Rozdział 3

10 1 0
                                    

Piątek. Ukochany dzień każdego dorosłego i nastolatka.
Pierwsza lekcja, na którą nie przychodzę tym razem spóźniona, to biologia. Przedmiot, który doszczętnie obrzydziła mi matka. Lubiłam się uczyć biologii, ale ciągłe gadanie o pójściu na medycynę, zniechęciło mnie do wybrania się na studia medyczne, jak i samą naukę. Nie mam najlepszych ocen, a moja wiedza, w porównaniu do zeszłych lat, jest naprawdę malutka.

Zajmuję swoją ławkę i zaczyna się lekcja powtórzeniowa, na sam koniec roku o budowie roślin.  Kartka papieru leżąca przede mną, wydaje się być bardziej interesująca niż omawiany temat, dlatego całą swoją uwagę skupiam właśnie na niej.

-Więc może na moje pytanie odpowie mi.... Heather- z błogiego stanu zamyślenia wyrwało mnie moje imię padające z ust Pani Moore.

O cholera. Nie słuchałam, więc logiczne jest to, że nie wiem jakie było pytanie, a co dopiero odpowiedź na nie.

-Przepraszam, mogłaby pani powtórzyć pytanie?- zapytałam uprzejmie, zostawiając kartkę w spokoju.

-Pytałam o budowę i funkcję miękisza asymilacyjnego, inaczej tkanki asymilacyjnej -odpowiedziała spokojnie, ale jej wzrok przeszywał mnie całą.

Byłam skończona, nie wiedziałam nawet o co mnie pyta i co to w ogóle jest. Zdesperowana błądziłam wzrokiem po klasie, naiwnie licząc na pomoc ze strony jakiegoś ucznia. Nauczycielka wyrażnie już zdenerwowana, zaczęła tupać cienką szpilką w podłogę i wtedy dojrzałam jak Nathan wybazgrał coś na kartce. Siedział w pierwszej ławce, a ja praktycznie na samym końcu sali, więc niełatwo było dojrzeć co napisał. Dobra Heather nie spieprz tego.
Wytężyłam maksymalnie wzrok i zobaczyłam odpowiedź na zadane mi pytania.

-Miękisz asymilacyjny składa się z miękiszu palisadowego oraz z miękiszu gąbczastego, w nim zachodzi proces fotosyntezy. Występuje głównie w liściach i młodych łodygach- przeczytałam na jednym wdechu, czując niesamowitą ulgę.

Byłam dozgonnie wdzięczna Nathanowi za pomoc. Pani Moore, zawsze widziała we mnie potencjał, ale odkąd przestałam się uczyć moje stopnie jak i sama wiedza znacznie się pogorszyły, co nie uszło uwadze nauczycielki.

-Dobrze Heather, ale następnym razem bardziej uważaj- ostrzegła mnie i odwróciwszy się, ruszyła w stronę biurka,  a ja odetchnęłam z ulgą.
******

Na korytarzu rozbrzmiał dzwonek, czyli oczekiwana przeze mnie przerwa od tych męczarni. Wyszłam z klasy i cierpliwie czekałam na Nathana, który zawsze jako ostatni wychodził z klasy.

Chciałam mu podziękować za pomoc.

-Nathan! Poczekaj- krzyknęłam do chłopaka, który w błyskawicznym tempie mnie minął.

-Heather, coś się stało?- uśmiechnął się, poprawiając skórzaną torbę na ramieniu.

-Nie, to znaczy tak. Chciałam ci bardzo podziękować za pomoc, no wiesz, na biologii. Gdyby nie ty, pewnie wyszłoby, że nawet nie wiem, o co zostałam zapytana i pani Moore..- zaczęłam się tłumaczyć, a on przerwał mi skinieniem ręki.

-Nie masz za co dziękować, ale lepiej weź się do nauki w przyszłym roku, bo chyba nie chcesz zawieść pani Moore, a ja nie zawsze będę w stanie ci pomóc- roześmiał się.

-Kurczę, a już myślałam, że z tobą uda mi się przetrwać przyszły rok bez otwierania książek- zarechotałam, a Nathan wywróciwszy oczami z uśmiechem na twarzy, udał urażonego moimi słowami.

-Ah tak? Chciałaś mnie wykorzystać i na mnie żerować! Przejrzałem cię i teraz nici z twojego niecnego planu Heather- zaczęliśmy żartować i rozmawiać jak starzy, dobrzy kumple, co było dla mnie obce i dziwne.

GiftOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz