Rozdział 2

338 22 0
                                    

Tydzień mija mi niezwykle szybko i mamy już środę. Za dwa dni ma pojawić się u nas inwestor z Niemiec. Od samego rana nie czuje się najlepiej. Pewnie przez tą pogodę. Jest październik, robi się coraz chłodniej, a do tego kolejny dzień pada deszcz i wieje silny wiatr. Po dotarciu do pracy postanawiam zrobić sobie na rozgrzanie herbatę z cytryną. Gdy nalewam zagotowaną wodę do kubka, przy moim biurku pojawia się Nikodem.

-Czołem pracy- mówi uśmiechnięty, a ja z wrażenia mało nie upuszczam czajnika. Jak zwykle wygląda świetnie, mimo paskudnej pogody za oknem. Ma na sobie ciemne jeansy i szary płaszcz, spod którego wystaje biała koszula oraz czarny krawat. Przełykam ślinę.

-Dzień dobry, szefie. Kawy?- proponuję.

-Tak, poproszę. Na zewnątrz jest tak zimno, że z przyjemnością się rozgrzeję.- odpowiada, po czym znika w swoim gabinecie.

Nikodem jest właścicielem przedsiębiorstwa wielobranżowego, a siedziba jego firmy mieści się w nowoczesnym budynku, liczącym 24 piętra, na obrzeżach Krakowa. Na parterze umiejscowiona jest recepcja i restauracja dla pracowników, a każde następne piętro poświęcone jest innej branży. Na najwyższej kondygnacji znajduje się gabinet Wilczyńskiego i mój. Chociaż moje miejsce pracy ciężko nazwać gabinetem, gdyż jest to otwarta przestrzeń do której wchodzi się od razu po wyjściu z windy. Niedaleko drzwi od gabinetu Nikodema stoi moje biurko, a za nim liczne szafy oraz szafki. Jest tu również kącik socjalny, w którym szykuję właśnie kawę dla szefa.

Przygotowałam Wilczyńskiemu taką jak lubi i zaniosłam mu do gabinetu. Bez pukania weszłam do środka. Nikodem siedział w fotelu zwróconym w stronę okien i pisał coś w skupieniu na telefonie. Pewnie SMS-ował z jedną ze swoich panienek. Postawiłam kawę na biurku i odwróciłam się z zamiarem wyjścia z gabinetu, jednak zatrzymał mnie jego głos.

-Iza, zaczekaj- Odwróciłam się w stronę Nikodema i posłałam mu pytające spojrzenie. Odłożył telefon na biurko, po czym spojrzał na mnie.

-Pamiętasz o tym, że w piątek przyjeżdża nasz inwestor?

-Taak- trudno było o tym zapomnieć, skoro non stop wałkował ten temat.

-Chciałbym, żebyś na tą kolację odpowiednio się ubrała- przy czym zaakcentował słowo „odpowiednio" i zmierzył mnie wzrokiem od góry do dołu. Czyżby z moim ubraniem było coś nie tak? Miałam na sobie czarną sukienkę, kończącą się przed kolanem z długim rozkloszowanym rękawem i białym kołnierzykiem, do tego czarne rajstopy i czarne lakierowane szpilki.

-Oczywiście, założę sukienkę, taką jak do pracy- zmrużył oczy i pokręcił przecząco głową.

-Nie chcę, żebyś była ubrana tak jak na co dzień w pracy. Chcę, żebyś założyła na siebie coś bardziej hmm... odważnego i seksownego. Zależy mi na tym, by Carl nie mógł oderwać od Ciebie oczu- powiedział z chytrym uśmieszkiem na twarzy. CO? To ma być kolacja biznesowa czy spotkanie towarzyskie?

-Ale on będzie razem ze swoją żoną- zwróciłam mu uwagę.

-Nie szkodzi. Nie każe Ci przecież wskoczyć mu do łóżka. Chodzi mi jedynie o to, by był nam bardziej przychylny- mrugnął do mnie i wygodnie rozsiadł się w swoim fotelu. No jeszcze by tego brakowało. Skoro moje stroje mu nie odpowiadają, niech weźmie ze sobą na kolację jedną z tych swoich wytapetowanych lal. Idealnie się do tego nadadzą.

-Obawiam się, że nie znajdę w szafie nic c,o by Go do nas skutecznie przekonało- powiedziałam z przekąsem. Nie byłam jak jego panienki u których ubranie więcej pokazywało niż zakrywało.

Na moje stwierdzenie Nikodem wyjął z płaszcza portfel i wyciągnął w moją stronę swoją kartę kredytową.

-Kup sobie wszystko, czego potrzebujesz. A i nie musisz się martwić o wydaną kwotę. Zakupy będą na koszt firmy.- zrobiłam wielkie oczy. No chyba sobie ze mnie jaja robisz.

-N-Nie, nie mogę tego przyjąć. Kupię coś za swoje pieniądze.-  Mam odłożonych trochę pieniędzy, więc mogę z nich skorzystać, chociaż pierwotnie miałam inne plany co do nich.

Wilczyński przewrócił oczami na moje słowa, wstał, po czym wcisnął mi do ręki kartę. Był ode mnie wyższy i gdy stanął znacznie górował nade mną.

-To jest polecenie służbowe i nie przyjmuję odmowy. Po pracy masz iść na zakupy i to załatwić. Koniec dyskusji- byłam tylko w stanie kiwnąć głową.

Nikodem uśmiechnął się pod nosem, po czym wrócił za biurko, a ja stałam jak słup soli i wpatrywałam się w niego. Wziął łyk kawy, a następnie spojrzał na mnie.

-Pyszna kawa, dziękuję Izo. Możesz wracać do pracy.- szybko odwróciłam się na pięcie i prawie wybiegłam z jego gabinetu. Co ten facet ze mną robi? Boże, Iza opanuj się. Jesteś w pracy i na tym masz się skupić, a nie na przystojnym i do tego hojnym szefie. Pff, czy on myśli, że jestem taka jak te baby z którymi się spotyka?  Że ot tak z miłą chęcią wydam jego pieniądze? Nie jestem niczyją utrzymanką i nie chce nic od niego, a już zwłaszcza pieniędzy. Zaoszczędziłam parę groszy, więc mogę pozwolić sobie na małe, droższe zakupy.

Reszta dnia zleciała dość spokojnie i nim się obejrzałam była już pora wracać do domu. Akurat pakowałam torebkę, gdy z gabinetu wyszedł Nikodem.

-Gotowa na zakupy?

-Chyba tak- odpowiedziałam z lekkim zakłopotaniem. Wilczyński uśmiechnął się i podszedł do mojego biurka.

-Na pewno znajdziesz coś odpowiedniego. Liczę, że mi się w tym jutro pokażesz.- puścił mi oczko i  pogwizdując ruszył do windy. Stałam tam z rozdziawioną buzią i nie wiedziałam jak zareagować.

Wróciłam do domu po godzinie, bo na mieście były straszne korki. Zwykle trasa z pracy do domu zajmowała mi tylko pół godziny. Niestety przez to, że drogowcy rozkopali pół miasta chcąc się wyrobić z remontem ulic przed zimą, moja trasa się znacznie wydłużyła. Gdy dotarłam do mieszkania byłam tak zmęczona i zmarznięta, że marzyłam tylko o tym, by się zrelaksować w domu, a nie iść na zakupy. Zdjęłam więc szpilki, a płaszcz powiesiłam na wieszaku. Moje mieszkanie nie było duże. Kuchnia połączona z salonem, który robił również za sypialnie i mała łazienka. Włączyłam telewizor i położyłam się na kanapie. Nawet nie wiem kiedy zasnęłam.

Obudził mnie dopiero dzwonek do drzwi. Poderwałam się z kanapy i spojrzałam na zegarek. Wskazywał on godzinę dwudziestą pierwszą. No to sobie pospałam. Nikodem mnie jutro zabije, gdy się dowie że nie byłam na zakupach. Swoją drogą ciekawe kto się do mnie dobija o tej godzinie? Podeszłam do drzwi i wyjrzałam przez judasza, ale przed nimi nie było nikogo.

Uchyliłam lekko drzwi. Na wycieraczce zauważyłam duże czarne pudło, a na nim trzy różowe róże związane wstążką. Wyjrzałam na korytarz, ale tam nikogo już nie było. Wzięłam więc pudło do mieszkania i postawiłam je na stoliku kawowym w salonie. Róże natomiast zaniosłam do kuchni, gdzie włożyłam je do wazonu.

Ciekawość tego co znajdowało się w pudle i od kogo ono było, zżerała mnie od środka. Po chwili zastanowienia niepewnie podniosłam jego wieczko, a zawartość w środku sprawiła, że na mojej twarzy pojawił się szczery uśmiech.

***************************

Jest kolejny rozdział :) Przepraszam, że taki krótki, ale postaram się, żeby następny był już dłuższy :D Mam nadzieję, że się podoba :) Będę wdzięczna, za każdy komentarz :)

Niezastąpiony cudOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz