Elijah był zdruzgotany. Jego niegdyś piękne, białe skrzydła spłonęły żywym ogniem i stały się czarne niczym węgiel. Oczy, brązowe oczy, które były pełne szczęścia, teraz są odzwierciedleniem jego duszy; żółte, fałszywe, złe.
Tak jak cały on.
Przez jeden, jeden jedyny wybryk z Lucyferem stracił wszystko. Jego dusza wyblakła, jego uśmiech przerodził się w grymas. Włosy stały się czerwone, niczym ogień, w którym płonął lecz to wszystko było niczym w porównaniu z cierpieniem, jakie usłyszał od własnego przyjaciela.
Znali się od stworzenia świata, on i Aziraphale byli pokrewnymi duszami w pięknym, ale wielkim ogrodzie stworzonym przez Niego.
Elijah upadł, ale sadził, że to nie powinno dużo zmienić w relacji między nim a aniołem.
Och, jak bardzo się mylił.
Podpełznął do niego tego samego dnia, tuż po upadku. Zamienił się z węża w swoją nową postać. Wciąż bał się, że białowłosy go nie zaakceptuje, ale wiedział, że ten anioł jest inny od reszty i jego lęk był bezpodstawny.
- Kim jesteś?
Aziraphale go nie poznał.
Elijah... Crawly myślał, że On przesadził z tą karą. Jedyna osoba, która go wspierała, nic o nim już nie wiedziała.
Jakby nigdy wcześniej nie istniał.
Demon nie dopuści, żeby ich przyjaźń znikła przez jego błędy. Jak będzie trzeba, to przekona Aziraphale'a do siebie ponownie.
To jeszcze nie koniec świata.
Ma jeszcze sześć tysięcy lat, żeby się zaprzyjaźnić.
CZYTASZ
not the end of the world
Fanficgood omens Crowley walczy o przyjaźń jego i Aziraphale'a, ale tak wiele stoi mu na przeszkodzie