- Jak Ci idzie? - zapytał widząc jak jego ukochany nie może znaleźć ich pociech.
- No chyba nie za dobrze... - dokładnie ich szuka.
- Pomóc Ci? - zaproponował Polak - czy sam dasz radę?
- A jak się czujesz? - zmienił temat.
- Misiek to był tylko kaszel z alergii, po prostu musimy lepiej sprzątać - zaśmiał się i dał mu buziaka.
- Martwiłem się strasznie...
- Misiu nie martw się o mnie, poza tym ja się bardziej martwię o dzieci w jakich miejscach się schowali, że tak długo ich szukasz, a dalej nie możesz ich znaleźć...
- Jestem słabym szukającym, nie wiem dlaczego zaproponowałem bym liczył - westchnął.
- No racja, nie umiesz szukać - zaśmiał się.
- No to w takim razie przyda mi się Twoja pomoc, ja od zawsze jestem w to beznadziejny...
- A mój słaby punkt szybko znajdujesz - zaśmiał się zmysłowo szepcząc mu do ucha.
- Bo to mam już wyćwiczone - uśmiechnął się.
Po chwili szukali już razem, młodszy udał się szukać w pokojach należących do dzieciaków, a starszy poszedł do salonu i szukał po szafkach.
- Kuba! Eliza! - krzyczą oboje jakby to miało im pomóc.
Ich syn kichnął przez co ich ojciec go znalazł.
- Jak Ci idzie !? - Polak krzyknął do męża, gdy usłyszał dziwne szmery.
- Znalazłem Kubę! - odkrzyknął wesoło Pero.
- Tylko? - udał się do pokoju, gdzie oni przebywali.
- Niestety...
- Od razu mówię, że nie wiem gdzie jest Eli - powiedział mały i z uśmiechem usiadł na swoim łóżku.
- Okej... To jest ciężkie... - westchnął.
- Przecież wiem...
- Łazienka na górze już była? - zapytał Polak i od razu udał się do tego pomieszczenia.
- Pomóc wam w szukaniu? - zapytał Kuba widząc, że jego rodzicom słabo idzie.
- Jak chcesz - odpowiedział Kamil.
- To ja wolę pozostać lojalny - powiedział choć miał problem z wymówieniem ostatniego słowa.