Wyzyskiwaczka

6.7K 182 16
                                    

    - Ah – jęknęłam czując w sobie mocne pchnięcia szatyna. Skłamałabym mówiąc że to nie był jeden z najlepszych seksów w moim życiu, ale może zacznijmy od początku.

    Nazywam się Lily, mam 19 lat, obecnie mieszkam w Sydney, ale kto wie gdzie poniesie mnie jutro. Ojciec alkoholik (nawet nie wiem gdzie teraz jest). Matka puściła się z jakimś gówniarzem po 20 i zniknęła z dnia na dzień. Już dobre parę lat radzę sobie sama. Z początku byłam striptizerką w jakiejś ruinie na obrzeżach New Jorku, później tanią dziwką w Paryżu, teraz można mnie nazwać wyzyskiwaczką, jak i złodziejką. Przejdźmy jednak do najistotniejszej informacji, a mianowicie moje hobby. Nie należy ono do zwyczajnych. Nie obchodzi mnie muzyka, sport lub inne pierdoły. Uwielbiam za to wykorzystywać facetów. Tak było też tego wieczora.

    Rozglądałam się po klubie w poszukiwaniu jakiegoś naiwniaka na dzisiejszą noc. Tego znam, tamtego też, tan biedny, ten piany, tego już wykiwałam. Te same twarze, tak dobrze mi znane. Codziennie inny klub, ale jak widać już za długo jestem w tym mieście, w którym brak nowych twarzy.

    Zaczęłam przeciskać się pomiędzy spoconymi ciałami tańczącymi na parkiecie, jednocześnie wciąż się rozglądając. Wtedy zobaczyłam jego. Siedział w loży VIP. Rozsiadłszy się na dużej czerwonej kanapie, popijał nieznany mi trunek i bacznie obserwował ludzi na parkiecie. Jego intensywne spojrzenie zdawało się prześwietlać wszystkich dookoła. Wyglądał na bogacza, co bardzo mi odpowiadało. Jednak loża VIP nie była na moją kieszeń. Musiałam go zwabić do siebie. Zaczęłam tańczyć, uprzednio sprawdzając czy aby na pewno będzie mógł mnie zobaczyć. Mówią, że jeśli się na kogoś intensywnie patrzysz, to osoba czując na sobie twój wzrok, również na ciebie spojrzy. To była moja taktyka, która już po chwili zadziałała. Szatyn spojrzał się na mnie. Odwróciłam wzrok i zaczęłam wykonywać odważniejsze ruchy w tańcu. Biodra się kołysały, a ręce uniosły się w górę. Jednak ku mojemu zdziwieniu, gdy znów spojrzałam w stronę czerwonej kanapy, mężczyzny nie było. Stanęłam w miejscu próbując odnaleźć go wzrokiem. Na marne. Westchnęłam rozczarowana i chciałam już sobie pójść, ale czyjeś dłonie mi to uniemożliwiły. Ktoś złapał mnie od tyłu za biodra i pociągnął do swojej klatki piersiowej.

    - Szukasz czegoś kochanie? – usłyszałam tuż przy moim uchu. Po głosie pomyślałam że to jakiś gówniarz. Odwróciłam się gwałtownie z zamiarem oddelegowania małolata, jednak gdy już stanęłam twarzą w twarz z mężczyzną, zatkało mnie. Moje oczy się rozszerzyły i zaschło mi w gardle. Automatycznie zrobiłam krok w tył, ale mój towarzysz ponownie przyciągnął mnie do siebie.

    - Ślicznie tańczysz, ale te bioderka wykorzystamy dziś inaczej. – znów powiedział do mojego ucha, następnie przygryzając małżowinę. Jęknięcie wyrwało się z moich usta, powodując tym samym śmiech mężczyzny. Nie czekając długo, chwycił mnie za dłoń i zaczął prowadzić ku wyjściu. Szybko przedarliśmy się przez tłum wychodząc na chłodne nocne powietrze. Mężczyzna skierował się do stojącego przed wejściem czarnego porsche 918 spyder. Otworzył drzwi od strony pasażera i jak na dżentelmena przystało, poczekał aż znajdę się w środku. Chwilę później sam znalazł się w środku. Spojrzałam na niego niepewnie gdy odpalił silnik, bo jeszcze chwilę temu widziałam jak pił nieznany mi napój, ale oczywistym było że należał do grona alkoholi gdyż w klubach tylko je podawali.

    - Spokojnie, jestem dobrym kierowcą. – uśmiechnął się w moją stronę i ruszył w nieznaną mi stronę. Podróż jednak nie trwała długo. Brunet nie zawracał sobie głowy przepisami i co chwilę mocniej przyciskał pedał gazu. Zaczął zwalniać dopiero przy dużej rezydencji na plaży. W pobliżu nie było żadnych innych domów, przez co miejsce wydawało się odludne. Przejechaliśmy przez masywną żelazną bramę, następnie samochód zatrzymał się przed wejściem. Wcześniej pełny widok zasłaniał mi mór, ale teraz już mogłam podziwiać dom w pełnej jego okazałości. Był kwadratowy i składał się z dwóch pięter. Biały marmur i gdzieniegdzie wstawki szklanych ścian, tylko go powiększały. Wysiadłam wspomagając się wysuniętą w moją stronę ręką bruneta. Musiałam głupio wyglądać przyglądając się jego rezydencji bo do moich uszu dobiegł jego śmiech. Mężczyzna poprowadził mnie w stronę dwuskrzydłowych drzwi z ciemnego drewna. Otworzył je i zaprosił gestem ręki. Czułam się niepewnie wchodząc do środka. Zdając sobie sprawę z bogactwa tego mężczyzny czułam się skrępowana. Nie zdążyłam rozejrzeć się będąc w środku, gdyż już po chwili byłam przyparta do ściany przez szatyna.

Wyzyskiwaczka | Calum Hood one-shot +18Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz