[29]

1.1K 122 53
                                    

Jimin naprawdę szedł wtedy najwolniej jak tylko umiał. Czuł się tak, jakby właśnie zmierzał na rzeź. Chciał zatrzymać czas i uciec stamtąd i to sprintem, byle tylko znaleźć się daleko. Ale wiedział, że to nie byłoby żadnym rozwiązaniem. Dlatego, odetchnął jedynie z bólu, kiedy ostatecznie znalazł się w nowoczesnym apartamencie, a po chwili usłyszał zamykanie drzwi i to, jak Taehyung odkłada jego walizkę na podłogę. Zastygł jak figura woskowa, kiedy poczuł jego dłonie na swoim brzuchu, a tors wyższego nacisnął na jego plecy.

- Ale możesz uprawiać seks, co nie? - Kim wyszeptał mu do ucha, dobrze znając odpowiedź na to pytanie, które zadał bardziej w celu wyjawienia niższemu swoich zamiarów. Pocałował go w szyję, ale kiedy miał schodzić niżej Jimin odsunął się, wycierając ślinę drugiego ze skóry.

- Nie z tobą. - dodał przy tym pewnym tonem, pobieżnie jedynie łącząc wzrok z chłopakiem, po czym od razu udał się w stronę salonu, żeby następnie usiąść na skórzanej kanapie.

Skupił się na oknach, które prezentowały mu widok z ogromnej wysokości na całe właściwie miasto. Co by o Taehyungu nie mówić, urządzić się on umiał, a jego lokum było zdaniem Jimina przepiękne. Ale ile by dał, żeby znaleźć się teraz w ciasnym mieszkanku na obrzeżach miasta, w ramionach Jungkooka.

- Jimin, jesteśmy znowu razem. - usłyszał za sobą głos właściciela domu, nie odwrócił się, ale słyszał jak Kim jest coraz bliżej, idąc w jego kierunku. - Powinieneś się cieszyć. Będziemy razem z naszym dzieckiem, chciałeś tego, pamiętasz? - w końcu znalazł się tuż przy plecach Parka, opartych teraz o mebel, na którym siedział. Taehyung położył mu ręce na barkach, masując delikatnie starszego chłopaka.

- Wtedy tak, ale później zrozumiałem coś bardzo ważnego. - oznajmił, nie siłując się już nawet na ponowne odtrącenie młodszego. Kochał Jungkooka i tylko o nim myślał. Marzył wręcz o tym, żeby to wszystko okazało się tylko koszmarem, z którego miał się zaraz obudzić tylko po to, żeby poczuć dotyk i zapach Jeona. Ale to wszystko było realne.

- To teraz zrozum coś jeszcze. - zacisnął ręce, wbijając palce w ramiona Jimina na tyle mocno, żeby ten poczuł nieprzyjemne uczucie na granicy bólu. - Jesteś mój i to dziecko też. I tutaj jest wasze miejsce. Nie chcesz się kochać? Okej, bardzo proszę, ale w takim razie śpisz na kanapie. - puścił niższego, odchodząc w kierunku kuchni, ale zanim całkiem zniknął dopowiedział jeszcze kilka zdań. - Jutro mam wywiad, a ty pójdziesz ze mną. Rano przyjedzie fryzjer i makijażystki, a jak tylko urodzisz to przechodzisz na ostrą dietę. Zaniedbałeś się. - dopiero wtedy zostawił Parka samego.

***

- Hej Jin, jakiś koleś tam zalany w trzy dupy mówi, że cię zna. - Seokjin był właśnie w połowie jedzenia makaronu, który zabrał ze sobą jako lunch. To znaczy późny lunch, biorąc pod uwagę godzinę.

- Jak się schlał to go wywalcie, jaki problem? - wzruszył ramionami. Kim od zawsze lubił jeść i jakoś się z tym nie krył, tym bardziej, że metabolizm pozwalał mu jeść do woli. Toteż korzystał z obu możliwości, bycia szczupłym oraz napełniania żołądka ulubionymi pysznościami.

- No właśnie on strasznie prosi, żeby cię zawołać. - drugi pracownik przekręcił oczyma. Często mieli do czynienia z nietrzeźwymi klientami i zazwyczaj radzili sobie w ten przytoczony właśnie przez Seokjina sposób. Tym razem jednak przybysz nie tyle się awanturował co zwyczajnie żądał zobaczenia się z Kimem.

- Zjeść człowiekowi nie dadzą. - pełen złości wtedy, przez brak satysfakcji z jedzenia Jin wstał, a odłożywszy pojemnik z daniem na stół wyszedł z kantorka, żeby znaleźć się za ladą, wprost przed twarzą przyjaciela. - Jungkook? - zacisnął brwi, zupełnie nie spodziewając się Jeona w takim miejscu.

babyboy                                                           [jjk x pjm]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz