08

386 43 4
                                    

- Ognisko się zaczyna, dzieciaki! Przychodźcie na kiełbaski, dla każdego jest przewidziana kolacja! – powiedział Jeff przez dość duży megafon, a kolejne osoby faktycznie zaczynały się zbierać.

Siedziałam na jednej z pseudo-ławek zrobionych z pni drzewa, a tuż obok mnie miejsce zajęła Jenny, przytulając się do mojego ramienia. W zasadzie było jeszcze dość jasno, ale żeby zrobić ognisko po ciemku, musielibyśmy jeszcze sporo czekać, a dzieciaki i tak były już głodne.

- Chris, patrz, co mam! – krzyknął Frankie, podbiegając do mojego przyjaciela z ukulele.

- Nadal umiecie trzy piosenki na krzyż? – dogryzła im Jenny, na co obaj jednocześnie prychnęli.

- Nauczyłem się jednej nowej i będziecie zachwycone – Chris posłał nam swój firmowy uśmiech, puszczając przy okazji oczko, a my spojrzałyśmy po sobie, parskając śmiechem.

- Jakbyście nie dawali rady, to wiecie – Jeden chłopak, bodajże Lucas, pomachał do nich głośnikiem.

- Na razie sobie poradzimy – zapewnili, a ja z lekkimi wątpliwościami, ale i zaciekawieniem patrzyłam, jak mój przyjaciel podnosi się z miejsca. – Za śpiew przepraszam, doceńcie grę – dodał, na co kilka osób się zaśmiało. Zaczął grać, a ja niemal od razu rozpoznałam piosenkę, mimowolnie się szczerząc. – She played the fiddle in an Irish band, but she fell in love with an English man, kissed her on the neck and then I took her by the hand, said: Baby, I just want to dance!

Zanim się obejrzałam, przede mną pojawił się Frankie, wystawiając do mnie dłoń, którą od razu przyjęłam. Poprowadził mnie nieco od ogniska i okręcił dookoła, co powtórzył w trakcie tańca pewnie jeszcze z tysiąc razy i nawet dobrze mu to wychodziło, biorąc pod uwagę fakt, że jest ode mnie niższy. Wczułam się w muzykę i głos Chrisa i przysięgam, że z perspektywy osoby trzeciej musieliśmy wyglądać jak mistrzowie parkietu, bo w całym tym zagmatwaniu nie zaliczyliśmy żadnej wtopy. W myślach dziękowałam sobie za te wszystkie urodziny znajomych, na których dawałam się porwać do tańca właściwie przez każdego, kto się nade mną zlitował i mnie poprosił.

- My pretty little Galway Girl! – zakończył, dokładnie wtedy, gdy Frankie ostatni raz mną zakręcił i oboje zaczęliśmy krzyczeć i bić brawo Chrisowi, który, szczerze mówiąc, naprawdę się popisał. – Autografy później, kochani – dodał, kłaniając się, na co pokręciłam ze śmiechem głową.

- Dobra, bardziej mnie ciekawi czy pamiętasz klasyk ognisk – Jenny spojrzała na niego prowokująco, na co ten prychnął, mrużąc na nią oczy.

- Nigdy nie powinnaś w to wątpić.

Ledwo siadłam, a chłopak znów zaczął grać kolejną melodię. Posłałyśmy sobie z blondynką porozumiewawcze spojrzenia, od razu włączając się w śpiew „Hey Soul Sister" od Train. Mimowolnie się uśmiechnęłam, bo faktycznie, to była pierwsza piosenka, której Chris nauczył się grać i dlatego śpiewaliśmy ją na każdym ognisku. Swego czasu ktoś nawet nazwał ją hymnem Sun Rays, co mimo że przesadzone, miało w sobie trochę racji. Ogarnął mnie melancholijny nastrój, ale czułam się szczęśliwa, patrząc na te wszystkie dzieciaki i jedyne, czego żałowałam to, że nie jestem jedną z uczestniczek, a po mojej drugiej stronie nie siedzi Diana. Czułam, jak Jenny łapie mnie za rękę, więc ścisnęłam lekko jej dłoń. Uniosłam wzrok na Chrisa, który akurat patrzył prosto na mnie. Puścił mi oczko, a ja po prostu nie mogłam się nie uśmiechnąć, zwłaszcza że kolejne kilka chwil czułam, jakbyśmy śpiewali prosto do siebie, mimo że sam tekst nie miał tu żadnego znaczenia, po prostu przez te lata ta piosenka stała się taka... nasza.

Cholera, potrzebowałam takich wakacji.

Jakąś godzinę i niezliczoną ilość piosenek puszczonych z głośnika później, Frankie stwierdził, że on też chce zagrać jeden z naszych klasyków i cóż, zanim nawet usłyszałam jakikolwiek rytm i zanim Jenny przysiadła się do niego, żeby śpiewać, Chris już zdążył wyciągnąć mnie do tańca, na co nawet nie narzekałam, choć wciąż nie byłam pewna, co właściwie będzie tym klasykiem. Wiedziałam za to, że jestem w dobrych rękach, bo po tylu wspólnych imprezach zdążyłam zauważyć, że mimo wielu wad, Chris jest naprawdę dobrym tancerzem, a gdy usłyszałam pierwsze wersy piosenki wyśpiewane przez moją przyjaciółkę, nie mogłam powstrzymać uśmiechu.

- Before you met me, I was all right but things were kinda heavy, you brought me to life, now every February you'll be my valentine, valentine! – dołączyliśmy, śpiewając dość głośno, na co kilka osób się zaśmiało. Chłopak bez większego problemu dostosował nasz taniec do tempa głosu Jenny, a ja wciąż byłam pełna podziwu, że tak dobrze potrafił zrozumieć muzykę.

Kochałam tę piosenkę całym sercem i kojarzyła mi się tylko i wyłącznie z Chrisem, mimo że to zaczęło się, gdy jeszcze nie do końca rozumieliśmy tekst i po prostu spodobał nam się rytm i tytuł, bo „Teenage dream" brzmiało tak fajnie, tak dojrzale i tak wakacyjnie, więc... po prostu tak wyszło.

- Hej – Uniosłam wzrok na Jacoba, który dosiadł się do mnie, gdy Jenny akurat gdzieś poszła. – Jak tam?

- W porządku – Wzruszyłam ramionami, bo mimo wszystko nadal nie rozumiałam jego, ani jego nastawienia w stosunku do mnie. – Jak się bawisz?

- Lepiej niż przez większość wyjazdu. Dzieciaki dają w kość – przyznał, a ja mimowolnie się zaśmiałam, choć dobrze wiedziałam, że nasza grupa wcale nie była łatwiejsza do opanowania te kilka lat temu. – Mówiliście, że czemu Diana nie przyjechała?

- Jest na Hawajach z rodzicami.

- A racja, chyba dostałem od niej jakiegoś snapa znad basenu.

A ona się cieszyła, że go odtworzyłeś, wow.

- Długo się znacie? – kontynuował, co szczerze mnie zdziwiło, ale starałam nie dać tego po sobie poznać.

- Z Dianą z trzy lata.

- A z Chrisem?

- Dziewięć? – rzuciłam, mimowolnie unosząc kącik ust.

- Sporo – skwitował, a ja skinęłam niezręcznie głową. – To chyba taka przyjaźń na całe życie, nie?

- Chyba tak. Trochę jak rodzeństwo – parsknęłam, na co i on się zaśmiał. – Ale to całkiem fajne. Mocno przywykłam, a bez niego byłoby zbyt nudno.

Na potwierdzenie swoich słów, skinęłam głową na tych dwóch idiotów, którzy mimo różnicy wieku zachowywali się jak rówieśnicy, a w tamtym momencie akurat bawili się w coś typu „podrzuć kijem tak, żeby nie spadł do ogniska, ale nadal podpiekał piankę".

- Dziwi mnie, że nigdy nie gadaliśmy – przyznał nagle Jacob, a ja zmarszczyłam brwi.

- Mnie nie dziwi. Elita raczej nie zwraca uwagi na taką szarą masę ludzką – Wzruszyłam obojętnie ramionami, na co chłopak się zaśmiał. Spojrzałam na niego kątem oka.

- Czekaj, mówisz poważnie?

- Nie wypominam ci tego, ale mówię, jak jest.

- Wow, to trochę chamskie, ale dzięki – dodał, po chwili wzdychając. – To jeszcze jedno pytanie.

- Hm? – Spojrzałam na niego kątem oka, unosząc brew, gdy wystawił do mnie dłoń.

- Czy taka szara masa ludzka dałaby się namówić na taniec?

Pokręciłam ze śmiechem głową, ale cóż, jak już wspominałam, w kwestii tańca dawałam szansę dosłownie każdemu, więc czemu nie?

- Lucas, daj coś do tańca, mam dość waszego rapu! – krzyknęłam, a chłopak zasalutował, zmieniając piosenkę, na coś, czego w sumie nie kojarzyłam, ale było mi to dość obojętne. Dałam się prowadzić Jacobowi i nawet się nie rozczarowałam, bo tańczył całkiem dobrze, chociaż trochę obrotów i innych figur prowokowałam sama, żebyśmy się tam nie zanudzili.

Ale w zasadzie... to był miły wieczór. 

***
mam wrażenie że ludzie wolą Aloha Sunny niż to and that's sad bo na tamto w ogóle nie mam weny ostatnio:-(

użyte teksty: Galway Girl - Ed Sheeran, Teenage Dream - Katy Perry

Sun RaysOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz