II

62 5 1
                                    

- Simon - odparła cicho Clary

To było takie niesprawiedliwe. George na to nie zasłużył. Był wspaniałym, odważnym, pełnym nadziei, zabawnym mężczyzną. Simon dalej nie mógł uwierzyć, że to akurat jego spotkało.

Poczuł dotyk na ramieniu. Odwrócił głowę od kamiennego nagrobka. Wiedział że Clary podziela jego ból. Tak silny, rozrywający go na strzępy. Jednak nie dawał tego po sobie poznać. Nie mógł tego zrobić. Był teraz Nocnym Łowcą. Nie mógł okazywać słabości. Musiał się przyzwyczaić do tracenia bliskich.

- trzymam się - powiedział szeptem, choć nie watpił że Clary w to nie uwierzy

Ona zawsze wiedziała co czuje. Zbyt dobrze go znała.

Przytuliła go mocno. Tego potrzebował.

Nie mógł uwierzyć że jeszcze kilka dni temu był tak szczęśliwy. Wiedział że Izzy na niego czeka. Miał Georga przy sobie. Wszyscy śmiali się i wspominali chwilę z Akademi Nocnych Łowców. Teraz to wszystko wydawało się być tak dalekie.

- Chodź, musimy iść - powiedziała Clary wyciągając stelle z kieszeni swojej skurzanej kurtki.

Prosił ją żeby ubrała coś cieplejszego. Wiedział, że o tej porze tutaj będzie lodowato. Ale Clary to Clary.

Uśmiechnął się słabo i pożegnał się z przyjacielem.

Clary otworzyła portal do Instytutu. Oboje przeszli przez niego, trzymając się za ręce.

Po kilku chwilach znaleźli się w Instytucie. Spojrzał na twarze znajdujących się w pokoju osób. Jace, który patrzył tylko na Clary. Od kąd ją poznał patrzył tylko na nią. Alec i Magnus, którzy wrócili ze swojej wyprawy. Alec trzymał na rękach Maxa. Tego małego słodziaka jak to przyznała przed nim rudowłosa. Maje. Drobną ale jakże silną wilczycę, której życie nie oszczędzało. I wreszcie Izzy. Jego Izzy. Teraz stała w kącie w ciemności, niby obojętna. Ale Simon za dobrze ją znał. W rzeczywistości przejęła się tym tak samo jak on.

Clary ruszyła w stronę Jace'a aby móc wbić się w jego ramiona. Nikt nic nie mówił. Nie wiedzieli co powiedzieć. Przykro nam? To było takie nie szczere. Wiemy co czujesz? Wszyscy dobrze wiedzieli co czuje Simon. I on też o tym wiedział. Nie potrzebował aby mu o tym przypominali.

Więc nic nie powiedzieli. Zaskoczony stwierdził, że Izzy do niego przylega. Obją ją ramieniem i mocno przytulił. Nagle poczuł inne ramiona, była to Clary. Następnie doszedł do nich Magnus.

Nie oczekiwał aby Alec i Jace przyłączyli się. To nie było w ich stylu. Zszokowany był kiedy spostrzegł, że jednak to zrobili.

To było dziwne.

Nie wiedział ile tak stali. Kilka sekund? Minut? Godzinę? W końcu się odkleili. Postali chwilę jeszcze w salonie, próbując normalnie rozmawiać. Dziś to nie było możliwe i wszyscy o tym doskonale wiedzieli, więc zwyczajnie rozeszli się do swoich pokoi.

Simon skierował się do swojego nowego lokum. Od dziś tu będzie mieszkał. W innych okolicznościach cieszyłby się. Położył się na łóżku. Wziął głęboki wdech. Nie może zawieść Georga. Będzie silny. Zawsze kiedy będzie polował będzie o nim pamiętał. Zawsze.

Po chwili do drzwi zapukał ktoś. Simon podniósł głowę i zobaczył stojąca w drzwiach Izzy. Przygnębioną, z cieniami pod oczami, które nieskuteczne zamaskowała, nadal tak piękną. Boginia miłości, piękna, Izzy. Jego Izzy.

Podeszła do łóżka i położyła się koło niego. Simon poczuł jej ciepło, które od niej emanowało, zapach świeżo umytych włosów, pokrytą odrzywką z kokosa. Poczuł jej dotyk kiedy się do niego przytuliła. Jej cichy oddech pełen zmęczenia i znurzenia.

Dary Anioła: Miasto Utraconego Pokoju Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz