III

59 5 0
                                    

Było ciemno i ciasno. Clary z trudem przeciskała się przez tunel. Jak ten demon tu wszedł! Przecież jest co najmniej o połowę większy od niej.

Clary już czuła połamane paznokcie, które służyły jej do zaczepiania się o mury i podciągania się. Jej oddech znacznie przyspieszył a na włosach osiadł się  kurz. Ponad to było jej okropnie gorąco. Nie zwracała jednak na to zbytniej uwagi. Musi się dostać na drugą stronę. Ten demon gdzieś musiał się dostać.

Nagle Clary zauważyła małe światło na wprost siebie. To wyjście. Zaczęła szybciej się czołgać aby jak najszybciej tam dotrzeć. Jeszcze trochę, powtarzała sobie w myślach. Nagle poczuła ból we wewnętrznej części ręki. Syknęła i spojrzała na dłoń. Niestety nic nie zauważyła. No pięknie. Przed chwilą łuk brwiowy teraz ręka. Zignorowała ból i ruszyła dalej. Światło robiło się coraz większe i coraz bardziej ją raziło. Mrużyła oczy aby ochronić je przed promieniami. W końcu dotarła do końca tunelu, jednak to co tam zobaczyła powstrzymało ją na chwilowe pozostanie w ciasnej przestrzeni.

- odejdź stąd. Nie dam ci go - powiedział chłopak o jasnej karnacji. Miał on kruczoczarne włosy, które sięgały mu za ucho. Był brudny i poplamiony krwią. Najprawdopodobniej walczył od wielu dni aby nikt nie dostał się do czegoś co bronił.

- nie masz sił, jesteś wycięczony. Oddaj go a ja cie nie zabiję. I tak nie masz ze mną szans. - powiedział drugi mężczyzna. On zaś miał srebrzystą skurę i długie włosy. Więcej Clary nie zobaczyła gdyż stał do niej tyłem.

- to musisz mnie zabić. Nie oddam ci go bez walki - warknął szatyn i naparł na przeciwnika, który z łatwością uniknął ciosu. Jeszcze kilka razy próbował gi trafić ale nie udało się to mu. Srebnoskury zaś tylko się uśmiechał. Wiedział doskonale że jego przeciwnik jest tak wycięczony że nie stanowi dla niego zagrożenia. Dlatego zamiast wypełnić szybko swoje zadanie równie dobrze może się zabawić. Zamachnął się na chłopaka a jego miesz przeciął mu policzek. Chłopak krzyknął z bólu a to było wystarczającym sygnałem dla Clary.

Rudowłosa szybko wyczągała się z tunelu, spadając na ziemię. Silny stukot rozeszedł się po jaskini. Obaj mężczyźni spojrzeli na nią że zdziwieniem.

- cholera, zawsze wtrącacie się tam gdzie was nie chcą - mruknął pod nosem srebnoskury ruszając w stronę Nocnej Łowczyni

Clary szybko wstała ignorując ból w dolnej części kręgosłupa i wyciągnęła seraficki nóż, którym ledwie co odparła atak wroga.

- jesteś Faerie - powiedziała - to wcale nie są demony. To wy.

- mądra dziewczynka - stwierdził z ironią mężczyzna - szkoda że już nie będziesz mogła więcej wykazać się tą mądrością, kiedy z tobą skończę

Clary szybko kucneła aby uniknąć cięcia na wysokości jej szyi. Następnie podparłwszy się rękomo uderzyła faerie nogą w jego kolano. Przewrócił się co dało czas Clary na podniesienie się z ziemi i kopniecie przeciwnika w twarz. Ten jednak, gdy zamierzała zrobić to po raz kolejny, chwycił ją za stopę i popchną. Teraz to ona leżała na ziemi. Mężczyzna szybko chwycił za swój miecz i skierował go w stronę głowy dziewczyny aby go tam wbić. Clary w porę jednak przeturlała się w prawo unikając ciosu. Mężczyzna szybko opamiętał się i znów naparł na rudowłosą. Ta odparła go swoim nożem a następnie wstała.

Chwilę patrzyli na siebie, każdy gotowy do obrony. Clary kątem oka zobaczyła czarno-włosego chłopaka który bez sił leżał w zagłębieniu dwuch skał. Na jego pomoc nie mogła liczyc. Na Jace'a i Alec'a także. Nie dostaną się tu. Musiała go pokonać sama, a nie miała czasu na stworzenie kolejnej runy. Pozostał jej spryt. Uciekła więc w głąb jaskini. Mężczyzna nie spodziewał się tego więc zyskała trochę na czasie. Jednak zaraz się otrząsnął i pobiegł za nią. Clary zdążyła się ukryć w kolejnym zagłębieniu skał. Kiedy mężczyzna zatrzymał się przed nią rozglądając się za drogami, którymi mogła uciec, przyłożyła nóż do gardła przeciwnika.

Dary Anioła: Miasto Utraconego Pokoju Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz