Prolog

332 39 17
                                    

      Kolejna łza spłynęła po moim policzku. Czułem jak wędruje tą samą ścieżką co jej poprzedniczki. Delikatnie zahacza o kącik moich ust, zostawiając nieprzyjemny, słony posmak, aby następnie skapnąć prosto na moje gołe nogi.

      Zanim jednak opadnie, zatrzymuje się na mojej brodzie, powodując lekkie łaskotanie. Uczucie to, pozostaje nawet wtedy, kiedy ciecz nie znajduje się już na mojej twarzy.

      Chcąc pozbyć się tego irytującego odczucia, podnoszę rękę by podrapać się po brodzie, lecz zamieram w połowie drogi. Jak zahipnotyzowany wpatruję się w przedmiot, który trzymam w swojej prawej dłoni. Promienie księżyca delikatnie go oświetlają, jednak nawet z niewielką ilością światła, doskonalę widzę, ozdobione szkarłatną cieczą, ostrze.

      Nie jestem pewien jak długo wpatruję się w żyletkę, ale kiedy w końcu budzę się z tego letargu, po uczuciu łaskotania nie ma ani śladu. Czuję jedynie kłująco-piekący ból na udach.

      Opuszczam rękę i z obojętnością spoglądam na część ciała, którą kilka minut temu, okaleczyłem. Przyzwyczaiłem się już do tego bolesnego uczucia mrowienia. Towarzyszy mi ono prawie codziennie, od ponad trzech lat. Skupiłem się więc na ocenie wyglądu. Z niektórych ran, krew, wciąż lekko wypływała. Jej drobne kropelki staczają się po jednym z boków ud, lądując prosto na granitowym parapecie. Zaś inne rany zostały nieznacznie przemyte przez łzy, które jeszcze kilka chwil temu spływały po mojej twarzy.

      Ciężko wzdychając, podnoszę się i odchodzę od okna, kierując się w stronę łazienki. Na całe szczęście, w pokoju mam własną toaletę, więc wystarczy, że przejdę koło swojego dużego, drewnianego łóżka i już będę stał przed białymi drzwiami punktu docelowego. Oczywiście po drodze los musiał sobie przypomnieć, że bardzo mnie nienawidzi i uderzyłem małym palcem u nogi w szafkę nocną.

      Przez jakiś czas przeklinałem wszystko dookoła, a szczególnie mebel, który jest przyczyną mojego bólu, jednak po chwili doszedł do mnie idiotyzm tej sytuacji. Nogi ociekają mi teraz we krwi, piekąc jak cholera, a ja marudzę nad obolałym paluszkiem.

      Niestety, prawda jest taka, że nie ma znaczenia czy nauczę się nie zwracać uwagi na ból, który sam sobie zadaję. Krzywdy wyrządzone przez świat, otoczenie i ludzi, zawsze będą boleć. Nawet jeśli jest to tylko głupie uderzenie małego palca o szafkę nocną.

Pragnienie miłościOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz