twój świat

1.8K 137 132
                                    

Akcja dzieje się w pierwszym sezonie, kiedy to Gilbert ze względu na chorobę ojca nie chodzi do szkoły, a Ania przynosi mu lekcje.

Miłego czytania!
________

— Anno Shirley-Cuthbert. Wymień proszę prowincje należące do regionu nadmorskiego.

Ania wstała i przełknęła ślinę. "Och, jakie to były prowincje? Zaraz, jak to było? Nowe buty noszę stale w... nie, przecież dobrze pamiętam o jakie chodzi, nie potrzebuję żadnych prymitywnych technik Gil... tego chłopaka!"

— Nowy Brunszwik, Nowa Szkocja i Wyspa Księcia Edwarda. — Ania spojrzała na nauczyciela z podniesioną brodą, wewnętrznie ciesząc się niezmiernie, że nie udało mu się tym razem udowodnić jej, że czegoś nie potrafi.

— Tym razem poprawnie, siadaj. — Pan Phillips nie wyglądał na usatysfakcjonowanego. Liczył, że znowu się pomyli. Wytykanie uczniom błędów to była jedna z niewielu czynności, które mu się podobały w zawodzie nauczyciela. Najwyraźniej jednak będzie musiał przysiąść i przygotować trudniejsze pytania dla tej rudowłosej sieroty. A zatem dziś pozostanie przy odpytywaniu Moody'ego i Tillie, których wypowiedzi dalekie były perfekcji.

— Aniu — zawołał dziewczynę pan Phillips, gdy ta skończyła się pakować. Poczekał, aż dziewczyna podejdzie, po czym kontynuował. — Zanieś proszę te książki Gilbertowi Blythe tak, jak ostatnio. Nie mogę pozwolić, aby mój najzdolniejszy uczeń zalegał z materiałem.

Ania przewróciła oczami i westchnęła głęboko. Chciała zaproponować, aby wysłał kogoś innego, ale przypomniała sobie przebieg ostatniej wizyty, kiedy to naruszyła spokój pana Blythe'a. Ogarnęły ją wyrzuty sumienia. "Przecież nie muszę wcale wchodzić do środka, potraktuję to więc po prostu jako przedłużenie mojej drogi do domu", pomyślała, po czym bez słowa sprzeciwu, choć z widoczną niechęcią wzięła książki od nauczyciela. Ten natomiast, widząc grymas na twarzy uczennicy doszedł do wniosku, że skoro dziewczyna tak nie lubi Gilberta, to nakazanie jej siedzenia w jednej ławce z tym chłopcem, gdy już wróci do szkoły, będzie dla niego świetną rozrywką i z pewnością łatwiejszą do osiągnięcia niż poprzez szukanie i zadawanie jej trudnych pytań. Mężczyzna uśmiechnął się złośliwie. Ania, która już zdążyła wyjść ze szkoły na szczęście tego nie widziała.

Idąc przez pole, dziewczyna czuła się skrzywdzona przez los. "Dlaczego akurat mi się to zdarza?" – zadała sobie pytanie. "Można robić tyle ciekawych rzeczy, gdy otacza nas ten piękny biały puch. Gdybym była już na Zielonym Wzgórzu, mogłabym razem z Mateuszem porzucać się śnieżkami. Albo po prostu usiąść w kuchni, otulona kocem, i wypić pyszną gorącą herbatę", pomyślała. Nie dało się bowiem nie zauważyć, że tego dnia było wyjątkowo zimno, a śnieg zamiast przestać, zaczynał padać coraz bardziej. Po kilku chwilach otoczenie wcale nie było pięknym zimowym krajobrazem, lecz po prostu wszechobecną bielą, przez co niewiele można było zobaczyć. Ania jednak, pogrążona we własnych rozmyślaniach, zdawała się nie zwracać na to uwagi, choć czuła, że jest jej zdecydowanie bardziej zimno, niż zazwyczaj bywało. Postanowiła zatem iść szybciej, aby jak najprędzej zrobić to, co należało i udać się do domu. Zastanawiała się, w jaki sposób przekazać Gilbertowi lekcje, nie naruszając przy tym spokoju pana Blythe'a. Jeśli zapuka, a chłopaka nie będzie w domu, jego tata będzie musiał wstać i jej otworzyć, co przy jego stanie zdrowotnym nie było wskazane. Nie może jednak wejść bez żadnej zapowiedzi, bo przecież tak nie przystoi.

Na całe szczęście jednak, ten jeden problem rozwiązał się sam, ponieważ gdy tylko doszła do celu, zza rogu wyszedł Gilbert, niosąc drewno na opał.

— O, witaj Aniu. Miło mi, że przyszłaś. Wejdź proszę do domu, na dworze jest strasznie zimno, a przez ten śnieg nie da się nic zobaczyć — powiedział Gilbert, po czym otworzył drzwi i gestem zaprosił Anię do środka.

twój świat | shirbert oneshotOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz