Zacząłbym tę historię krótko, zwięźle i na temat, każda musi się jednak zaczynać na swój własny oryginalny i jedyny niepowtarzalny sposób. Tutaj też tak będzie.
Był to pochmurny, deszczowy i przesiąknięty melancholią dzień. Taki, kiedy to ludzie nawet pełni szczęścia zanurzali się w swoim zaciszu domowym, aby otulić się kocem i wypić ciepłą herbatkę. Zapewne wtedy sięgali po książkę taką jak ta i oddawali się historii w niej zawartej. Opowiadające o książętach na białych koniach, ratujących księżniczki pozamykane w wieżach na wzgórzach, pośrodku oceanu lawy czy na krańcu świata, gdzie jedynie naszych bohaterów mógł poprowadzić zew miłości. Tyle ile książek tyle wspaniałych historii, zaiste jest to przecudowne, a zarazem przerażające. Bo człowiek głowi się, na które warto poświęcić czas, a na które nawet nie zerkać czy nie przewrócić kilku stronic.
Wróćmy zatem do naszej opowieści, a raczej może mojej. O tym się jednak przekonamy z każdym słowem spisanym na tym papierze. Jedno jest pewno, był to dzień, który zapamiętam na długie lata, a może jednak miesiące. Być może jednak szybko o nim zapomnę, przysłaniając jego wspomnienie jakimś błahym, niczym niewartym nowym, który nic nie będzie wnosił do mojego życia, odrobiny zadumy nad nim samym. Jeżeli miałbym go teraz określić, użyłbym dziesiątek jak nie setek epitetów. Wszystkie one by powodowały, że byłby o wiele ciekawszy. O niebo bardziej ekscytujący. O szatańsko kuszący, aby wczytywać się dalej i brnąć w strumień słów opisujących to wszystko. Byłby to początek godny dobrej książki wybitnych pisarzy. Gdzie nie jedna z nich zaczynała się od nory pewnego hobbita, czy od listu ze szkoły. Choć to drugie jak dla mnie nie brzmi zbytnio zachęcająco. Tu jednak muszę was rozczarować już na samym początku naszej przygody. Był to niczym niewyróżniający się dzień od każdego innego, choć zapewne moja głowa już dopisała sama sobie, jak to wszystko wyglądało. Na wszelki wypadek jakbym miał kogoś tą historią zaciekawić jej opowiedzeniem. Tutaj jednak przechodzimy do bardzo ważnej kwestii. Mianowicie do tego, iż nie będę kłamał na żadnej stronie tej książki. Nigdzie nie będę koloryzował. Wszystko to, aby było to bosą wędrówką przez wszystkie wydarzenia, jakie mnie kiedykolwiek spotkały. Wspólnie będziemy je oglądać niczym na projekcji filmu. Jeść popcorn, popijając od czasu do czasu colą. Tutaj jedno mogę przyznać, że nawet jak zachce nam się iść do toalety,to nie musimy się martwić, iż ucieknie nam właśnie najważniejsza scena w filmie. Nic nas nie spieszy i krok po kroku będziemy się zagłębiać w fabułę. Analizować czy bohater postąpił dobrze, czy źle. W jakiej sytuacji został postawiony czy jego wybory były słuszne. Kojarzy mi się to z filmem 'Truman Show', tylko głównym bohaterem będę ja we własnej osobie. Jest to zarazem dziwne, jak i ekscytujące. Dobrowolnie powierzam wam swoje wszystkie sekrety...tylko powiedzmy sobie, że dla celów naukowych. Z takim stwierdzeniem od razu mi lżej na duszy. Wtedy nie wychodzę na jakieś chorego psychiczne wariata, co chce pochwalić się sobą i pokazać, jakie to miał spierdolone życie - czyli jednak będą tutaj przekleństwa, nie ładnie. Choć jest szansa, że to zmienię. Marna, bo marna, ale jest - . Kolejna kwestia sama nam się od razu nasunęła, czyli moje wtrącenia. Będzie ich zapewne wiele - HELLO - przecież jesteśmy na seansie filmowym, a niech pierwszy rzuci kamieniem, kto nigdy nie rzucił jakiegoś przytyku w kierunku ekranu na sali kinowej. Tutaj też czuję się wytłumaczony, że będę wam się wtrącał w czytanie. Jest to podłe po części, ale pobawimy się w psychologów, może jakichś myślicieli. Jak zwał tak zwał, jedno jest pewne, będziemy się dokładnie wszystkiego temu przyglądać. Miejmy nadzieje, że z końcem pisania - w moim przypadku - czy czytania - w waszym przypadku - , jak i ja, a także wy wyjdziecie, chociaż z jakimś morałem. Jest to marzycielskie, ale zobaczymy, jak to wszystko wyjdzie.
Właśnie jak już jesteśmy na temacie pisania, zapewne będzie się ono u mnie odbywało w bardzo niecodziennych warunkach. Będzie to spowodowane chęcią pisania pod wpływem bodźców zewnętrznych czy wewnętrznych. Nie jest to opowieść, w której musi być ciągłość fabularna czy zimne spojrzenie na jej sens. Ma być to opowiedziana historia z sercem i uczuciami. Tak w tym momencie uważam, jak to będzie, nie wie nikt, a tym bardziej ja sam. Ogólnie uważam siebie za człowieka zagadkę i wieczny znak zapytania. Tych jednak kart przed wami od razu nie wyjawię - przepraszam za tą przerwę w pisaniu, której wy nie odczuliście, ale musiałem zmienić muzykę, jaka mi leci w tle - wszystko nadejdzie w swoim czasie. Właśnie czasie też będziecie specyficzny, kiedy to będę pisał, zapewne po nocach. Mają one dla mnie niesłychany klimat. Ta cisza wypełniający pusty dom. Jedynie to ciche stukanie w klawiaturę wybijające melodię dla moich uszu. Niczym marsz wojska na defiladzie, lecz tutaj kolejne słowo ląduje za słowem, tworząc kolejne stronice tej książki. - choć trudno tu mówić o stronach, jeżeli jest się na wstępie - Od razu wyobraźnia sama zaczyna działać w takich warunkach, a wszystko płynie rwącym strumieniem przez tę podróż pisania. Choć przytoczę tutaj takie swoje spostrzeżenie odnośnie do nocy i oglądania pewnych rzeczy po południu. Jestem osobą odważną w dzień, kiedy to słońce góruje na niebie i rozświetla mi pokój wpadając przez okno. Niestety wtedy też siadam i potrafię godzinami pożerać setki teorii spiskowych. Najbardziej uwielbiam te o kosmosie i przypuszczeń odnośnie do życia tam występującego. Wtedy to jak owieczka wyskakuje z pastwiska i brnę w przygodę. Która to się kończy, kiedy to zapada zmrok. Spostrzega, iż znalazła się w głębi lasu, a sama sobie dopowiada, co w nim takiego jest. To właśnie ja, co chwila teraz przy pisaniu odwracam się za siebie, aby upewnić się, czy jakiś podróżnik z innej planety nie próbuje mnie porwać i wsadzić jakieś sondy - pięknie już żarty z takich tematów - , więc jak już brniemy tak do przodu i przodu, należałoby poruszyć kolejną kwestię związaną z pisaniem. Kiedy ono będzie następowało. Już kilka razy pojawiło się to słowo, a może jednak nie jak sobie czytam, to co napisałem. No, ale wiecie, tak zaczęte zdanie od razu lepiej brzmi. Więc zatem będą to emocje związane z tysiącem i jedną sprawą czy sytuacją. Czemu pod ich wpływem chce pisać? Pewnie się zapytujecie. Choć może dla części z wam będzie to normalne. To drudzy stwierdzą, iż jest to debilny pomysł. Nie mi to oceniać, ale postanowiłem, że pod kontrolą tych potężnych mocy, zwanych też emocjami będę pisał. Wracając zatem do naszego pytania, jedno mogę im przyznać, sprawiają iż człowiek się nie patyczkuje w tym co czuje. Choć przepływa przez nas czasami setki uczuć - choć nie wiem, czy aż tyle ich występuje. Zadanie na dzisiaj zobaczyć czy je jakoś gdzieś opisano, czy kategoryzowano!!! - , które to jeszcze przeplatają się między sobą i łączą w pary, trójkąty czy kwartety. Są dla nas często nie zrozumiałe, co jeszcze bardziej komplikuje sprawę. Za to człowiek nigdy nie może żyć bez nich, zawsze przy nas są czy mniej nasilone, czy bardziej. Wręcz możemy niekiedy wybuchnąć od ich nadmiaru i z chęcią byśmy stanęli obok. Podziwiając, co się będzie działo. Chciałbym podsumować — Bo byśmy zmierzali z pisaniem o nich w nieskończoność, a mają być tylko od czasu do czasu poruszane w naszych tematach. Więc trzeba było to jakoś przerwać - ,że odgrywają one ważną funkcję w naszym życiu. Chce, aby to, co piszę, było nimi jak najmocniej nacechowane, abyście mogli przeżywać, to co ja grający główną rolę w tym filmie. Gdzie, chociaż na chwilę staniecie na moim miejscu dla lepszego odczucia tego wszystkiego. Nie okłamujmy się jednak i głównym powodem może być fakt, iż pod ich wpływem o wiele lepiej mi się piszę. Jestem bardziej wylewny, nie oszczędzam słów. Choć także co zauważyłem, może trzeźwiej myślę i zwracam uwagę na jakieś szczegóły. Nie zawsze one są aż tak ważne, jak mi się wydaje, ale zawsze lepsze to niż nic.
CZYTASZ
Duży Bordowy Koc
Teen Fiction'Duży Bordowy Koc' Już w samym tytule książki są dwa epitety, które tylko opisują przedmiot stojący w tym zdaniu na trzecim miejscu. Dlaczego tak to jest nazwane, nie wie nikt. Tym bardziej moja osoba. Właśnie o tym, to wszystko będzie. Spora dawka...