Prolog

531 29 3
                                    

Letni wiatr wprawiał w ruch gałęzie drzew. Na chodnikach widoczne były kałuże, które powstały dnia poprzedniego. Rozpętała się wtedy niesamowita burza, którą chyba tylko jedna osoba wspomina dobrze. Charlotte Colins od zawsze lubiła deszcz i błyskawice, więc chyba jasne było, że tamtego dnia wyszła, choć wiedziała, że niesie to ze sobą straszne konsekwencje. I następnego dnia rzeczywiście leżała w łóżku, pod stertami koców, w rękach trzymając herbatę i telefon. Brunetka żałowała swojego wyjścia tylko dlatego, że miała zatkany nos i gorączkę,co oczywiście łączyło się z bólem głowy. Szczęściem, lub nieszczęściem, było to, że były wakacje. Charlotte nie wiedziała, czy się cieszyć. Jednak dziewczyna nie rozmyślała nad tym długo i z uśmiechem na twarzy wystukiwała kolejne literki ma ekranie swojego telefonu. Brunetka była tak pochłonięta pisaniem, że nie zauważyła nawet kiedy jej mama weszła do jej pokoju.

- Hej Charlotte, lepiej się czujesz?- Spytała kobieta podchodząc do łóżka. Dziewczyna uniosła wzrok na mamę i szybko zablokowała ekran telefonu, gdy jej mama była za blisko. Chyba jest to sprawą oczywistą, że robi tak każdy nastolatek, w obawie, że ich rodzice mogliby zobaczyć za dużo.

- Nie. Jest tak samo jak było.- Mruknęła ochrypłym głosem.

- Jak to?- Spytała kobieta ze zdziwieniem.- Przecież dałam ci dwie tabletki przeciwbólowe i przeciwgorączkowe całkiem niedawno.- Powiedziała, patrząc przez chwilę na zegarek. Podeszła do swojej córki i przystawiła swoją dłoń do jej czoła. Rzeczywiście było gorące. - Jak narazie nie mogę jeszcze podać ci żadnych leków skarbie, ale są w kuchni, wiesz gdzie, prawda?- Spytała, całując dziewczynę w policzek.

- Jasne mamo, baw się dobrze.- Powiedziała, gdy jej rodzicielka szybko poprawiła swoje rozpuszczone blond włosy przed lusterkiem. Były lekko siwe no i miały brązowe odrosty, jednak dalej były piękne. Przynajmniej według jej córki, no i chyba mężczyzn, którzy i tak lecą na kobietę.

- Dzięki skarbie, to narazie.- Kobieta podbiegłą do drzwi, otwierając je.

- Czekaj mamo!- Krzyknęła Charlotte, na co ta zatrzymała się.- Czy może przyjść do mnie zaraz Stiles?

- Jasne skarbie, chociaż nawet jakbym pozamykała wszystkie drzwi, to on i tak wejdzie oknem, albo będzie siedział na dachu tak długo, aż mu się znudzi, czyli...

- Nigdy.- Zaśmiały się.

- Chyba będę musiała kogoś poprosić, żeby ściął to drzewo.- Mruknęła kobieta, patrząc przez okno.

- Nie! Stiles się załamie, z resztą ja też, bo kto będzie wskakiwał mi przez okno z workiem słodyczy?- Spytała dziewczyna żartobliwie.

- Może wejść drzwiami, jak cywilizowany człowiek.

- Mamo, to Stiles, on prawie nigdy nie wchodzi drzwiami i to się nie zmieni.- Jej mama uśmiechnęła się i szybko wyszła z pokoju córki, mówiąc jeszcze krótkie ,,papa". Po minucie dziewczyna słyszała zamykanie drzwi od domu. Ponownie odblokowała czarny telefon i weszła w kontakty, szukając tego jednego. W końcu znalazła i ponownie zaczęła wystukiwać wiadomość.

Do: Detektyw Stilinsky🕵🏻🔫❤ :

Wyszła.

Od: Detektyw Stilinsky🕵🏻🔫❤ :

Puk puk puk

Dziewczyna uśmiechnęła się na widok wiadomości i wiedziała, ze zaraz usłyszy pukanie w szybę. Nie pomyliła się i na parapecie okna siedział szatyn ubrany w czerwoną koszulkę w kraty i jeansowe spodnie. Stiles zapukał delikatnie w szybę okna z uśmiechem na twarzy wiedząc, że dziewczyna i tak go widzi. Brunetka podeszła i podsunęła szybę do góry, dając chłopakowi wejść. Gdy tylko Stiles znalazł się w środku, przytulił dziewczynę bardzo mocno, kładąc swoją brodę na głowie Charlotte. Ta obięła go w pasie tuląc równie mocno co on.

- Tęskniłam trochę.- Mruknęła.

- A ja tęskniłem bardzo bardzo! Myślałem o tobie całą noc i zastanawiałem się nawet, wyobraź sobie, czy nie zaśpiewać ci ballady pod oknem, jednak wszystko szlag trafił, bo postanowiłem iść spać.- Powiedział z uśmiechem, na co dziewczyna zaśmiała się, odpychając od siebie chłopaka.- Oglądamy coś, czy idziemy spać?- Spytał.

- Chodźmy spać, długo tak nie pociągnie. Łeb boli mnie jak nie wiem.- Powiedziała Charlotte, chwytając się za głowę.

- Brałaś tabletki? Syrop? Miałaś zimne okłady na zbicie gorączki? Masz wystarczająco kocy?

- Tak, tak, nie i tak?.

- Dobra, to ja idę ci po te okłady, a ty...

- Nie.- Dziewczyna złapała go za nadgarstek.- Chodźmy po prostu spać.- Mruknęła.

- Oh, no dobraaaa.- Stiles skoczył na łóżko,a obok niego położyła się Charlotte, przykrywając obojga kocem. Szatyn objął ją w pasie.

- Nie boisz się, że się zarazisz?- Spytała.

- Ani troche, przecież to nie pierwszy raz, jak któreś z nas przychodzi do chorego.

- No tak, ja tylko ostrzegam.

- To dobrze, a ja idę spać, więc cichutko.- Mruknął zamykając oczy u uśmiechem na twarzy. Chłopak był zmęczony całonocnym patrolowaniem lasu. W Beacon Hills coś się pojawiło, a on i jego przyjaciele chcieli wiedzieć co. Niestety to odbijało się potem na ich samopoczuciu.

- Dobranoc.- Powiedział Stiles, całując przyjaciółkę w czoło, na co ta uśmiechnęła się, mając nadal zamknięte oczy.

- Dobranoc Stiles.



To taki króciutki, ale chciałam wstawić go już teraz. Jak waszym zdaniem przedstawiają sie relacje Stiles'a i Charlotte? Piszcie swoje opinie w komentarzach.❤ 

Nadludzie| Stiles StilinskiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz