Gdyby miesiąc temu ktoś powiedział mi, że będę jedną z poszukiwanych przez Konochę kunoichi, to spojrzałabym na niego z politowaniem i postukałabym się palcem w środek czoła.
Dziś jest to moja rzeczywistość.
Dawno temu, kiedy jeszcze miałam na tyle mało lat, by samej dosiegnąć do talerzyka postawionego na krawędzi ściany i kuchennego blatu, powiedziano mi, że moi rodzice zginęli na niebezpiecznej misji. Rzekomo umarli jak bohaterowie, jak na prawdziwych wojowników przystało.
Całymi latami wierzyłam, że będę taka jak oni. Bezustannie trenowałam. Gdy moi rówieśnicy spedzali czas z rodziną, ja wyciskałam z siebie siódme poty. Czułam obowiązek, by byli ze mnie dumni, bym mogła służyć wiosce tak jak kiedyś oni.
Teraz, gdy patrzę na to z innej perspektywy, uważam, że było to bardzo naiwne.
Moi rodzice nie zginęli w walce z wrogiem. Zginęli z ręki, dla której codziennie poświęcali życie i czas.
Oto przedstawiam historię moich rodziców.
Dziesięć lat temu zostali wezwani na misję, której celem była eskorta ważnego i wpływowego kupca. Wszystko szło nawet całkiem dobrze, do czasu, gdy nie zostali zaatakowani. Moja matka została poważnie ranna i kolejny cios zakończyłby jej życie. Ojciec obronił ją i zaniósł z powrotem do wioski, zostawiając kupca z dwuosobowym oddziałem.
Po powrocie klan Uchiha nie mógł znieść wstydu, który przyniósł ojciec, porzucając misję. Został zamordowany przez własną rodzinę, tydzień później matka popełniła samobójstwo.
Rozmyślałam, leżąc na leśnej ściółce, gdy nagle usłyszałam odgłosy kłótni. Dwóch mężczyzn sprzeczało się ze sobą.
-Niegdzie nie pojdziemy. -Mówił stanowczym i opanowanym głosem jeden.
-To, że tobie nie potrzeba, nie znaczy, że mi nie! Ja chcę wyruchać tylko jakąś kurwę, ty pewnie bierzesz w dupę od paina! -Odpowiadał drugi.
Ukryłam się, by nie ładować się przypadkiem w kłopoty.
Trask!
Słychać było tylko huk i łamanie gałęzi.
-Twoje kurwy są drogie, a po drugie to z ciebie sie smieją, że gdyby nie nieśmiertelność dawno byś zmarł na AIDS. -Z powagą powiedział ten pierwsz, Kakuzu.
Nastała chwila ciszy, słyszałam tylko kroki i czułam zbliżającą się chakrę. Była inna niż te ,które dotąd spotkałam. Waliło od niej juchą i gnijącym mięsem. Pozostawało mi tylko modlić się, by jej posiadacz mnie nie znalazł.
-Pierdol się Kakuzu! Pierdol się tą dużą łapą w swojego małego fiutka! -Znowu krzyknął ten z ochydną chakrą.-Jebany kłębek łoniaków!
Coś uderzyło w drzewo, na którym siedziałam. Nogi mi się zachwiały i spadłam z hukiem na dół. Pech chciał, że wylądowałam na plecy, tuż przed owym mężczyzną. Miał srebrne włosy zaczesane do tyłu, bladą cerę, prawie siną i fiołkowe oczy. Spojrzałam na jego klatkę piersiową. Jego umięśniony tors odsłaniał płaszcz. Akatsuki, miałam przesrane!
Spojrzał na mnie ze zdziwieniem.
Chciałam jak najszybciej się podnieść, ale gdy już uniosłam swoje biodra, by odskoczyć, on mocno przywarł mnie swoją nogą do ziemi.
-Proszę, proszę...-Zamamrotał pod nosem, odsłaniając trojzębną kosą włosy z mojego czoła. -Konocha.
-Zostaw mnie albo pożałujesz! -Naparłam mocno klatką piersiową do ziemi.Srebrnowłosy typol spojrzał na mnie i roześmiał mi się prosto w twarz.
-Zwykle niczego nie żałuję. -Odparł, mocno stąpając na jednej z mojej dłoni. Wrył mi ją w ściółkę, tak, że małe igiełki wbiły mi się w naskórek.
Powstrzymałam krzyk.
Mężczyzna, widząc to, zaczął wiercić stopą, bardziej napierając. Miał twardą podeszwę od butów, która niemalże miażdżyła mi rękę.
-Ugh... -Odezwałam się chrapowatym głosem.
-To mi się bardziej podoba. -Mruknął, jeżdżąc kosą po moim dekolcie. Zostawiał na nim szczypiącą, krawawiącą szramę. Z dołu obserwowałam jak oblizuje swoją kosę z mojej krwi i zsedł ze mnie.
W tym momencie wstałam i momentalnie wyciągnęłam kunaie. Gdy już leciały w jego stronę składałam pieczęcie, do czasu
gdy poczułam mocny ból w podbrzuszu. Oderwałam się mimowolnie od ziemi i poleciałam na drzewo, z którego poprzednio spadłam. Uderzyłam mocno plecami w korę. Zrobiło mi się ciemno przed oczami, ale po chcwili byłam gotowa by odeprzeć atak. Ale nie widziałam wroga. Przyjęłam postawę obronną i rozgładałam się. Nagle pojawił się za mną i chwycił mnie za ręce, wykręcając je do tyłu. Były przywiązane chakrą do drzewa.
-Puszczaj mnie! -Darłam się, nie mogąc się ruszyć.
Nic z tego. Mogłam tylko obserwować jak mój oprawca rysuje coś na wzór talizmanu. Próbowałam się wyrwać, ale nic z tego. Nie pomogło nawet zebranie dużej ilosci chakry w nadgarstkach.
Wierciłam się i kręciłam, probując wyrwać się z więzów, co rozbawiło mężczyznę. Na jego twarzy pojawił się szyderczy uśmieszek. Zbliżył się do mnie z kunaiem w dłoni. Zmierzyłam go wzrokiem i splunęłam mu prosto w twarz.
-Pierdol się! -Syknąłam, gdy był naprzeciwko mnie.
Szarowłosy nie odpowiedział, tylko wyciągnął swój kunai i przyłożył jego ostrą krawędź pionowo do moich ust.
-Pieprzyć to ja będę, ale ciebie. -Mruknął niskim, stonowanym głosem, dociskając nóż do moich ust.
Spojrzałam w jego pełne dzikości oczy. Mimo, że miały piękny, fiokowy odcień, dostrzegłam w nich coś jeszcze. Spojrzenie to wyrażało żądzę rozlewu krwi i sadystycznych fantazji.
Do oczu napłynęły mi łzy, gdy przejechał kunaiem w doł. Poczułam ciepłą krew, spływającą po mojej brodzie. Mężczyzna spojrzał na mnie z pożądaniem i przygryzł swoją wargę.
Patrzył właśnie na lekko zarumienioną, młodą kobietę. Jej rumiane, wilgotne od łez policzki lśniły w blasku zachodzącego słońca. Powoli nastawał mrok. Dziewczyna mierzyła go wystraszonym wzrokiem. Jej piękne, zaczerwienione oczy spoglądały na niego, jeszcze bardziej zachęcając do działania.
Wbił się brutalnie w jej czerwone usta, smakując krwi niczym wampir. Od razu poczuł przypływ energii. Jego skóra zmieniła kolor z bladego na niemalże czarny, a białe plamy przypominały wymalowany szkielet, jak na obrzędach ludów afrykańskich. Hidan, bo tak miał na imię, przejechał kunaiem po swoim brzuchu czekając na reakcję dziewczyny.
Ta wygięła się w łuk i przylągwszy biustem do jego klatki piersiowej, wydała rozkoszny jęk, przepełniony bólem, prosto w jego usta.
Srebnowłosy chwycił materiał jej czarnej bluzki i rozerwał go, odsłaniając kształtne piersi dziewczyny. Gdy patrzyła na niego tymi swoimi błyszczącymi od łez oczami, miał wrażenie, że tylko go zachęca do dalszych pieszczot.
Bez opamiętania mocno chwycił jej pierś i zaczął ją masować. Dziewczyna wbiła się zębami w szyję mężczyzny, zostawiając na niej swoją krew. Hidan warknął i ściskając jej sutki między dwoma palcami.Poczułam uszczypnięcie. Z każdą chwilą moje ciało błagało o więcej i więcej. Brał mnie zachłannie i brutalnie. Z trudem powstrzymywałam kolejne jęki, wbijając w niego swoje zęby.
Nagle przestał i jedną dłonią mocno ścisnął moje policzka, odrywając mnie od siebie. Na chwilę wpił się w moje usta, by później zacząć jeździc swoim jezykiem po moim ciele. Jego miękkie usta wędrowały z góry w dół, aż zatrzymały się na moim dekolcie. Ujął jedną z moich piersi i zaczął się nią bawić.
Zalała mnie fala rozkoszy, moje ciało stało się gorące. Czułam jak jego czyny doprowadzają mnie szaleństwa i powodują, że staję się wilgotna.
Zamknęłam oczy i rozplynęłam sie w chwili. Jego usta delikatnie muskały mój dekolt. Poczułam jak mężczyzna zsuwa ze mnie dół ubrania, razem z bielizną.
Otworzylam oczy i ujrzałam jak ściąga swoje ubranie. Miał męski, szeroki i dobrze wyrzezźbiony tors, a jego wielki penis czekał już w gotowości.
Srebrnowłosy pochylił się tuż nade mną i łapiąc mnie za uda, uniósł mnie do góry. Wbił się we mnie pewnie i brutalnie. Poczułam jak jego członek rozpycha ścianki mojej kobiecości. Posuwał mnie rytmicznie, sprawiając, że jęczałam najgłośniej niż kiedykolwiek. Moje plecy ocierały się o korę drzewa, ktora pod wpływem tarcia zdrapała naskórek z moich pleców. Czułam lekkie pieczenie.
Czyłam jak jego penis wsuwa i wysuwa się we mnie. Chciałam więcej.
Wbiłam się zębami w szyję mężczyzny na tyle mocno, że warknął.
W odpowiedzi on uderzył mnoe tak mocno w pośladki, że aż podskoczyłam, a następnie ruszył gwałtownie biodrami. I jeszcze raz. I co raz szybciej. Dochodziłam, zrobiło mi się ciemno przed oczami.
Jedyne co pamietam to masę krwi i... ciemność.
____________Powracam, zbieram zamowienia ,(w sensie nie obiecuje, ale dawajcie propozycje)