Jak się utrzymać nie mając nic?

38 0 0
                                    


W dniu swoich osiemnastych urodzin spakowała swoje rzeczy i opuściła rodzinny dom. Miała dość matki narkomanki i ojczyma alkoholika. Monika Brzezińska ostatni raz stanęła przed swoją rodzicielką, która upojona alkoholem leżała nietomna na kanapie. Taki widok matki zapamiętała kobieta. Pięć dni od wyprowadzki Monika dostała telefon ze szpitala. Lekarka poinformowała ją, że jej matkę potrącił samochód, kiedy nago wbiegła na dość ruchliwą ulicę. Kilka godzin po całym zdarzeniu kobieta zmarła. Pogrzeb Jolanty Brzezińskiej odbył się w bardzo kameralnym gronie. Przy grobie obecny był tylko konkubent i sąsiadka zmarłej kobiety. Monika nie pojawiła się na pogrzebie, nie zaśpiewała ,,Dobry Jezu", nie rzuciła garstką piachu na pożegnanie. Była szczęśliwa, że nie ma już problemu. Mogła zacząć żyć od nowa. Osiemnastolatka zakończyła dramatyczny rozdział swojego życia z dniem pogrzebu własnej matki. Według relacji koleżanek osiedlowe plotkary dotkliwie obgadały Monikę. Było jej wszystko jedno, w rodzinnej Kiermaszowej noga kobiety więcej nie powstała.

Brzezińska osiemnastkę skończyła w pierwszego lipca. Tego samego dnia podjęła się pracy jako doradca klienta w markecie z elektroniką. Znalazła małe mieszkanie, które wynajęła za swoje ciężko odkładane zaskórniaki. Przy matce narkomance ciężko było coś odłożyć. Kobieta potrafiła godzinami łazić po domu szukając drobnych, za które mogłaby kupić kolejnego grama amfetaminy czy kokainy. Monika z wielkim żalem wydawała swoje ciężko zaoszczędzone pięć tysięcy złotych. Zbierała je ponad dziesięć lat. Głównie były to monety dwu lub pięciozłotowe. Dycha trafiła się od wielkiego dzwonu. Drobniaki, które uzbierała nastolatka chętnie przyjęto w aptece, dając jej nieco grubsze nominały. Mieszkanie Moniki to niespełna dwudziestometrowa kawalerka położona na obrzeżach Krakowa. Korytarz był tak mały, że gdy rozkładała ręce sięgała od ściany do ściany. Znajdował się w nim mały aneks kuchenny, który doskonale pamiętał czasy PRL. Drewniane drzwiczki kuchenne przyklejone były bezbarwną taśmą, a kuchenkę ze smakiem zjadała rdza. Lodówkę kupiła swoją, ponieważ brzydziła się wstawić cokolwiek do tej, która była już w mieszkaniu.

Centralnie naprzeciwko mikro lodówki znajdowały się drzwi prowadzące do toalety. Niespełna czterometrowa łazienka była bardzo pojemna. W ostatnim roku przeszła generalny remont, więc nie było na co narzekać. Urządzona była nawet w nowoczesnym stylu skandynawskim. Białe płytki na podłodze i ścianach, oraz elementy bambusowego drewna powodowały, że Monika czuła się w niej bardzo dobrze. To ze względu na tę łazienkę zdecydowałą się wynajć swoje pierwsze w życiu mieszkanie. Wychodząc z toalety, po lewej stronie znajdował się otwór prowadzący do pokoju dziennego, który jednocześnie pełnił funkcję sypialni, garderoby, jadalni i biura. To właśnie tam nastolatka spędzała większość czasu. Kiedy się wprowadziła cały pokój był pusty, musiała umeblować go za własne pieniądze. Nie było to łatwe do wykonania, ale dzięki pomocy ludziom z portali dla potrzebujących zdobyła stół, komodę i dużą, pojemną szafę na ubrania. Monika cieszyła się, że wszystkie meble są w tym samym odcieniu bieli. Na tym jej najbardziej zależało. Łóżko kupiła sama. Wybrała najtańszy model z IKEA za czterysta złotych, ponieważ brzydziłaby się spać na czyimś łóżku. Pozostała jej trauma z dzieciństwa, kiedy to będąc dzieckiem musiała czuwać przy matce na obrzyganym i śmierdzącym czerwonym bardzo niewygodnym łóżku. Mając może dziesięć lat Monika bardzo martwiła się matką. Jako jedynaczka nie miała w nikim oparcia. Każdy udawał, że nie widzi problemu jej rodziny. Typowa znieczulica społeczna. Dziewczynka co dziesięć minut przykładała ucho do ust matki, aby słyszeć jej oddech. To dawało jej chwilę ulgi. Dziesięcioletnia Monika stała się taka nadgorliwa po tym jak jej matka zemdlała na jej oczach. Dziewczynka od razu wezwała karetkę. Później lekarze chwalili małą Monikę za tak szybką i dojrzałą reakcję. Parę minut później Jolanta mogłaby już nie żyć.

Mimo tego, że mieszkanie nie było pierwszej świeżości to i tak sprawiało wrażenie przytulnego. Gołym okiem było widać, że mieszka tam kobieta. Różowe, pastelowe dodatki sprawiały takie wrażenie. Różnego rodzaju poduchy, koce i pledy też. Za czynsz płaciła tysiąctrzysta złotych, już ze wszystkim. Przy dobrym miesiącu potrafiła zarobić nawet trzy tysiące czterysta złotych. Monika była typem walecznej i twardej osoby. Udało jej się połączyć naukę z pracą. Dziewczyna siedziała do późnych godzin nocnych, aby tylko zdać maturę z biologii i chemii, a potem dostać się na wymarzoną medycynę. Od dziecka chciała zostać lekarzem. Właściwie od momentu, kiedy to pierwszy raz zadzwoniła pod numer sto dwanaście. Wtedy widząc lekarza ujrzała w nim iskierkę nadziei, dobrego człowieka, który pragnie zmieniać świat na lepsze. Mała Monika zapragnęła być taka jak on. 

Randka w ciemnoWhere stories live. Discover now