Rozdział 5. Dziwny sen

10 4 1
                                    

Chłopiec rozejrzał się dookoła i przeszedł kilka kroków. Był zdezorientowany, znalazł się w dziwnym, mrocznym lesie. Chude drzewa urosły blisko siebie, tak, że trudno było przedostać się dalej, gdyż cały czas chłopak zachaczał o nie swoimi ramionami. Nagle usłyszał szelest, jakby coś przebiegło i spojrzał się w stronę z której dobiegał ten dźwięk. Nic nie zdążył zauważyć, więc stwierdził, że to jakieś zwierzę - lis lub coś w tym stylu. Szedł dalej, jego adrenalina pośpieszyła go. Nagle usłyszał jakiś psychopatyczny śmiech, jednak rozpoznał, że chociaż był to człowiek. Jednak nawet jeśli, to go nie uspokajało. Kto normalny znalazłby się w lesie sam? Nie licząc oczywiście jego, ale on tak się nie śmiał, strasząc innych. Może mu się po prostu przesłyszał. Nie dużo myśląc, ruszył dalej. Drzewa robiły się coraz rzadsze, aż w końcu znalazł się przy pewnym błyszczącym jeziorze. Blisko brzegu na ogromnym głazie, znalazła się pewna kobieta - może nawet i młoda dziewczynka o długich lśniących blond włosach. Ubrana była w poszarpaną letnią sukienkę o kolorze białym, która odsłaniała trochę więcej ciała, przez podarcia. Zrobił pare kroków w jej stronę, aż w końcu trafił na patyk, który złamał. Dziewczynka odwróciła się w jego stronę. Jej oczy zabłysły, a chłopak dostrzegł w niej podobieństwo do siebie. Oboje mieli ten sam kolor oczu, aczkolwiek ona miała dwoje oczu fioletowe, a on tylko jedno, ale i tak poczuł, jakby z ta dziewczyną jego coś łączyło. Dziewczynka uśmiechnęła się do niego. Nagle rozległ się jej przeraźliwy krzyk, a w jej brzuchu zrobiła się rana, z której zaczęła sączyć się krew. O dziwo, nie było naboju, dźwięku, napastnika. To stało się tak znienacka. Purple Star rozszerzył oczy z szoku. Nie mógł uwierzyć w to, co się dzieje. Spojrzał na boki. Zauważył świecące złote oczy i szeroki uśmiech, ale postury ciała nie zdążył dostrzec, gdyż zaczęła mu wracać świadomość. Wracając do siebie, usłyszał jedno, krótkie "help me".

Obudził się ze snu. Miał wrażenie, że minęły tylko sekundy, a tu już ranek następnego dnia. Strasznie bolała go głowa. Podniósł się i rozejrzał dookoła. Skądś miał przeczucie... Myślał, że śnił mu się właśnie ten las. Ktoś potrzebował pomocy, a on postanowił to sprawdzić. Nie zwlekając, poprawił swój plecak i zaczął schodzić. Raz ułamał mu się kamień i prawie spadł, ale jakoś udało mu się bezpiecznie zejść. Zaczął biec w kierunku przystanku autobusowego. Nie wiedział, o której miał autobus, w końcu nie spodziewał się, że zaśnie. Dlatego, kiedy dotarł na miejsce, musiał poczekać na przyjazd. Jednakże nie trwało to długo, bo już po piętnastu minutach przyjechał. Wsiadł i patrząc się przez okno na miejsca, które mijał, modlił się, aby dotrzeć jak najszybciej do domu. Naprawdę chciał pomóc tej dziewczynie, a nie wiedział, czy bylo już po wszystkim, czy ona jeszcze żyła. Myślał, że przekona się na miejscu. Był również zdziwiony, dlaczego uwierzył tym dziwnym śnie. Zwykle nie wierzył w takie głupoty, jak proroctwa czy coś w tym stylu. Tylko że, coś z tylu jego głowy, mówiła mu, że to może być prawda. Dlatego nie zwlekał. Jak dojechał, szybkim biegiem ruszył do domu. Otworzył swój budynek, dysząc ze zmęczenia i zaczął pakować wszystko, co najpotrzebniejsze. Wziął również wszystkie swoje oszczędności oraz kluczyki do samochodu. Żałował, że nie był samochodem. Byłby w domu szybciej oraz na miejscu docelowym również byłby w krótszym czasie. Zamknął drzwi na klucz i poszedł do garażu. Wsiadł do błękitnego samochodu i ruszył. Jechał szybko, każdego mijał na drodze i trąbił, aby znikali mu z drogi. Nie chciał spowodować wypadku, ale mimo to, zależało mu, aby być jak najszybciej na miejscu. Zwalniał tylko na chwilę przy policji, jednak gdy już ich mijał, znowu przyśpieszał.

Zależało mu. I to bardzo.

Star Night [PL]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz