I

9.3K 65 4
                                    

— Chciałeś się ze mną zobaczyć — powiedział blondyn który właśnie przekroczył próg drzwi powolnym, ale pewnym krokiem.W dość obszernym, stylowo urządzonym pomieszczeniu niemal natychmiast powitał go smród papierosów, alkoholu, a także pistolet w dłoni dobrze zbudowanego bruneta, który mierzył nim wprost we Franz'a.

— Siadaj — rozkazał mężczyzna pchając Franza wprost na wyłożony skórą fotel. Każdy świadek zdarzenia uznałby to za niezbyt mądre posunięcie, bowiem niewysoki Lucas wydawał się wyjątkowo wątłą postacią przy osobie Franza, który mierzył 190 a może i kilka centymetrów więcej. W rzeczywistości jednak pozycja Lucasa stawiała go znacznie wyżej niż Franza, ten był jedynie jego prawą ręką, a może nawet pionkiem w jego ręce i zważając na skierowany w jego stronę pistolet najwyraźniej miało się to zmienić.Franz usiadł i bez zadawania pytań skierował wzrok wprost na mężczyznę, który był nie tyle co rozwścieczony, ale znajdował się w pewnego rodzaju szale. Franz znał swojego szefa, doskonale wiedział jak bezwzględną i nieprzewidywalną osobą potrafi być, gdy ktoś, lub coś wyprowadzi go z równowagi, dlatego zdecydował że lepiej jeżeli zamilknie.

— Myślisz, że nie wiem że mnie oszukałeś? Zrobiłeś to perfidnie, po tym wszystkim co mi zawdzięczasz? A może po prostu nie jesteś taki twardy za jakiego Ciebie uważałem, i wymiękłeś kiedy kazałem Ci zabić Bastiana, skurwysyna który myśli że może zadzierać z kimś takim jak ja? 

— Wyrzucił z siebie w szale Lucas, wciąż mierząc lufą w głowę młodszego od siebie mężczyzny. Obchodził powoli fotel, dając mu czas na odpowiedź, której nie dostał, ten bowiem siedział bez ruchu, opierając splecione ze sobą dłonie na swoich udach. — Jak myślisz co teraz z tobą zrobie? Rozwale Ci łeb? Zapłace komuś kto postara się żeby pozbyć się Ciebie w inny, bardziej bolesny sposób? Czy może w najlepszym wypadku pozwole Ci myć do końca twoich dni podłogi w jednym z moich kasyn, a w zamian za to daruje Ci życie? — kontynuował Lucas, Franz popatrzył na niego przez chwilę jakby ten postradał zmysły, po czym postanowił przerwać ciszę:

— Nie mam pojęcia o czym mówisz. Zająłem się Bastianem, tak, jak kazałeś. Jeżeli jakimś cudem udało mu się z tego wyjść, możesz być pewien że chętnie doprowadzę sprawy do końca. - Młody mężczyzna nawet nie drgnął, nie okazując ani trochę strachu. Obdarzył Lucasa chłodnym spojrzeniem, równie chłodnym jak jego stalowo-niebieskie oczy. Ten zaśmiał się jednak. Franz wykorzystał moment na analizę sytuacji, jak to zwykle miał w zwyczaju. Zastanawiał się czy oscentacyjny śmiech był wyrazem uznania dla jego odwagi, czy raczej drwiną z tego, że uważa, że ma jeszcze cokolwiek do powiedzenia.

— Z tego co wiem, Bastian ma się dobrze — mówiąc to Lucas opuścił broń, przeszedł się wokół pokoju a następnie usiadł na przeciwko Franza, wysyłając mu cyniczny uśmiech. -

— W sumie jest coś co możesz dla mnie zrobić. — Sięgnął do kieszeni czarnych, materiałowych spodni, po czym wyjął z nich telefon. Nie minęła chwila a na ekranie smarfona który skierował w kierunku Franza pokazało się zdjęcie szczupłej, zielonookiej dziewczyny o brązowych włosach. — Paulina Schäfer, 23 lata, córka Bastiana, jest to największa broń przeciwko niemu. Uprowadzisz ją. — Spojrzenie Lucasa które utkwiło na twarzy blondyna mówiło wszystko. Ten nie miał innego wyboru, poza zrobieniem tego, co mu nakazał. W innym wypadku sam skończyłby na jej miejscu, albo gorzej. Z resztą Franz nawet nie chciał odmawiać.

— Mam ją zabić? — zapytał Franz, tonem najbardziej obojętnym na jaki było go stać. Lucas mimo wszystko wyczuł w jego głosie obawę.Lucas ponownie posłał w jego stronę uśmiech który był mu już dobrze znany. 

— Zabić? To byłoby za proste. Zrobisz z niej posłuszną niewolnice, dziwkę z którą każdy po kolei będzie mógł się zabawić. Potem ja zadbam o to żeby Bastian zobaczył jego ukochaną córeczkę, będącą tylko nic nie wartą zabawką w moich rękach. Tylko tego nie spierdol. Możesz być pewien że jeżeli nawalisz, a wierze że tego nie zrobisz, to znajdę naprawdę kreatywny sposób żeby się Ciebie pozbyć.

--

— To, że jak na razie nie zginiesz z mojej ręki nie znaczy że jesteś na wygranej pozycji. Bastian ma swoich ludzi wszędzie. Założę się że jeżeli chodzi o jego córkę, to poruszy niebo i ziemie żeby dorwać tego, kto chociażby jej dotknie. — Franz przypominał sobie słowa Lucasa, które mimo upływu długiego czasu wciąż brzmiały jak ostrzeżenie. Pauline obserwował już od ponad dwóch miesięcy, wszystko po to żeby poznać jej zwyczaje, kiedy, z kim i gdzie wychodzi. Znał już każdy szczegół z jej życia, zaczynając od tego że znajomi zazwyczaj zwracają się do niej Pola, jej ojciec kontroluje ją bardziej niż sam Lucas swoich ludzi, a kończąc na tym że co najmniej raz na dwa tygodnie wychodziła ze znajomym jej ojca, do jednego z eleganckich barów na obrzeżach miasta. Wspólnie spędzali czas przez kilka godzin, a później z wyraźną ilością alkoholu we krwi razem opuszczali to miejsce, żegnali się, a po Paulinę przyjeżdżał samochód, zapewne któregoś z ludzi jego ojca. Franz wiedział że tej nocy będzie podobnie. Dlatego na czas czekał w samochodzie, zaparkowanym tuż przed pubem. Wiedział że Paulina nigdy nie zostaje sama, więc jeżeli nie może liczyć na to, że kiedykolwiek dorwie ją samą, to może chociaż fakt że jest pod wpływem alkoholu ułatwi mu sprawę.

Paulina powinna pojawić się tutaj już jakiś czas temu. Minęło pół godziny, a ona nadal nie zjawiała się w miejscu gdzie zwykła spędzać czas ze znajomymi. Franz czekał jednak spokojnie, analizując sytuację i możliwe scenariusze. Mimowolnie bawił się bransoletką którą miał na ręku. Po chwili jego uwagę przykuł samochód z którego wyszedł wysoki mężczyzna, a zaraz za nim Paulina. Oboje skierowali się w stronę baru. Franz zastanawiał się kiedy powinien uderzyć. Zadecydował że najpierw pozwoli im wypić, a potem sam wejdzie do lokalu i zagada dziewczynę.

Po godzinie, kiedy Franz miał zamiar wychodzić z samochodu, Ci niespodziewanie opuścili lokal. Kurwa. Mieliście tam siedzieć co najmniej trzy godziny dłużej. - Pomyślał zdezorientowany.Wysoki brunet zaproponował dziewczynie papierosa, ta natomiast odmówiła. Najwyraźniej coś ją dzisiaj trapiło, Paulina, którą Franz zdołał poznać przez 2 miesiące obserwacji nie stroniła od używek. Mężczyzna z papierosem w buzi skierował się w strone samochodu, po czym odjechał zostawiając Paulinę samą, nie zdając sobie sprawy z tego, że podał ją właśnie na tacy w ręce Franz'a. Dziewczyna stała jeszcze przez chwilę przed barem, zdawało się że właśnie zakończyła rozmowę przez telefon.

— Przepraszam — odezwał się do niej blondyn który właśnie nadszedł z naprzeciwka. Paulina, ubrana w czerwony obcisły płaszcz odwróciła się w stronę Franza, nie zdołała jednak zobaczyć jego twarzy, ten bowiem zatkał jej usta swoją dłonią, a następnie pociągnął w stronę samochodu, gdzie związał jej ręce i założył knebel. Przyjrzał się jej uważnie i nie mógł oprzeć się uczuciu że już kiedyś widział jej duże, zielone oczy. Nie było jednak w tym niczego dziwnego, zważywszy na fakt że obserwował ją od dwóch miesięcy.  

Więzy mrokuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz