I.

7.4K 459 136
                                    

- Ugh! Zabiję go! - warknęła Pansy, rzucając się na krzesło naprzeciwko kanapy, na której siedział Blaise, czytając magazyn Quidditcha.

- Draco? - zapytał Blaise z roztargnieniem, nawet nie przejmując się spojrzeniem na Pansy.

- Oczywiście, że Draco - warknęła Pansy. - On jest niemożliwy!

Blaise pokiwał głową leniwie, zgadzając się z tym, że przez ostatnie kilka tygodni znajdował się na końcu paskudnych nastrojów Draco. Nie miał pojęcia co tym razem wytrąciło blondyna z równowagi, Merlin wie, że niewiele potrzeba, by zaatakował każdego, kto ośmieli się nawet na niego spojrzeć w tych dniach. Theo odmówił spania z nim w tym samym akademiku, dopóki Draco się nie uspokoi.

Wkrótce zapadła cisza, przerywana sporadycznym obrotem strony. Dla Pansy była to zamyślona cisza, pełna morderczych intencji i wściekłości. Blaise zastanawiał się przez chwilę, co Draco zrobił tym razem, by tak zdenerwować Pansy, ale wtedy zdał sobie sprawę, że nie obchodzi go to i nie zadał pytania.

- Blaise - powiedziała Pansy przesłodzonym głosem, przerywając ciszę, a Blaise'owi zapaliła się ostrzegawcza lampka.

Nucił, przewracając stronę od niechcenia i próbując wyglądać nonszalancko.

- Co myślisz o nauczce dla naszego małego Drakeya?

Blaise w końcu spojrzał na Pansy z uniesioną brwią i zobaczył na jej twarzy najgorszy i najprostszy ślizgoński uśmiech, jaki kiedykolwiek widział.

- Co masz na myśli?

<3<3<3

A Love PotionOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz