- Hej, Ruby – uśmiechnął się Tristan, kiedy usiadałam na krześle przy stoliku.
W tej samej kawiarni, wiele lat temu, moja przyjaciółka, Dianna, powiedziała nam, że Michael wrócił do miasta. Wtedy zarzekała się na śmierć, że go nienawidzi, a jednak została "zmuszona" do pójścia z nim na bal. I od tamtej pory zaczęło się coś niezwykłego. Na samą myśl o tym uśmiechnęłam się do siebie.
Wzięłam jeden kubek z parującą kawą i spojrzałam na niego.
- Więc? Dlaczego chciałaś się spotkać? - powiedział całkowicie neutralnie, bez wyrzutu ani wyczekiwania w głosie.
Przyjaźniliśmy się już prawie osiem lat. Kupa czasu, prawda? Nadal jednak nie zamierzamy zrobić z tym nic więcej. Tylko przyjaciele.
- Chciałam ci o czymś powiedzieć – przygryzłam wargę i spojrzałam dyskretnie na swój palec serdeczny, jednak Tris zdążył to zauważyć i otworzył szeroko oczy ze zdziwienia.
- Oświadczył ci się?!
Skinęłam głową z szerokim uśmiechem. Tristan ujął moją dłoń i zaczął oglądać pierścionek z każdej strony, jakby upewniając się, że jest prawdziwy. Stwierdziwszy ten fakt, wstał, obszedł stół i przytulił mnie naprawdę mocno.
- Jestem z was taki dumny, zawsze wam kibicowałem, wiesz?
- Zawsze? - zdziwiłam się. - Nie wiedziałam, że nawet go lubiłeś.
- Udawałem, że jestem okropnie protektywny wobec ciebie, żeby wiedział, że nie może cię użyć i wyrzucić. Cieszę się, że tak się nie stało.
Pomyślałam o tych wszystkich razach, kiedy wychodziłam gdzieś z Benem i za każdym razem spotykałam Tristana, który przypadkiem przechodził obok nas, wybierał się na ten sam film albo kupował zupełnie niepotrzebne mu waciki do demakijażu, tylko po to, żeby mnie kontrolować.
- To w sumie było całkiem słodkie – przyznałam.
- Ja jestem słodki – zaśmiał się Tris, a ja mu zawtórowałam. - Wiedz, że jeśli będziesz potrzebowała pomocy w czymkolwiek, to jestem przy tobie.
- Przyjaciele na zawsze, prawda? - żartobliwie wyciągnęłam w jego stronę mały palec, a on ujął go z wielką powagą.
- Na zawsze.
---------------------
- Coś nowego, coś starego, coś pożyczonego – moje rękawiczki – coś niebieskiego, coś odziedziczonego... - wyliczała Dianna, która denerwowała się tym wszystkim bardziej niż ja. Zaśmiałam się pod nosem i złapałam ją za ramiona, przytrzymując w miejscu.
- Di, wszystko będzie okej. To mój dzień. Nie ty powinnaś się stresować.
- Wiem, ale po prostu jesteś moją najbliższą przyjaciółką i czuję się, jakbym to ja wychodziła za mąż – przyznała.
- To tylko założenie głupich pierścionków z szalikiem zawiązanym na dłoniach. Nic szczególnego – wzruszyłam ramionami, a ona posłała mi mordercze spojrzenie, ale się uśmiechnęła.
- Pomyśl o tym w ten sposób: wiążesz się z kimś na zawsze, zakładasz rodzinę, a wasz związek będzie pobłogosławiony przez Boga.
- Gadanie – machnęłam zdawkowo ręką i spojrzałam po raz ostatni w lustro. Wyglądałam po prostu ładnie – moja sukienka była biała, ale miała błękitne akcenty (punkt z listy Dianny: coś niebieskiego), na dłoniach miałam rękawiczki, a włosy pięknie spięte w idealnego koka i ozdobione wiankiem z białych, drobnych kwiatów.
CZYTASZ
✔ Letters 2: "Happily Ever After"
FanfictionDalsze dzieje bohaterów Letters - fanfiction o Michaelu, w którym nic nie było takim, jakim się wydawało. Więc czego można się spodziewać po sequelu? Odpowiedź brzmi - wszystkiego.