Per. Astrid
Obudziłam się w jakimś małym ciemnym pokoiku. nie minęło dużo czasu zanim przypomniałam sobie wszystko i zoriętowałam się że mam związane nogi i ręce a usta owinięte jakąś tkaniną. Jedyne o czym myślał to to czy czkawka już mnie szuka i czy uda mu się ich pokonać czy też go złapią i uwiężą. Jeśli tak nie daruje sobie jak ja mogłam się tak dać złapać to jest niedożecze. A jak czkawkę zabiją a jak będą chcieli żeby zginął za mnie a jak będą go torturować na moich oczach a jak....... nie nie astrid stop on sobie poradzi przecież ma nocną furie i przyjaciół a jak przyleci bez nich?
Moje rozmyślenia przerwał gruby donośny głos
-O nasza lalunia się obudziła
Potężny umięśniony mężczyzna wszedł do mojej celi i zerwał mi materiał z ust
-No co boisz się? Wiesz co z tobą zrobimy jak dopłyniemy do wyspy daleko na wschód żucimy cię do walki ze smokiem a on rozerwie cię na strzępy. Oj nieźle nam ludziska zapłacą za taki widok.
-Wam nawet kasa nie pomoże i tak jesteście durniami
-O i jaka pyskata z ciebie sztuka uważaj co muwisz.-przyłożył mi nóż do gardła i mówił dalej-Bo jak nie przestaniesz pyskować to ci pomożemy ze zbyt ładną buzią. Powiedziała następnie już chciał wychodzić ale ja się odezwałam.
Nie jestem głupia widać było że ci ludzie nie grzeszą rozumem zwłaszcza że wyjawił mi cały swój plan więc postanowiłam wydobyć jakieś informacje.
-A ile was na tym statku jest żeby mnie pokonać
Zaśmiał się i powiedział
-Jestem tylko ja i ja spokojnie dam ci rade sam- i wtedy wyszedł.
Czkawka pomocy.....