszcie co dokładnie z #ŁawkaFF, może ktoś jeszcze się tutaj zjawi! :> 

Bardzo dziękuje osobom, które to zrobiły i poprawiły mój bardzo dziki i dziwny dzień, jesteście kochane! :)x

Ławka  ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz