2: Tristan

145 22 9
                                    

Hashtag #HEAff (albo #LettersFF, oba sprawdzam, lel)

chodzi o to, żebyście się udzielali, plz, to pomaga w pisaniu oki

- I jak? - spytała Tamara, a ja wzruszyłem ramionami, całkowicie niezdolny do bardziej wyczerpującej odpowiedzi. - Nie wiem, co się z tobą dzieje, ale to już trzecia w tym miesiącu - zauważyła.

- A jak tam twoja? - zadrwiłem.

- Zamknij się.

Opadłem na krzesło obok niej i westchnąłem bezradnie. Naprawdę, coś było nie w porządku. Trzecia dziewczyna w tym miesiącu, którą rzuciłem.

- Nie wiem, co się dzieje, Tami, po prostu nie wiem, okej? Żadna nie wydaje się odpowiednia - pokręciłem głową.

Bo tylko ty jesteś, pomyślałem ze smutkiem.

To głupie, zakochać się w lesbijce, jednak życie jest głupie, a wśród wszystkich idiotów, których w nim spotkałem, ja jestem największym. Jednak jak tu nie pokochać tak uroczej, bezpośredniej i sympatycznej...

- Może potrzebujesz przerwy? - spytała z troską w głosie i ujęła moją dłoń. - Nie wszyscy od razu odnajdują swoje drugie połówki.

- Ja swoją znalazłem - wypaliłem i zasłoniłem usta dłonią, jakby chcąc cofnąć wypowiedziane słowa. Głupi, głupi, głupi!

- Co? - Tamara zmarszczyła brwi, a ja zabrałem dłoń.

- Nic. Chodź, szef się zaraz wścieknie, że nie pracujemy.

--------------

- Dlaczego? Coś się stało? - spytałem Diannę przez telefon.

- Wyjaśnię ci potem. Po prostu musimy się spotkać.

- Di, nie wiem, czy...

- Chodzi o Tamarę.

- Już jadę - oznajmiłem i wybiegłem z domu, otwierając drzwi do samochodu.

Zdecydowanie łamałem przepisy, ale kogo to obchodziło? Moja przyjaciółka dzwoni do mnie i prosi o pilne spotkanie dotyczące dziewczyny, którą kocham. Moja reakcja była chyba naturalna.

- O co chodzi, Dianna? - rzuciłem zdenerwowany, kiedy dosłownie wypadłem na jej podjazd. Stała przed drzwiami z szerokim uśmiechem na ustach. - Jaja sobie robisz?! Co się dzieje?!

- Tamara chciała powiedzieć ci coś osobiście.

Zza jej pleców wyłoniła się Tam, a ja niemal podskoczyłem w miejscu ze szczęścia. Wszystko z nią w porządku.

- Hej, Tris - uśmiechnęła się do mnie. - Chcesz się ze mną przejść?

- Uh, wybacz, ale nie. Nie jestem już tak sprawny fizycznie jak kiedyś i już nie bardzo chodzę na spacery. Problem z kolanami, wiesz, trzydziestka się zbliża - zaśmiałem się.

- Ha, ha - przewróciła oczami i podeszłszy do mnie, chwyciła mnie pod ramię. - Musimy porozmawiać - oświadczyła.

- Oho, brzmi poważnie.

- Serio porozmawiać.

- Zamieniam się w słuch.

- Wiesz, że jestem lesbijką. - skinąłem. - Ja przez dwanaście lat swojego życia też tak myślałam. Ale teraz idę tu przy tobie i mam wrażenie, że moje serce zaraz wyskoczy z piersi. I nie wiem, co to jest, ale zdecydowanie mi się podoba.

Stanąłem w miejscu i spojrzałem na nią zaskoczony.

- Że co?

- Że to - zaśmiała się i przyciągnęła mnie do siebie w pocałunku, który mówił wszystko.

Tak długo marzyłem o tej chwili, jednak nigdy nie powiedziałbym, że będzie tak idealna. Jej malinowe usta przy moich, tak pięknie dopasowane, jakby były sobie przeznaczone. Moje dłonie w jej włosach, a jej na moim karku. Wszystko tak idealne. Wszystko na swoim miejscu.

Odsunąłem się pierwszy, patrząc jej w oczy z autentyczną radością i szczęściem wypełniającym każdy cal mojego ciała.

- Czy to właśnie jest miłość? - spytała. - To uczucie, kiedy chcę spędzić z drugą osobą resztę życia, bo wiem, że nikt inny nigdy nie dopełni go tak jak ona?

- Tak, tak myślę - uśmiechnąłem się do niej. - I czuję dokładnie to samo.

Przytuliła mnie mocno, chowając głowę w zagłębienie mojego obojczyka.

- Bądź moja, Tami. To jedyne, czego pragnę - wyszeptałem.

- Jestem twoja. I chcę zostać na zawsze.

---------------

- Jesteś pewien, że to dobry pomysł? - spytała, przygryzając wargę i spoglądając na projekt tatuażu. - Kiedy będziemy już starzy i zgrzybiali, będzie to wyglądać okropnie.

- No i? Chcę, żebyś wiedziała, że cię kocham i jestem twój aż do śmierci. Wiesz to?

- Jesteś moim mężem, oczywiście, że to wiem. Dlatego nie rozumiem, dlaczego chcesz się tak oszpecić.

- Nie chcesz tego? - spojrzałem na nią ze smutkiem.

- Ja chcę, chodzi o ciebie. Jesteś zbyt piękny, żeby niszczyć się w ten sposób - spuściła wzrok. Uniosłem jej podbródek palcami i uśmiechnąłem się.

- Jesteś taka słodka. A teraz daj rękę.

Złączyłem nasze palce, dając znak tatuażyście, żeby zaczynał tworzyć nasz wspólny tatuaż.

-------------

- Nie wiem, jak długo jeszcze wytrzymam - wychrypiała, a ja złapałem jej dłoń. Była zimna i blada.

- W takim razie posuń się.

Ostatkiem sił zrobiła mi trochę miejsca na naszym dwuosobowym łóżku.

- Co robisz? - szepnęła, kiedy zacząłem splatać nasze palce.

- Umieram razem z tobą. Nie zniósłbym życia bez ciebie, bo ty nim jesteś. Jesteś całym moim światem.

Tamara uśmiechnęła się lekko, mimo łez spływających po jej policzkach.

- Nasz tatuaż. Widocznie znaczy więcej niż tylko pustą obietnice.

- Widocznie - posłałem jej smutny uśmiech.

Zobaczyłem, jak jej oczy powoli się zamykają, a jej puls zwalnia, jednak ona próbowała z tym walczyć.

- Nie chcę cię żegnać - powiedziała cicho. - Ale muszę.

Uścisnęła moją rękę po raz ostatni, a potem jej oczy opadły. Ostatnim tchnieniem wyszeptała:

- Dobranoc, Tris.

Moje serce zaczęło zwalniać. Wiedziałem, że tak będzie. Że umrę z tęsknoty. Oddychałem z trudem, obraz przed moimi oczami stawał się coraz ciemniejszy.

Rzuciłem ostatnie spojrzenie na nasze splecione dłonie i ostatnim, co zobaczyłem przed śmiercią, był nasz tatuaż. Węzeł żeglarski, ósemka, ciągnący się przez nasze nadgarstki, tak, że dopiero kiedy złapaliśmy się za ręce, miał jakikolwiek sens. I napis pod spodem.

,,I będziemy, aż do końca naszych dni."

-----------------

Being an emotional little shit like I am, poryczałam się, pisząc końcówkę

Przepraszam, jeśli ktoś ma niedosyt - naprawdę opornie szedł mi ten rozdział.

Do następnego! :)

autorka

✔ Letters 2: "Happily Ever After"Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz