Rozdział 4

9 4 0
                                    

    Minął jakiś czas od morderstwa, a Hope już powoli wracała do normy. Nie chciała już stać w miejscu. Musiała znaleźć osobę, która również byłaby wtajemniczona  oraz znała język, w którym książka Star Night została napisana. W końcu złożyła pani Emily obietnicę, którą wypadałoby spełnić. Patrzyła się podejrzanie na książkę i uderzała palcami o stolik. Myślała, że to jakiś kod - próbowała swoich wszystkich sił, by odczytać, lecz nic z tego. Nawet jeśli to było po prostu zaszyfrowane, nie była w stanie nic zrobić. Musiała znaleźć osobę, która również była w to wtajemniczona. Która, wiedziałaby więcej od jej samej. Jednak nie wiedziała, jaki zrobić pierwszy krok, dlatego całą zagadkę zostawiła na potem. Niech przeznaczenie zadecyduje, co dalej ma się stać. Dlatego postanowiła wrócić do swojego zwyczajnego życia, bo za niedługo koniec wakacji, a ona jeszcze nie skończyła szkoły. Nawet nie ma nic przygotowanego.

***

    Chłopak z kasztanowymi włosami do ramion właśnie wspinał się na kolejną górę. Kochał skakać, biegać i wspinać się, mimo że było to niebezpieczne. Zawsze mógł poćwiczyć szybkie podejmowanie decyzji. Tak zwane na śmierć i życie. Jego bliscy, szczególnie matka i jego starsza siostra odradzała mu to, tłumacząc, że ma tylko dwadzieścia jeden lat i może zostać kaleką do końca życia bądź całkowicie pozbawiony go. Rozumiał, że się martwią, ale nie miał zamiaru z tego powodu zrezygnować z tego, co kocha. Nie poddaje się tak łatwo, bynajmniej nie poddaje się bez walki. Jego wygląd może odstawać od innych, gdyż jej w nim coś nietypowego. Po za tym, że posiada dłuższe włosy, co w przypadku chłopaków zdarza się coraz częściej, to jego oczy są wyjątkowe. Nie dość, że ma heterochromię... Mianowicie, jedno oko ma szare, a drugie fioletowe, co nie spotkało się u nikogo. Sam chłopak nie wiedział, dlaczego tak jest. Już dawno to zaakceptował. Tak w młodości nie było widać takiego koloru, te oko było po prostu jasnozielone, tak potem zmieniło kolor na mocny fiolet. Czasami zdarzało się, że świeciło w ciemności. Dzięki temu zdobył pseudonim Purple Star, na co, gdy usłyszał, że tak go nazywają, wybuchnął śmiechem. Nie wie, co ten pseudonim ma związek z jego okiem, ale nie dopytywał się o szczegóły. Nie interesowało go to, lecz teraz trochę tego żałował, że nie zapytał. Stracił okazję.
Postawił już rękę na w miarę płaskiej powierzchni, po czym oparł się i teraz już na niej stał. W końcu, po męczarniach, dostał się na samą górę. Odwrócił się i spojrzał w dół. To, co tam zobaczył, sprawiło, że serce zaczęło mu mocniej bić. Przepiękny widok, sprawił, że na jego twarzy pojawił się szeroki uśmiech. Zakochiwał się w takich miejscach, chciał wchodzić tutaj codziennie, o każdej porze dnia i nocy. Nie mógł nawet sobie w stanie wyobrazić takiego widoku w nocy. Musiał sam się przekonać. Odetchnął głęboko i usiadł. Wpatrywał się w otoczenie. Wszystko wydawało się takie małe, jakby tylko on istniał na tej świecie. Samotny podróżnik, lecz... Czy właśnie taki chciał być? Nie. Zawsze pragnął towarzysza bądź towarzyszki. Osoby, z którą dzielił by się pasją i wyruszali by w przygody pełne wrażeń. Westchnął, zamykając oczy, kiedy poczuł lekki wietrzyk na swojej twarzy, odtrącając jego włosy do tyłu. Zacisnął wargę. Czuł się cholernie samotny. Musiał odreagować, musi wyjechać z kraju by doznać nowej podróży. Jak by mógł, nawet teraz by wyjechał, ale musi najpierw uzbierać odpowiednią sumę pieniędzy i poradzić się bliskich, których i tak pewnie nie posłucha. Dlaczego w ogóle pytał? Sam nie wiedział. Słyszał o lesie w pewnym mieście, jakieś cztery godziny jazdy z miejsca, w którym mieszkał. Tylko na taką jazdę mógł obecnie sobie pozwolić. Owszem, słyszał o plotkach dotyczące tego lasu, więc dlatego chciał je rozwiać i to szybko. Otworzył oczy. Kiedy to zrobił, jego fioletowe oko podejrzanie zaświeciło.
Podniósł się i jeszcze raz popatrzył na krajobraz, otaczający go. Rozłożył dłonie i podniósł wysoko głowę ku niebu. Rozchylił wargi i już coś chciał krzyknąć, lecz zakręciło mu się w głowie. Upadł na ziemie (na szczęście nie spadł z góry) i zakrył swoją dłonią miejsce, gdzie znajdowało się fioletowe oko. Zaczęło mu ono dziwnie pulsować. Chłopak poczuł się słabo, czuł, że zaraz zaśnie i tak też zrobił. Zemdlał, ale jego sen nie był zwykły.

Napotkamy bohatera. Bohatera, bądź kogoś, kto wszystko zepsuje. Nie odwracaj się i nie wahaj.

Star Night [PL]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz