~1~

388 33 11
                                    



                                                                                     ***


               Ranki, na pewno większości z nas kojarzą się z okropnym zmęczeniem i niechęcią do czegokolwiek. Każdy chciałby mieć te pięć minut więcej snu ale nigdy nie można sobie na to pozwolić. Ogółem rzecz biorąc, ranki są do dupy i można byłoby je wyrzucić z życia. Na pewno większość ludzi właśnie tak uważa, albo tylko ten blondyn, który właśnie szedł do pracy.

Na twarzy zielonookiego, była wymalowana niechęć do życia. Nie można mu się dziwić, spał dziś tylko parę godzin. Zafundował sobie taki stan na własną rękę! Bo w końcu po co spać, jeśli można grać w gry wideo. Robotę, zaczynał bardzo wcześnie, więc ulice miasta były jeszcze pogrążone w półmroku. Feliks miał wiele szczęścia, że w ogóle przyjęli go do pracy. Zwykle, wszelkie CV Omeg odrzucano od razu, bo w końcu gorszy szczep hierarchii, tak? Powinni siedzieć w domu i chować dzieci, przez te szablonowe spojrzenie na świat Feliks wkurzał się jeszcze bardziej, nienawidził takiego stanu rzeczy. Na całe szczęście w jego życiu pojawił się taki ktoś jak Ludwig i dał mu pracę. Może robił za sprzątaczkę, ale liczyło się, że cokolwiek zarabia. Był wdzięczy mężczyźnie, dzięki niemu jakoś się utrzymuje.

Droga do pracy wydawała się Feliksowi trwać w nieskończoność, ale po jakimś czasie w końcu ujrzał już bardzo dobrze znany sobie budynek. Wszedł do środka i rozejrzał się dookoła. Ciągłe tłumy nie odstępujące ani kroku od wyznaczonego terytorium. Krzątali się w tą i we twą, nie wiadomo po co. Jak dobrze, że chłopak tu tylko sprząta. Roboty dzisiaj miał dość sporo, ma nadzieję, że da jakoś radę. Udał się do jednego z gabinetów, ku zdziwieniu blondyna, było tu bardzo czysto, doprawdy na pierwszy rzut oka można było powiedzieć, że nie ma tu co robić. Po głębszej ekspertyzie tego pomieszczenia mógł stwierdzić, że osoba, która tu pracuje jest świnią. Kto chowa śmieci i jakieś obrzydliwe pornografie pod biurkiem. Debil i zbok –stwierdził fakt w myślach.

Całe sprzątanie w gabinecie zajęło chłopakowi może z dziesięć minut. Przypuszczał, że zajmie mu to więcej czasu niż było w planach, więc czemu by się przez chwilę nie zrelaksować i odpocząć na krześle obrotowym? Nic się przecież nie stanie. Tak jak pomyślał, tak zrobił. Rozsiadł się w wygodnym fotelu i przymknął oczy. Było na tyle przyjemnie, że blondyn nawet nie zauważył kiedy zasnął.

W tym samym czasie, gdzieś na przystanku autobusowym stał zdenerwowany białowłosy. Jego twarz, ostrzegała przechodnich, aby lepiej nie podchodzić.
Irytacja i tak przepełniała jego ciało, nie potrzeba mu więcej stresu. Tupał notorycznie nogą i co chwilę wypatrywał autobusu. Chciał już trafić do pracy i wkręcić się w jej wir, żeby tylko nie myśleć o tym co stało się w domu. Brat Gilberta po raz kolejny prawił mu kazania, o tym, że jeszcze nikogo sobie nie znalazł. Ciągle ta sama śpiewka : Ani się obejrzysz i będziesz sam na starość! Gdy sobie o tym przypominał coraz bardziej się złościł, wiedział, że brat chcę aby w końcu był sam na sam ze swoim Włochem. Nie jego wina, że nikt mu się nie podoba! Zagilbisty on zawsze możne być sam i będzie szczęśliwy! 


Gdy w końcu autobus przyjechał na przystanek, wsiadł do niego. Nienawidził komunikacji miejskiej, ale dopiero robił sobie prawo jazdy. Usiadł przy oknie i zaczął myśleć o słowach brata. Blondyn straszył go tym, że jeśli sobie kogoś nie znajdzie, wyleci z pracy! Jak on w ogóle śmie tak mówić, jest jego starszym bratem, gdzie szacunek dla jego zajebistości. Ale to tylko groźby, prawda? Wzruszył lekko ramionami i przestał się na razie tym przejmować. Oprał głowę o szybę i przymknął oczy. Nie minęła nawet chwila a on już był na miejscu. Chyba pierwszy raz w życiu tak bardzo cieszył się z przyjścia do pracy.

Wszedł do budynku i udał się do swojego gabinetu. Jeszcze przed wejściem do pokoju, przeciągnął się i chicho ziewnął. To już chyba jakaś tradycja... Potocznie mówiąc wbił do pokoju, z charakterystycznym dla siebie uśmiechem. Gdy tylko wszedł cały uratowany natychmiast jego mina przybrała zaskoczenie. Jakaś pchła siedziała na jego krześle i spała sobie w najlepsze. Spojrzał gniewnie na śpiącego. Nawet uroda tej niewiasty nie ocalił jej osoby przed gniewem Gilberta, nie wolno spać na jego zmianie i to jeszcze w jego gabinecie! Podszedł do niej bliżej i lekko szturchnął blondynkę w ramię


- Śpiąca królewno, radzę ci wstawać bo zaraz wylecisz z pracy - powiedział niezbyt miło. Śmierdziała omegą, niby nie był za tym, żeby je tak traktować, ale w tej chwili przekonał się do tego, że to leniwe cioty.


// Oto pierwszy rozdział! Było z nim parę problemów, ale udało się. Dziękuję bardzo korekcie, że dała radę o takiej porze. 

Dziękuje za przeczytanie i do następnego

Życie jest pełne niespodzianek Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz