Ticket To The Moon ° jjk × kth [bts]

54 6 0
                                    

☾ I've got a ticket to the moon/Mam bilet na księżyc

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

☾ I've got a ticket to the moon/Mam bilet na księżyc

Kosmyki stalowej barwy rozwiał silny wiatr, gdy głowa młodego mężczyzny wychyliła się na powierzchnię. Kim Taehyung wreszcie odetchnął z ulgą, kiedy podparł się na silnych dłoniach i wreszcie mógł wydostać się na świeże powietrze. Stanął pewnie na prostych nogach, ręce od zaraz chowając w kieszeniach czarnych, przylegających jeansów. Odchylił delikatnie twarz ku niebu, gdzie mógł spokojnie podziwiać lśniące gwiazdy, jak i ogromną taflę księżyca w pełni. Uwielbiał wykradać się nocami na dach wysokiego bloku, w którym od niedawna mieszkał, to była jego mała tajemnica, sekret, o którym tylko wiedział jego przyjaciel, jak i również osoba, która najbardziej go krzywdzi, jednak nie obawiał się, że zakłóci on jego spokój, gdyż znajduje się setkę kilometrów z miejsca, w którym stoi. Ukochany siwowłosego jest w trakcie realizacji marzeń, więc niby dlaczego miałby nagle stanąć u jego boku, by chwycić w swą dłoń tę jego? Tę, która jest zimna, stęskniona za dotykiem, oprószona samotnością?

Otrząsnął się z przykrych myśli, kłębiących się niczym tytoniowy dym, który za chwileczkę dotrze do jego płuc, niech tylko usiądzie spokojnie w swoim ulubionym miejscu i wchłonie ten piękny widok w całości.

Naciągnął na długie, zgrabne palce materiał luźnej białek koszulki z długim rękawem, po czym ruszył wolno do przodu, w końcu nigdzie mu się nie spieszy, nikt nie pilnuje go z zegarkiem na nadgarstku, by wrócił na czas do mieszkania i ułożył się wygodnie w łóżku, by wstać rano z uśmiechem na twarzy. Nie miał osoby, która dbałaby o niego na co dzień, która uszczęśliwiałaby go drobnymi muśnięciami na dzień dobry, zajadając się wraz z nim zwykłym śniadaniem, składającym się z tostów i jajecznicy. Dwudziestosześciolatek nie pragnie rozbudowanych pałaców, sławy, wielkich pieniędzy, potrzebuje tylko kogoś, kto utuli go do snu, szepcąc na dobranoc czułe słówka do jego uszka, tylko tyle. Potrzebuje, by robił to właśnie jego przyjaciel, niewiedzący o uczuciach, które skrywa głęboko w sobie, by nie zniszczyć ich zażyłej relacji, która już i tak wydaje się upadać, zanikać przez skrytość starszego, kiedy to młodszy Jeon stara się jak może, by mimo dzielącej ich przestrzeni, dogodzić swemu przyjacielowi, nie rozumiejąc, dlaczego tak naprawdę go traci.

Finalnie wreszcie dotarł do zakończenia dachu, zasiadając tak, by nogi upuścić w przestrzeń. Kochał to robić, kochał czuć się wolnym. Machając bezwiednie stopami w powietrzu, czuł, iż nic nie trzyma go już na uwięzi. Nigdzie nie musi biec, nie martwi się kontraktem, ani tym, że jutro z rana będzie musiał spieszyć się na plan filmowy, gdzie znowu stanie przed kamerą i rozpocznie przedstawienie, grając kolejną główną postać w dramie. Jakiś czas temu postanowił odważyć się i spróbować swoich sił na kastingu, na który zaciągnęła go dobra znajoma ze studiów, a los mu sprzyjał tego dnia w stu procentach. Dał z siebie wszystko, mając przed oczami ciągle uśmiech swojej skrytej miłości, dumę w jego przepięknych tęczówkach barwy głębokiego brązu, jednak i tak po wszystkim miał wrażenie, że nie poradził sobie z tym wyzwaniem, już zamierzał zabrać swoje rzeczy ze sceny i wybiec, lecz w ostatnim momencie zatrzymał go głos reżysera, uraczył go słowami, które do teraźniejszej chwili tkwią w jego pamięci.

❝MULTIFANDOM SMUT❞Where stories live. Discover now