Ocal mnie cz. 1

1 0 0
                                    

Dopiero co skończyłam gimnazjum, a perspektywa błogiego rozkoszowania się wolnością była wręcz urzekająca. Tak przynajmniej mi się wydawało. Los jednak przygotował dla mnie coś dalekiego od moich wyobrażeń. Tata został trenerem w pobliskim klubie sportowym. Miał wziąć pod swoje skrzydła żółtodziobów (juniorów) – moje pieszczotliwe określenie jest tutaj nader delikatne. Niektórzy z nich dopiero stawiali pierwsze kroki na piłkarskiej murawie. Widok – zdecydowanie nędzy i rozpaczy.

Cieszyło mnie, że tata się nimi zajmie. Jego życie zawsze przepełniała piłka, a już dawno nikogo nie trenował. Choroba całkowicie nad nim zapanowała, przez co musi całe dnie spędzać w domu, gdzie prędzej nuda go zabije niż postępujący rak. Spędzanie czasu z młodymi to idealne rozwiązanie – świeże powietrze i ruch dobrze mu zrobi, a zadziorni chłopcy zmotywują do wymyślania nowych ćwiczeń. Obiecałam, że mu pomogę w papierkowej robocie i przy rozgrzewaniu bramkarza. Chciałam w ten sposób mieć na niego oko. Pozornie czuje się dobrze, ale w każdej chwili mogłoby się coś stać, więc lepiej dmuchać na zimne.

Zaczął się nowy rozdział. Tata pojechał na trening autem (na nogach na boisko mamy 10 minut; marnotrawstwo paliwa), a ja dołączyłam nieco później. Zrobiłam sobie spacer i po drodze przyglądałam się pobliskim domom. Z zamyślenia wytrącił mnie hałas przerzucanych desek. Najpierw usłyszałam, następnie zobaczyłam, co jest źródłem mojego rozproszenia.

Po mojej prawej znajdował się Dagmar Szatan (mięśniak trenujący sztuki walki), wyładowujący z ojcem drewno z samochodu. Mój wzrok wędrował między jednym a drugim. Niezgrabnie wydusiłam z siebie „Dzień dobry" do taty Dagmara. Wtedy dostrzegł mnie i on. Poczułam na sobie jego świdrujący wzrok, od którego zabrakło mi tchu. Od lat staram się unikać go jak ognia, bo za każdym razem paraliżuje mnie strach. Jego spojrzenie jest zabójcze i momentalnie masz wrażenie, że za chwilę coś Ci się stanie.

Właściwie to nawet go nie znam. Wiem tylko kim jest i ze wzajemnością. Zawsze, gdy nawet przypadkowo złapię z nim kontakt wzrokowy, wracam wspomnieniami do klasy trzeciej szkoły podstawowej.

Był październikowy wieczór, kiedy razem z sąsiadkami udałam się do pobliskiej kaplicy na różaniec. Oprócz nich, nikogo nie znałam we wsi. Byłam tu obca, z miasta. Czułam się nieswojo, ale zgodziłam się z nimi pójść. Wszystko przebiegało bez konfliktu, aż do jednego momentu. Byłyśmy już przy kaplicy i zebrało się dużo osób w moim wieku i kilka starszych osób. Sąsiadki wraz ze mną dołączyły do grupki. Wśród nich wyróżniał się jeden czarnowłosy chłopak, który przewyższał zgromadzonych. Z zaciekawieniem zaczęłam się mu przyglądać, lecz zostałam przyłapana. Wychwycił moje spojrzenie i z jego oczu bił wściekły płomień. Było za późno na jakąkolwiek reakcję czy ucieczkę. Młody Dagmar nieubłaganie zbliżał się do mnie. Ze złością wykrzyknął:

-Na co się gapisz?! – Powiedział i z całej siły pociągnął, a następnie puścił opaskę osłaniającą moje czoło.

Czułam jak do oczu napływają mi łzy. Nie był to jedynie wynik bólu, ale i paraliżującego strachu. Od tego czasu miałam jeden cel: trzymać się z dala od Dagmara.

Do dzisiaj to mi się udawało. Tym razem szybciej nad sobą zapanowałam i przyspieszyłam kroku, by zdążyć na trening taty. Pozostawiłam za sobą wspomnienie i przerzucającego deski Dagmara. Miałam jednak złe przeczycie, a ono jeszcze nigdy mnie nie zawiodło... Jestem Aleks Tatar, mam 16 lat, a życie lubi ze mnie drwić. Niebawem miałam prze przekonać się jak bardzo...

Ocal mnieWhere stories live. Discover now