𝟎𝟓

378 43 72
                                    

Kiedy byłam z nim sama, nie mogłam pozbyć się jego wzroku z mojego ciała. Wydawać by się mogło, jakby nadrabiał wszystkie stracone momenty, w których mógł na mnie patrzeć, a tego nie robił. Bał się, czy może wstydził? Bardziej niż wszystko ciekawiło mnie, jakie myśli nawiedzały jego głowę.

Harry zdecydowanie przyciągał uwagę płci przeciwnej. Nie mogłam ich winić, jednak nie mogłam też nic poradzić na to, że za każdym razem, kiedy mijające nas na ulicach Sitges młode kobiety rzucały mu zalotne spojrzenia wykończone perlistymi uśmiechami, moje serce konało w akcie zazdrości.

Podczas naszego krótkiego spaceru po mieście w końcu miałam okazję odrobinę zaspokoić większość niewiadomych, które nie dawały mi spokoju. Harry zdawkowo odpowiadał na pytania na temat jego dzieciństwa, które spędził w Brighton, a ja starałam nie ciągnąć go za język. Gdy wkroczyłam na niezbadany teren obejmujący jego podróże i powieść, którą rzekomo pisał, zbył mnie. Najwyraźniej nie było to coś, o czym miałby chęć opowiadać.

— Carla, dość tej interrogacji — rzucił żartobliwe. Spojrzałam w górę na jego lewy profil, który fantastycznie oświetlony był przez palące tego dnia słońce. — Chodź, obiecałem ci w końcu te lody. — Wskazał na oddaloną o niecałe pięćdziesiąt metrów budkę z mrożonym deserem.

— Jako fanka słodkości nie mogłabym odmówić w ten upał — uśmiechnęłam się, mówiąc prawdę; byłam autentycznym amatorem słodyczy.

Podeszliśmy leniwym krokiem do kremowego pojazdu z rozłożoną pasiastą markizą. Harry stanął dwa kroki za mną oznajmiając wcześniej, że nie ma ochoty jeść. Ręce wsadzone miał w kieszenie swoich białych spodenek przed kolano. Błękitna koszula w kwiaty była rozpięta, przez co, jak zwykle, dekolt ułożył się w długą literę V. Otrząsnęłam się, znów przyłapując się na wpadaniu w trans podczas obserwowania jego opalonej, kontrastującej z jasnymi ubraniami skóry.

Zza kontuaru powitał mnie, z niemalże firmowym uśmiechem, młody sprzedawca lodów.

Hola, muñecacześć, laleczko; słowa, na które się skrzywiłam, opuściły usta Hiszpana. — ¿Qué quieres?co byś chciała? Podparł się na ladzie, lustrując z góry do dołu moje ciało z obrzydzającym mnie wyrazem twarzy. Może i obsługujący mnie dwudziestoparolatek nie był jednym z tych seksistowskich, obleśnych facetów, którzy zaczepiają na ulicach; zapewne większości dziewczyn w moim wieku by się spodobał, jednak ja miałam zupełnie inny gust. Gust, który pachniał niczym noc w londyńskim klubie dla dżentelmenów oraz mówił najwspanialszym tembrem głosu, jaki dane mi było kiedykolwiek usłyszeć.

Poprosiłam grzecznie o dwie kulki lodów waniliowych, chcąc jak najszybciej znaleźć się z dala od flirtującego chłopaka.

Por cuenta mía, guapana mój koszt, piękna. — ¿Vives aquí? mieszkasz tu?

Usłyszałam prychnięcie za sobą. Harry wyminął mnie, rzucając Hiszpanowi pieniądze.

— Chodź, Carla. — Mimochodem złapał mnie za rękę, przez co zaczęłam rozpływać się bardziej, niż lody waniliowe w pełnym słońcu.

Mały, prawdopodobnie nic nie znaczący gest, a na nowo obudził sztab demonów w mojej głowie. Zastanawiałam się, co mogło kierować dwudziestoośmioletnim mężczyzną, aby tak odważnie sięgnąć po dłoń dziewiętnastolatki. Nie znaliśmy się na tyle dobrze, by był to niewymuszony nawyk. Być może chciał tylko i wyłącznie wcielić się w pewną rolę, ratując mnie przed dociekliwym Hiszpanem; nadal, nie mogłam przestać myśleć o jego intencjach.

W tamtym momencie przyznałam sama przed sobą, że w jego rękach byłam żałosną marionetką. Więdłam pod dotykiem delikatnej, pachnącej skóry, która ewokowała najgłębiej zakorzenione we mnie pożądanie; jedynie po to, by usychać, gdy nie zwracał na mnie uwagi. Ale wtedy to się nie liczyło. Wtedy — w dniu, który razem spędziliśmy w Sitges, jego uwaga była skupiona wyłącznie na mnie. I chociaż po części wydawało mi się, że przy jego boku byłam jak laleczka, to jednak czułam się silna.

𝟏𝟗𝟖𝟒 H.S.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz