- Aziraphale! Nareszcie cię znalazłem!
Szczęśliwy Elijah szedł w stronę przyjaciela z bukietem pięknych kolorów.
- Elijah, mój drogi, co cię sprowadza do wschodniej bramy? - uśmiech białowłosego był pięknym uzupełnieniem tego dnia. Podszedł do ochroniarza, a ten odsunął swój płonący miecz.
- Oczywiście, że ty! Aniołku, musisz zobaczyć, czego dokonałem.
Kolory, które trzymał w dłoniach, rzucił w ciemne niebo przed nimi, a one zaczęły tworzyć zorze i gwiazdy.
- Widzisz tę o? - przesunął się do Aziraphale'a bliżej i wskazał na jedną z najjaśniejszych gwiazd. - Sam ją stworzyłem. Nie ma jeszcze nazwy, ale-
- Alpha Centauri. - stwierdził Aziraphale. Jego oddech miło owiewał ucho Elijaha. - Przoduje przed wszystkimi i jest w centrum nieba.
- Zatem Alpha Centauri. - powiedział Elijah. - Powinniśmy się tam kiedyś wybrać. Musisz zobaczyć ją z bliska.
- Bardzo bym chciał, - wyznał anioł, - ale muszę pilnować bram.
- Jak skończy się twoja warta, to ruszymy we wszechświat. - obiecał Elijah i wiedział, że tak zrobią. - Do tego czasu będę przy tobie stał i będę ci przyjacielem.
- Zatem ty również masz przyjaciela, Elijahu. Do końca świata.
Tego dnia Elijah poznał też Lucyfera i jego przyjaciół.
CZYTASZ
not the end of the world
Fanfictiongood omens Crowley walczy o przyjaźń jego i Aziraphale'a, ale tak wiele stoi mu na przeszkodzie