Rozdział trzynasty "Ludzie nie z tego świata"

208 15 0
                                    

- To Lucky. Nie, omega – powiedział Silver uśmiechając się do niego. - Lepiej szykuj się do drogi, książę. Dzicz dziś zacznie płonąć.

Rain zazwyczaj był powściągliwą osobą, która przeprowadzała w głowie chłodną kalkulację i planowała każde posunięcie jak w szachach. Nigdy się nie spodziewał, że Czerwony jest także porywczą osobą.

Nim zgromadził swój oddział i przygotował się do wyjazdu. Rain zdążył spalić już wioskę w Dziczy. Podążać za jego śladem było bardzo łatwo wystarczyło kierować się tam, gdzie był widoczny dym.

- Dlaczego jeszcze nie zaatakował ojca? - zastanowił się Bolt – Z tak dobrze wyszkolonym wojskiem, mógłby załatwić go nim ten...

- To okropne – jego myśli przerwał Duly. Spojrzał na blondyna siedzącego na koniu obok. Nie chciał brać chłopaka, ale nie potrafił go przekonać, a jego kontrola działała tylko kilka sekund na tą omegę.

Kiedy pierwszy raz spotkał jego, chłopak był w niewoli. Nie zainteresował by się męską omegą, gdyby nie wojownicze zachowanie pięknego chłopca, a gdy ich oczy się spotkały... został złapany w głębię tego błękitu.

- Nie gap się – zwrócił się do niego obejmując się ramionami. Przez te półtora roku jak omega została jego własnością, dowiedział się o pochodzeniu i rodzinie Duly'ego. Pochodził on z innego świata, ale całe życie wychowywał się w małej wiosce w Dziczy, którą zaatakowali handlarze niewolników pod nieobecność dominującej Alfy. Została ona wybita, a kobiety i omegi zabrane do niewoli.

- Powinieneś zostać w pałacu. - stwierdził Bolt przyglądając się blondynowi, który wpatrywał się w zgliszcza spalonej wioski.

- Night jest także moim dzieckiem. - Odpowiedział blondyn posyłając mu niezadowolone spojrzenie. - Zawsze mnie odsyłasz do tej cholernej wieży. Widzisz jak to się skończyło w przypadku twojego brata?!

- Uparty dzieciaku, spełniłem twoją zachciankę, więc nie narzekaj – prychnął Bolt mierzwiąc włosy chłopaka.

- Przestań traktować mnie jak dziecko – syknął Duly strzepując dłoń Bolta. - Słyszałeś to? - zapytał chłopak rozglądając się.

Bolt także rozejrzał się, było słychać przytłumiony płacz dziecka. Nim zdołał zlokalizować źródło, Duly zeskoczył z konia i wbiegł do zniszczonego domostwa.

- Duly wracaj! - zawołał Bolt zeskakując z konia i ruszając za chłopakiem. Budynek wyglądał jakby w każdej chwili miał się zawalić. - Duly! - Niepokój o omegę wzrósł, gdy chłopak nie odpowiadał na jego wołanie.

Zabranie chłopaka było złym pomysłem, którego będzie żałował zawsze jeśli coś mu się stanie. Wszedł do budynku patrząc na blondyna przewalającego zawalone część dachu. Było spod niego słychać płacz dziecka.

Błękitne oczy chłopaka na chwilę spojrzały na niego, zaraz wracając do przerzucania desek.

- Przestań – powiedział Bolt łapiąc rękę blondyna. - To się zaraz zawali...

- Mam zostawić to dziecko?! - krzyknął Duly posyłając wściekłe spojrzenie w jego kierunku. - Zmuś mnie tą swoją mocą Alfy, jeśli potrafić. - prychnął.

Bolt złapał chłopaka za obie dłonie i wyciągnął siłą z chaty. Przerzucił go sobie przez ramią i podszedł do konia z protestującym się blondynem. Dwóm strażnikom zlecił uratowanie dziecka spod gruzów dachu.

- Duly jesteś ważniejszy niż jakieś obce dziecko. - powiedział Bolt.

- Dupek – odpowiedział Duly pociągając nosem.

Lucky rainOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz