16

325 52 2
                                    

Wbrew temu, czego się spodziewałam, wieczór minął nam dość miło i może po części było to zasługą tego, że nie zdecydowałam się na podjęcie drażliwego tematu, nawet mimo rad Diany. Chyba po prostu dotarło do mnie, jak mocno może mnie to zaboleć i zwyczajnie bałam się usłyszeć z jego ust, że byłam tylko chwilową ucieczką od myśli o Tess, dlatego zdecydowałam się przyjąć to do wiadomości bez zbędnych pytań.

Zamiast tego wieczór przesiedzieliśmy na ganku, uprzednio wyciągając z salonu dwa fotele i oglądaliśmy jakieś krótkoocinkowe seriale komediowe. I to chyba było to, czego naprawdę potrzebowałam, bo zajęło moje myśli tak skutecznie, że nawet przez chwilę nie pomyślałam o całej tej sytuacji inaczej, niż jak o naszym typowym wieczorze jako przyjaciół.

Siedzieliśmy tak do drugiej w nocy, o ile nie dłużej, dopóki stwierdziliśmy, że wstanie rano do pracy może być aż zbyt kłopotliwe. Ranek za to powitał naszą typową rutyną, która mogłaby trwać nawet do popołudnia, jak codziennie.

Otóż nie tym razem.

- Hej - rzucił od progu pizzerii znajomy głos, a ja wyłącznie uniosłam palec wskazujący na znak, że ma czekać. Dalej wgapiałam się w zdjęcie Jeremiego, które wysłała mi Diana, próbując zrozumieć jego sens, ale chyba nie było mi to dane. Ostatecznie z westchnięciem odłożyłam komórkę, a Jacob zaśmiał się pod nosem. - W porządku?

- Mniej więcej.

- Ale czujesz się lepiej niż wczoraj, prawda?

- Tak, tak, spokojnie - Skinęłam głową na potwierdzenie własnych słów i oparłam się o blat, patrząc na chłopaka przyjaźnie. - Co dziś sobie życzą moje ulubione dzieciaki?

- Właściwie nie one, tylko ja. A konkretnie to ciebie - Na jego usta wpłynął ten popisowy uśmiech, który czasem widziałam w szkole. Parsknęłam śmiechem, jednak powstrzymałam się w momencie, gdy on nie wydawał się zbytnio rozbawiony.

- Czekaj, poważnie?

- Całkowicie - Przystanął, opierając się tuż obok mnie, a ja wyłącznie uniosłam brwi, nie będąc pewna, co mam powiedzieć. - To może inaczej. Masz dziś czas?

- Mniej więcej - powtórzyłam niepewnie swoje słowa.

- A co powiesz na to, żebyśmy wybrali się gdzieś? Bez Chrisa, tylko we dwójkę.

Mój mózg ogarniał chyba tysiąc kalkulacji na minutę, a ja w dalszym ciągu stałam tam jak debil, patrząc tępo na Jacoba.

- To znaczy jako kumple? - palnęłam wreszcie, wpędzając tym razem jego w zakłopotanie. Zapanowała cisza, przez którą zrobiło mi się nieco głupio, ale z drugiej strony nie czułam, jakby w moim pytaniu, było coś niewłaściwego, zwłaszcza biorąc pod uwagę to, jak wówczas wyglądały nasze relacje.

- Po prostu - zaczął po dłuższej chwili, kładąc swoją dłoń bardzo blisko mojej, po czym powoli ją przybliżał. - Chciałbym spędzić z tobą trochę czasu sam na sam - powiedział ciszej, splatając swoje palce z moimi. - Co ty na to?

- Nie wiem, czy to dobry pom...

- Jeden wieczór, Minnie - przerwał mi, posyłając urocze spojrzenie. - Daj mi chociaż szansę, proszę - Uśmiechnął się lekko, a ja przez chwilę wyłącznie na niego patrzyłam, ale ostatecznie w milczeniu skinęłam głową. - Super. Dziś wieczorem? - Znów pokiwałam głową w odpowiedzi. - Wpadnę po ciebie - Puścił mi jeszcze oczko na odchodne, a ja wyłącznie mu pomachałam, po chwili siadając z bezsilności na kanapę. Miałam szczęście, że akurat żadnych klientów nie było w środku i mogłam spokojnie walnąć kilka razy głową w stolik, bo... Co tu się właściwie stało?

Przez bardzo mały ruch, moja podświadomość miała zdecydowanie zbyt duże pole do popisu i do końca zmiany zdążyłam wszystko przeanalizować z dziesięć razy, choć wciąż było to dla mnie poniekąd szokiem.

Gość, który bez wahania potrafił odtrącić najpopularniejsze i najpiękniejsze laski w szkole, włączając w to moją najlepszą przyjaciółkę, ot tak zaprosił mnie, właśnie mnie, na chyba-randkę.

Przecież to nawet nie brzmi poważnie.

Gdy po pracy wyszłam z lokalu, w głowie wciąż rozważałam za i przeciw w kwestii podjęcia tego tematu w rozmowie z Chrisem. Z jednej strony potrzebowałam spojrzenia na to męskim okiem i teoretycznie jako przyjaciel powinien mi w tym pomóc, ale podświadomie nie byłam pewna, czy to dobry pomysł, żeby ot tak go o tym powiadomić.

- Dawno nie miałem takiego ruchu w pracy - zaczął Chris, gdy spotkaliśmy się na środku chodnika. - Słowo daję, tak się nudziłem, że rozwiązałem szefowi kilka sudoku - Zaśmiałam się cicho przez jego oburzenie, a on spojrzał na mnie kątem oka. - U ciebie też magicznie nikogo nie było?

- Dosłownie kilka osób, przy czym jedna nawet nic nie zamówiła - Wspomniałam, wewnętrznie zbierając się do rozpoczęcia tematu Jacoba. - Miałam dużo czasu na myślenie.

- Ja też, aż mi mózg wysiada. Kilka godzin próbowałem zrozumieć, czemu sprzedajemy pocztówki z osiołkami, przecież tu nie ma osiołków - westchnął, kontynuując dopiero po dłuższej chwili. - A ty, o czym myślałaś?

- Po czym poznać, czy spotkanie jest randką? - palnęłam, kreując to bardziej na pytanie, a on zatrzymał się nagle, patrząc na mnie nieco zdezorientowany.

- Masz coś konkretnego na myśli?

- Chyba idę dziś na randkę - powiedziałam wreszcie i cóż, nie powiem, że nie byłam ciekawa jego reakcji, zwłaszcza po ostatnich wydarzeniach, ale on wyłącznie zmarszczył brwi.

- Z kim?

- Z Jacobem.

- Co? - palnął niemal odruchowo, po chwili się poprawiając. - To znaczy jak to?

- Wpadł dzisiaj do pizzerii i spytał, czy wyjdziemy gdzieś we dwójkę. Teoretycznie nie zaprzeczył, gdy spytałam, czy wychodzimy jako kumple...

- Czyli się zgodziłaś?

- Czemu miałabym się nie zgodzić?

- Bo... - Uniosłam pytająco brew, gdy nagle zamilkł. - W sumie to nic. Myślę, że będzie fajnie - Zacisnęłam usta, bo zupełnie nie takiej odpowiedzi się spodziewałam, ale on jakby nigdy nic dźgnął mnie w bok z uśmiechem, mimo że czułam, a może po prostu chciałam czuć, w nim trochę wymuszenia.

- Na pewno? - wybełkotałam jeszcze, ale wyłącznie skinął głową, wchodząc na ganek przed naszym tymczasowym domem. W głowie już się za to nienawidziłam, ale głos Diany z tyłu głowy i własna ciekawość nie pozwoliły mi tego zatrzymać. Złapałam go za nadgarstek, skupiając na sobie jego uwagę. - Chris...

- Minnie.

- Wiem, że to głupie, ale nawet o tym nie rozmawialiśmy.

- Bo to nieważne - rzucił nieco obojętnie, a mnie trochę zatkało. Niepotrzebnie to ruszyłam. - Ale to nic nie psuje, Minnie, wciąż się przyjaźnimy, a z Jacobem pewnie będziesz się super bawić - Puścił mi oczko, wchodząc do środka. Przez chwilę jeszcze wgapiałam się w przestrzeń, próbując przyswoić informacje, których zupełnie nie rozumiałam.

I że to niby dziewczyny są skomplikowane?

***
miłego dnia kochani!

Sun RaysOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz