Rozdział 1

707 25 0
                                    

Zapraszam na nowe opowiadanie :)  Mam nadzieje, że się spodoba :) Wszelkie komentarze,  te pozytywne i te negatywne, mile widziane :) Miłego czytania! :)

Nie wiem czy tylko ja mam takiego pecha, czy większość kobiet też na to cierpi... A mianowicie ulokowałam swoje uczucia w nieodpowiednim mężczyźnie. Facecie zakazanym z etycznego punktu widzenia. Kimś kto powinien być dla mnie obojętny, ale niestety nie jest. Mowa tu o moim szefie. Tak, dobrze czytacie.

Z drugiej strony, co mi się dziwić. Samotna dwudziestopięciolatka z ogromnym pragnieniem stworzenia dużej, kochającej i szczęśliwej rodziny, musiała przenieść swoje uczucia na jakiś obiekt westchnień. A że padło na mojego szefa to już głupi żart od losu.

Ale jak tu się nie zauroczyć, gdy przychodzisz na rozmowę kwalifikacyjną i wita cię najprzystojniejszy trzydziestolatek na ziemi. Wysoki, dobrze zbudowany mężczyzna z kwadratową szczęką oraz lekkim zarostem na twarzy, o błękitnych jak niebo oczach i kruczoczarnych lekko przydługich, ułożonych w artystyczny nieład włosach. Jeszcze ten hollywoodzki uśmiech i jesteś w niebie.

Dzięki dobremu przygotowaniu udało mi się dostać tą pracę i od miesiąca jestem sekretarką najbogatszego w mieście biznesmena Nikodema Wilczyńskiego. Praca sama w sobie nie jest ciężka, ani też wyjątkowo trudna. Do moich obowiązków należy m.in. odbieranie telefonów, umawianie spotkań, przygotowywanie dokumentów oraz prowadzenie kalendarza. Ach tak, jest jeszcze wisienka na torcie, czyli umawianie randek szefa i wysyłanie prezentów do jego kochanek. Wspominałam już, że mój szef jest playboyem? Chyba największym w Krakowie. Odkąd tu pracuję poznałam już, tak przypuszczam, z dwadzieścia jego „nowych" kobiet. Po dziesiątej przestałam liczyć. Każda z nich pojawiła się u niego w biurze przynajmniej raz, chociaż raz dla każdej z nich musiałam wysłać bukiet kwiatów w imieniu Wilczyńskiego i z dwadzieścia razy rezerwować najlepszy stolik na wieczór w najdroższej restauracji w mieście.

Każda z jego panienek przyprawia mnie o mdłości. I tu nie chodzi o zazdrość, bo nie jestem zazdrosna. Wcale. No doobra, może trochę. Ale Wy na moim miejscu też byście były, bo Nikodem to niezłe ciacho. Mam na myśli głównie wygląd tych kobiet. Wytapetowane lale z plastikowymi cyckami i pupą. Jedna z nich naprawdę musiała mieć powiększaną pupę, bo nie wierze, że naturalnie ma pupę dwa razy większą od JLO. Ale nie mi to oceniać. Skoro mojemu szefowi takie kobiety się właśnie podobają to mi nic do tego. Chociaż liczyłam, że ma lepszy gust. Widać, pomyliłam się. Jedno jest pewne, ja nie spełniam jego wymagań i nie mam na co liczyć. I już nie liczę.

Jestem całkowitym przeciwieństwem kobiet, które pojawiają się u Nikodema. Nie jestem wysoka, jak one. Mam zaledwie 160 cm wzrostu. Jestem szczupła owszem, ale zaokrąglona tam gdzie trzeba. Włosy mam w kolorze ciemnego blondu do ramion, oczy koloru bursztynu, a mój biust jest średniej wielkości. Co niezaprzeczalnie mnie dyskwalifikuje.

Nie nosze mocnego makijażu, ponieważ nie potrafię się malować. Używam jedynie tuszu do rzęs, różu i błyszczyka do ust. Moją twarz pokrywają piegi i w żaden sposób ich nie zakrywam. Kiedyś mnie irytowały, próbowałam wszelkich sposobów, żeby się ich pozbyć, jednak z marnym skutkiem. Dlatego dałam za wygraną i je zaakceptowałam. Musze przyznać, że od jakiegoś czasu nawet je lubię.

Do pracy ubieram się elegancko, w miarę moich możliwości. Dziś mam na sobie rozkloszowaną granatową spódnice, białą koszule z długim rękawem z pozłacanymi guzikami, a do tego czarne szpilki. Nie nosze drogich ubrań, bo mnie na nie najzwyczajniej w świecie nie stać. Pensji wystarcza mi ledwo na to żeby opłacić rachunki, czynsz i wyżyć do następnej wypłaty.  Sporadycznie udaje mi się odłożyć coś na tzw. czarną godzinę. Swoją garderobę kompletuje w tanich sklepach odzieżowych lub czasami udaje mi się znaleźć jakieś perełki w second handach. Jedynie w przypadku bielizny stawiam na droższe zakupy, ponieważ uważam, że porządna bielizna dodaje kobiecie pewności siebie. Co zdecydowanie polepsza jej wygląd i samopoczucie. Myślę, że w tym przypadku większość kobiet się ze mną zgodzi.

Paniusie odwiedzające mojego szefa noszą wyłącznie markowe ciuchy, z całą pewnością kupowane za duże pieniądze. Ale któż inny by pasował do świata bogatego i przystojnego faceta? No, na pewno nie ja.

Jest poniedziałek i dochodzi siedemnasta, a to znaczy że mój dzień w pracy dobiegł końca. Właśnie kończę kserować dokumenty o które w ostatniej chwili poprosił Wilczyński, gdy na moim biurku zaczyna dzwonić telefon. Podnoszę słuchawkę i słyszę w niej głos mojego szefa:

-Możesz zostać chwilę dłużej w pracy i przyjść do mojego gabinetu?

-Właśnie kończę kserować dokumenty o które pan prosił, zaraz je przyniosę.

-Izo-westchnął szef- ile razy prosiłem, żebyś zwracała się do mnie po imieniu? A te dokumenty zostaw, dokończysz je kserować jutro. Dzisiaj i tak mi nie będą już potrzebne. Teraz pozwól do mojego gabinetu.

-Dobrze. Już idę, Nikodemie.

Po chwili słyszę sygnał w słuchawce, więc odkładam ją na miejsce. Ciekawe o co chodzi? Nigdy nie musiałam zostawać dłużej niż wymagały tego godziny mojej pracy. Ale nie czas na rozmyślanie o tym, bo szef na mnie czeka. Zostawiam na biurku kserowane wcześniej dokumenty i udaję się do gabinetu. Pukam do drzwi i po usłyszeniu słowa proszę, wchodzę do środka.

Nikodem siedzi w czarnym, skórzanym, obrotowym fotelu za swoim masywnym, dębowym biurkiem ustawionym na środku pomieszczenia. Przed biurkiem stoją dwa również czarne, małe fotele, a pomiędzy nimi kwadratowy, szklany stolik kawowy. Cały gabinet jest dość przestronny i utrzymany w jasnych barwach. Jedną ze ścian w całości pokrywają okna z których rozciąga się piękny widok na panoramę miasta. Tuż przy wejściu znajduje się stół z kilkoma krzesłami, przy którym zwykle szef przyjmuje swoich gości. Do gabinetu przylega także prywatna łazienka i sypialnia, z których Nikodem korzysta gdy ma dużo pracy i musi zostać w biurze do późna.

Kiedy weszłam do pomieszczenia zajęty był pisaniem czegoś na laptopie. Ubrany był dzisiaj w czarne spodnie od garnituru, błękitną koszulę, która podkreślała kolor jego oczu i popielaty krawat. Jego marynarka była powieszona na oparciu fotela. Dopiero gdy podeszłam bliżej biurka, mężczyzna podniósł na mnie swój wzrok.

-Usiądź, proszę- wskazał mi jeden z foteli, a ja na nim usiadłam. Nie wiedziałam o co chodzi, przez co byłam lekko zdenerwowana. Ręce mi drżały, dlatego, żeby tego nie zauważył splotłam je na kolanach i czekałam na to co ma mi do powiedzenia. Gdy skończył pisać, wstał, obszedł biurko, po czym usiadł w drugim fotelu naprzeciwko mnie. Poluzował swój krawat, a następnie odpiął górne guziki koszuli. Z trudem oderwałam wzrok od jego palców i skupiłam się na tym co mówi.

-Izo, jak wiesz niedługo przyjeżdża do nas inwestor z Niemiec.- tak, wiem o tym. Ma się u nas pojawić pod koniec tygodnia. Kiwnęłam więc głową, by kontynuował.

-Jestem z nim umówiony na kolację, na której pojawi się wraz ze swoją żoną.- domyślałam się tego, bo rezerwowałam stolik na tę kolację dla czterech osób. Jak mniemam Wilczyński zabierze na nią jedną ze swoich panienek.

-Tak, wiem- potaknęłam.

-Chciałbym więc, żebyś towarzyszyła mi podczas tej kolacji- Że co? Dobrze usłyszałam czy mój słuch z nerwów płata mi figle? Chce zabrać ze sobą sekretarkę?

-Ja?- wolałam się upewnić, czy nie było to tylko przesłyszenie.

-Tak, Ty. Pracujesz ze mną i jesteś na bieżąco ze wszystkimi sprawami dlatego chce, żebyś uczestniczyła w tej kolacji. Zgadzasz się?- A mam jakieś inne wyjście?

-yyy t-tak- wykrztusiłam, bo byłam w zbyt dużym szoku po tym co przed chwilą usłyszałam.

-Świetnie. Przyjadę po Ciebie i razem pojedziemy do restauracji- uśmiechnął się zadowolony.

-Dobrze- odwzajemniłam uśmiech.

-W takim razie nie zatrzymuję Cię dłużej. Do jutra- uścisnął mi dłoń.

-Do widzenia- pożegnałam się i wyszłam z gabinetu.

Gdy zamknęłam drzwi, musiałam się o nie oprzeć plecami. Przez tego faceta nogi miałam jak galareta i gdybym się w porę o coś nie oparła to prawdopodobnie leżałabym jak długa tuż przed samym jego gabinetem.

Kogo ja oszukuje? Nie tak łatwo będzie się odkochać.




Niezastąpiony cudOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz