Rozdział 3

2 0 0
                                    

Poprawiam plecak i ruszam w stronę dworca kolejowego. Wypuszczam powietrze które wstrzymywałam już jakiś czas i biorę głęboki wdech. Boję się, cholernie się boję, ale wiem, że to najlepsza  możliwa decyzja żeby być wolną. Zakładam kaptur na głowę, wkładam ręce do kieszeni i śmiałym krokiem ruszam przed siebie chodnikiem. 

Przyjemne sierpniowe promienie zachodzącego słońca grzeją moją twarz podczas, gdy mijam znajome budynki. Mijam moją ulubioną kawiarnie i widzę moich znajomych którzy postanowili wpaść na kawę, lekko się uśmiecham i cieszę się, że nikt mnie nie zauważył. Patrzę na swoje trampki i ruszam dalej. Podnoszę głowę, gdy mijam kolejne znajome miejsce. Patrzę się na znajomy dom i chcę wybuchnąć śmiechem. Stoję przed domem Maggie z naszej klasy. W tym miejscu pierwszy raz piłam alkohol i nie skończyło się to dla mnie zbyt dobrze. Chyba, że noc spędzoną w łazience, śpiąc na dywanie nazywamy dobrym zakończeniem. Wzięło mnie na wspomnienia, nie ma co-myślę sobie i ruszam dalej, jak tak dalej pójdzie to stąd dziś nie wyjadę. Po drodze mijam jeszcze starą szkołę, gdzie wspominam te wszystkie lekcje na których śmiałam się z Evą z jędzy od polskiego oraz akcje na szkolnych korytarzach. Przechodzę przez park, gdzie byłam na swojej pierwszej randce i tak, była okropna. 

-Ana?! - zastygam, gdy słyszę swoje imię. Postanawiam iść dalej i udawać, że nie jestem tą osobą. - Ana, zaczekaj! - słyszę znowu i kurczę znam te męski głos. Mimo to nadal się nie zatrzymuje i idę przed siebie, ale słyszę coraz bliższe kroki, aż w końcu ktoś delikatnie łapie mnie za ramię i próbuje odwrócić w swoją stronę. Kurde Mike, wiedziałam, że znam ten głos. Przede mną stoi wysoki blondyn, największy głupek jakiego znam, ale nasi rodzice się przyjaźnią, więc czasami byłam na niego skazana. Dobra Ana udawaj głupią, świetny pomysł.

-Przepraszam znamy się? - mówię i lekko mrużę oczy. Chłopak zabiera rękę z mojego ramienia i skanuje moją twarz a później sylwetkę - Coś nie tak? Mogę już iść? - rozkładam ręce i marszczę brwi.

-Hm przepraszam pomyliłem cię z moją kumpelą. - mówi zmieszany i drapie się po karku. Co ta debil, nie rozpoznał mnie. - Jak tak teraz patrzę to masz krótsze włosy i Ana by się nigdy tak nie ubrała. Totalna sztywniara z niej. - zaciskam lekko pięści i przygryzam policzek od środka. Ja ci dam sztywniara-myślę sobie. Co do mojego ubioru ma trochę racji, rodzice zawsze chcieli żebym wyglądała godnie, aby wszyscy wiedzieli z jakiej rodziny pochodzę. A no tak i przybijam sobie mentalną pione za ścięcie włosów. 

-Skoro to nie ja to ja już pójdę - lekko się odwracam i zamierzam ruszyć przed siebie, ale zatrzymuje mnie głos tego debila.

-Może dałabyś się zaprosić na kawę? Co ty na to mała? - uśmiecha się do mnie jak typowy dupek i podrywacz.

-Nie, dzięki. - mówię szybko i równie szybko odwracam się odchodząc. - Uff co za palant - mówię cicho do samej siebie. 

Nareszcie! Udało mi się dotrzeć do dworca. Mam nadzieję, że znajdę jakiś fajny pociąg. Otwieram wielkie drewniane drzwi i wchodzę do budynku. Widzę zapłakanych rodziców, którzy żegnają swoje dzieci, pary zakochanych które witają się po rozłące, przyjaciół którzy idą wspólnie i się śmieją. Ohh jesteś takim przegrywem Ana-myślę sobie i podchodzę do ekranu aby zobaczyć wyjazdy i przyjazdy pociągów. Jest kilka ciekawych opcji. Liverpool, Birmingham, Bristol i, o kurczę Londyn! Patrzę wielkimi oczami na tablice. Pociąg do Londynu przyjeżdża za 20 minut. To moja szansa, to tam dam radę się rozwinąć, tak jak pragnę. Nie myśląc dłużej podchodzę i staję w kolejce po bilet do Londynu. Kurde Londyn, grubo-myślę i szczerzę się jak głupia.

Po zakupieniu biletu udaję się na peron 2. Nie ma zbyt dużo osób z czego się bardzo cieszę. Mam nadzieję, że nie będzie o tej porze tak dużego tłoku, bo jest około 19, a ludzie wolą raczej jeździć w ciągu dnia niż nocą. Przysiadam się koło dziewczyny z słuchawkami w uszach. Patrzę na jej nadgarstek gdzie widnieje imię Julie, ciekawe kto to dla tej dziewczyny-myślę, ale nie skupiam się na tym i przenoszę wzrok na zegar. Wybiła 19, pociąg powinien być za jakieś 7 minut, przynajmniej tak planowano. Przyglądam się delikatnie innym ludziom stojącym na peronie. Młody chłopak z torbą od laptopa i wzrokiem utkwionym w telefon, starsza kobieta z dwójką dzieci które śmieją się rozmawiając z nią, dziewczyna w ciąży która uroczo się do mnie uśmiecha, gdy mój wzrok na nią pada, odwzajemniam uśmiech i patrzę na starsze małżeństwo. Starszy pan przytula do siebie swoją żonę a ona szeroko się uśmiecha. Hmm może mnie kiedyś też to czeka, może kiedyś będę szczęśliwa. Niestety moje rozważania przerywa dźwięk nadjeżdżającego pociągu. Czekam cierpliwie aż wszyscy wyjdą i wstaję z ławeczki, jednak moją uwagę przykuwa portfel leżący na ławce. To na pewno tej dziewczyny, chwytam go i podążam do wejścia którym ona weszła. Wchodzę do wagonu i widzę ją w jednym z przedziałów, siedzi sama, więc ruszam do niej śmiałym krokiem.

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: Aug 04, 2019 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

~ Ucieczka ~Where stories live. Discover now