rozdział pierwszy

2.6K 90 19
                                    

Dazai Osamu sama nie wiem czemu, ale ta osoba wydaje się bardzo znajoma. Jestem pewna, że już kiedyś się spotkaliśmy. Wiem tylko o nim jeden ważny fakt. Kilka lat temu należał do Portowej Mafii. Jestem detektywem, który pracuje tylko przy ważniejszych morderstwach i jestem z Tokio. Byłabym najlepszym detektywem w całej Japonii, jednak ktoś inny nosi ten tytuł. Ten osobnik nazywa się Ranpo Edogawa. Dzisiaj wyruszam do Jokohamy, by rozwiązać morderstwo, z którym sam Ranpo nie może sobie poradzić. Ranpo Edogawa jest jednym z nielicznych członków zbrojnej agencji detektywów. Na temat tej organizacji jest wiele plotek, jednak jedna bardziej mnie zaciekawiła w tej organizacji są tak zwani ludzie obdarzeni. Na odkryte ramiona, włożyłam bordowy płaszcz. Patrząc w lustro podziwiałam się, mam 18 lat a nadal jestem urocza jak nastolatka. Wychodząc, z domu poczułam chłodny wiatr, który rozwijał moje szare włosy. Przejażdżka pociągiem okazała się naprawdę przyjemna. Wychodząc, od razu poszłam w kierunku komisariatu, żeby wiedzieli, że już jestem.
Kiedy już byłam naprzeciwko tego budynku poczułam, że moja dedukcja nic nie da.
- Więc to ty jesteś osobą, która ma mi pomóc w tej sprawie?- zapytał nieznajomy. Odwróciłam się w jego kierunku i zobaczyłam, że jest to niskiego wzrostu mężczyzna ,miał czarne włosy i zamknięte oczy więc nie mogłam wiedzieć jaki kolor mają.
- Tak to ja mam ci pomóc-powiedziałam
- więc co wiesz o tej całej sprawie?- spytałam patrząc na bezchmurne niebo.
- Było to w tym budynku wszyscy myślą, że to było samobójstwo, ale coś nie gra w tej sprawie -
- Ile osób zginęło?-
- cztery- odpowiedział-było to podpalenie prawda? - zapytałam patrząc wprost w jego otwarte oczy.
- Tak, wszystko zostało spalone więc nie ma żadnych poszlak-
- Może mieli problemy finansowe? -
- Mieli dużo kredytów jednak wszystko spłacali-
- Znasz historię tej rodziny? - zapytałam-Tak wszyscy mieszkańcy Jokohamy uważali, że ta rodzinna jest przeklęta, ponieważ każdy członek tej rodziny umierał w wypadku samochodowym. - odpowiedział
-Ile członków liczyła ta rodzinka?-
- Około dwustu-
- To naprawdę duża liczba nic dziwnego, że ktoś pomyślał o klątwie spoczywającej na tej rodzinie- powiedziałam wchodząc na posesję spalonego domu-ile mamy podejrzanych?- spytałam patrząc na resztki z okna
- Około 10 ludzi, jednak nic nie mówi -
- Myślisz, że ktoś z nich jest winny?- zapytałam podchodząc do niego bliżej z uśmiechem na twarzy
-Tak jestem pewny na 100% - odpowiedział uśmiechając się do mnie
- A może sprawca nie zrobił tego samotnie tylko z kilkoma osobami?- wypowiedziałam na głos swój pomysł
- Nawet o tym nie pomyślałem, ale tak możesz mieć rację- odpowiedział badając mnie swoimi pięknymi oczami
- z kim ta rodzina się zadawała?-zadałam mu pytanie, nie musiałam długo czekać na odlowiedż
- tylko z jedną z rodziną i nazwisku Xian-
- Xian dużo ludzi o tym nazwisku mieszka w Tokio- odpowiedział patrząc na spalone resztki
Chodząc tak po spalonym pomieszczeniu natknęłam się na szkatułkę, jednak była ona zamknięta na klucz. Jak dobrze, że wzięłam ze sobą wsuwkę. Po chwili ją otworzyłam, w środku nic nie było oprócz białej kartki.
Na której był napis "Spotkajmy się o 17:30 X"
- Ranpo coś znalazłam - powiedziałam podając mu karteczkę. Ranpo wyciągając okulary z płaszcza, kiedy je tylko założył wiedziałam, że zna już sprawcę.
- Miałaś rację to nie było samotne przestępstępstwo, w tym wypadku brało udział aż czterech ludzi - powiedział
- Dobrze a teraz, może odpoczniemy w kawiarni?- zapytał - Ja stawiam- dopowiedział po chwili
- Tak odpoczynek dobrze nam zrobi- powiedziałam wychodząc z spalonej posiadłości. Idąc tak ulicami pomyślałam, żeby o coś go spytać.
- Mogę panu zadać kilka pytań? - zapytałam
- Pewnie, że możesz- odparł z uśmiechem, którego nie sposób było nie odwzajemnić.
- Pan należy do zbrojnej agencji detektywów?- zapytałam zaciekawiona patrząc w jego zielone oczy
- Tak jestem najstarszym członkiem tej agencji- odparł z dumą w głosie
- Pan jest pewnie po 20 prawda?- spytałam cichym głosem
- W tym roku kończę 27 lat-
- Ile członków ma organizacja?-
- około 10- powiedział otwierając drzwi kawiarni
- to nawet dużo a waszym przeciwnikiem jest portowa mafia prawda? - zapytałam wchodząc do pomieszczenia.
Kawiarnia była naprawdę przytulna.
- Podoba ci się tutaj?-spytał się z rozkosznym uśmiechem
- tak naprawdę jest przytulnie- powiedziałam podziwiając pomieszczenie
- Cieszę, że ci podoba- kiedy tylko wypowiedział te cztery słowa na moich policzkach pojawiła się czerwień
- Co pani zamawia?- spytała kelnerka patrząc na moje ubranie
- Poproszę sernik i gorącą czekoladę- odpowiedziałam
- A pan co sobie życzy-
- Hmm poproszę to co moja koleżanka- odpowiedział mrugając do mnie przez co się lekko zarumieniłam.

obsessive love - Dazai OsamuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz