Seoul, Rezydencja Namjoona, godzina 6.46

"Wreszcie w domu!" Zawołał Hoseok i podskakując przekroczył (a raczej przeskoczył, ale wiadomo o co chodzi) próg drzwi wejściowych. Jimin wyminął go szybkim krokiem, jednocześnie posyłając mu lodowate spojrzenie. Zabrał chłopca z rąk starszego, mówiąc tylko "Zabiorę go do mojego pokoju" i po chwili zniknął za schodami. Po chwili odłączył się też Taehyung.

Normalnie radosna energia czerwonowłosego, która nawet pomimo zmęczenia wcale z niego nie uchodziła nie przeszkadzała im w ogóle, kochali tą iskierkę radości, która była w stanie wszystkiemu zaradzić, jednak teraz zapał Hoseoka nie był im na rękę.

"Cicho, musimy uważać żeby go nie obudzić." Syknął Jungkook, ciągnąc go lekko za jego kolorową koszulkę.

Jung zmarszczył brwi nie rozumiejąc upomnienia.

"No ale przecież Jimin zabrał dzieciaka do swojego pokoju, poza tym śpi jak zabity" Odparł.

"Hobi, ty rozradowany wszystkim cepie, nie o niego chodzi. Wiesz co będzie jeśli..." Zaczął Namjoon półszeptem, lecz przerwał czując ręce obejmujące go delikatnie w pasie.

"Co będzie jeśli się dowiem, że przez całą noc nie było was w domu? To chciałeś powiedzieć, prawda skarbie?" Blondwłosy usłyszał cichy głos przy swoim uchu i zamarł, tak jak i pozostali mężczyźni. Mieli nadzieję, że Jin położył się wcześniej spać i nie miał pojęcia o ich całonocnej nieobecności.

Chłopak odwrócił się do stojącego za nim szatyna, ubranego w fioletowy golf i czarne jeansy. Pod złotymi oczami jego partnera widniały cienie zmęczenia, włosy miał lekko roztrzepane.

"N-No bo chodzi o to, że..." Zająknął się Joon, ale starszy uciszył go gestem ręki.

"Ty już nic mi tu nie wmawiaj. Macie się wszyscy wytłumaczyć z całej sytuacji." Seokjin podniósł głos i założył ręce. "Nie wracacie do domu na noc, telefonu nie odbieracie. I kim w ogóle jest ten 'dzieciak'?"

Pov.Taehyung

Od razu poszedłem do swojego pokoju i rzuciłem się na łóżko. Byłem wykończony tą wyprawą. Niech oni sami sobie radzą ze spławianiem Jina. Muszę nadrobić stracony sen. Ale tak czy siak myślę, że ciszą długo się nie nacieszę.

Jimin poszedł położyć tę miętówkę do łóżka, ale w przeciwieństwie do dziecka Jin raczej nie śpi już od kilku dobrych godzin. W końcu, to 'mamuśka całej chaty'.I pewnie się martwił.

"Nareszcie w domu!" Słyszę wesołe wołanie Hobiego. Hah, teraz to się zacznie...

Brawo Hoseok, Joon jeszcze podczas drogi mówił by być cicho, ale zjebałeś.

Po chwili do moich uszu dochodzi ciche upomnienie pochodzące z ust Namjoona. Heh, przykro mi stary, ale idę o zakład, że już za późno na jakikolwiek besztanie.

Słyszę cichy szmer, a po chwili uniesiony głos Jina.

"Ty już nic mi tu nie wmawiaj. Macie się wszyscy wytłumaczyć z całej sytuacji. Nie wracacie do domu na noc, telefonu nie odbieracie. I kim w ogóle jest ten 'dzieciak'?"

Tak jak przewidywałem, wkurzył się. Dobra, chyba jednak zejdę na dół. Chętnie zobaczę jak Seokjin prawi tamtym kazanie.

Wstałem z łóżka, wygładziłem szybko moją waniliową koszulę i wyszedłem z pokoju zamykając za sobą duże białe drzwi. Szybkim krokiem przeszedłem szeroki korytarz z jakimś ciągnącym się po całej ścianie malowidłem i skierowałem się w stronę długich marmurowych schodów.

Flowers&Forbidden Love ||Taegi||Where stories live. Discover now