2.

164 15 6
                                    

Obudził go niemiłosierny ból głowy. Z trudem podniósł się z łóżka i rozejrzał po pokoju, dziwne ostatnią rzeczą jaką pamiętał był klub, a tak dokładnie to łazienka, która się tam znajdowała. Nagle znieruchomiał, uświadomił sobie, że nie zna tego pokoju, że nie jest u siebie. Szybkim ruchem zerwał z siebie kołdrę żeby odkryć, że jest tylko w bokserkach i koszulce. Jego serce zaczęło bić z przyśpieszonym tempem, a fakt, że niewiele pamiętał z poprzedniego wieczora niezbyt mu pomagał. Wstał z łóżka mimo ogromnego bólu głowy i strachu i powolnym krokiem wyszedł z pokoju.

- O. Obudziłeś się. - kiedy Jisung usłyszał te słowa podskoczył w miejscu i złapał się za serce.

- Co tu się? Jak? - nie był w stanie sklecić sensownego zdania.

- Siadaj, wszystko ci zaraz wyjaśnię. Spokojnie nie masz się czego bać - rzucił nieznajomy widząc reakcję Jisunga. - Masz herbatę i leki przeciwbólowe, bo łeb to cię po tym chlaniu pewnie cholernie boli. Czy ty w ogóle możesz pić alkohol? - rzucił już trochę kąśliwie.

- Kim jesteś i co ja tutaj robię? W takim stanie?... - zapytał Han patrząc na swój ubiór, a właściwie prawie jego brak.

- Bierz leki i słuchaj - powiedział nieznajomy, a chłopak posłusznie wykonał jego polecenie. - Spotkałem cię wczoraj w barze, jakiś oblech cię zaciągnął do kibla i pewnie spróbował by cię zgwałcić, ale wtedy pojawiłem się ja, rycerz na białym koniu. Walnąłem tego zboczeńca gaśnicą w łeb i go zneutralizowałem i na moje nieszczęście jakimś cudem ty też odleciałeś. Nie chciałem cię już tak samego w kiblu zostawiać więc lekkomyślnie zabrałem cię do siebie.

- A, dlaczego jestem półnagi? - zapytał z lekkim zwątpieniem w swoje dziewictwo Han.

- Ej ej, spokojnie. Po prostu stwierdziłem, że spanie w jeansach i butach jest zbyt niewygodne więc je z ciebie ściągnąłem, leżą na szafce obok łóżka.

- Okay, idę się w takim razie przebrać i stąd znikam - rzucił Jisung i pobiegł do pokoju ubrać na siebie resztę swojej garderoby.

Kiedy szybko się zebrał staną w drzwiach i rzucił krótkie:

- Han Jisung

- Minho. Pamiętaj Jisung, że teraz jesteś mi winny przysługę. - powiedział do wychodzącego już chłopaka - Jakbyś mnie kiedykolwiek szukał to klub "Laguna". Zawsze mnie tam znajdziesz! - rzucił jeszcze do Hana, który zbiegał już po schodach.

Jisung miał mentlik w głowie. Nadal nie wiedział co stało się ubiegłej nocy, jedyne co znał to fakty przedstawione przez Minho, u którego spał będąc półnagim i niekontaktującym. Szybko sprawdził kieszenie spodni szukając pewnej ważnej dla niego rzeczy i westchną z ulgą, kiedy ją znalazł, całą i nienaruszoną.

Wydawać by się mogło, że ta opowieść mogłaby się już zakończyć, jednakże to przypadkowe spotkanie jest dopiero początkiem, a Han i Minho zdążą mieć ze sobą jeszcze styczność w równie dziwnych okolicznościach.


_______________________
Hejka dziubaski.
Nawet nie wiecie jak mi wstyd i głupio, bo rozdział miał być jakieś 4 miesiące temu, ale dopadła mnie taka deprecha, że nie byłam w stanie, ale nie chce sobie szukać wymówek, chce do was wrócić i wziąć się porządnie za to opowiadanko. Przepraszam, że dzisiejszy rozdział taki krótki, ale chciałam chociaż cokolwiek wrzucić.
Kocham was
Alex

What's wrong? || MinsungOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz