4

5K 152 56
                                    

Weszłam do swojego mieszkania, niemal wywracając się o próg, ponieważ masa toreb z zakupami przysłoniła nieco moje pole widzenia. Położyłam wszystkie reklamówki na podłodze i ciężko oddychając zamknęłam za sobą drzwi. Mieszkanie na czwartym piętrze nigdy nie było dobrym pomysłem. Zrzuciłam swój płaszcz, buty i odłożyłam torebkę na półkę w przedpokoju, który lśnił czystością po porannym sprzątaniu.

Skierowałam się wraz ze  reklamówkami do kuchni, usilnie starając się nie zdeptać Łapki, która plątała mi się pod nogami. Mimo, że na co dzień nie była dość żywiołowym kotem, to jednak gdy wracałam po ośmiu godzinach pracy, ta nie była w stanie nacieszyć się moim widokiem. Położyłam wszystkie zakupy na stole i schyliłam się, głaszcząc kotkę po głowie.

-Też tęskniłam, słodziaku- powiedziałam, po czym wyjęłam z szafki saszetkę z jedzeniem dla kota i nałożyłam do malutkiej miseczki. Nalałam jej jeszcze szybko wody i zabrałam się za rozpakowywanie zakupów. Nie kupiłam za dużo jedzenia, skoro i tak za dwa dni się wyprowadzam, ale za to nakupiłam masę szamponów, dezodorantów i tego typu rzeczy. Do tego sprawiłam sobie jeszcze dwa zestawy puzzli, od których jestem z Martą i Kingą wręcz uzależniona. Właśnie, Kinga! Totalnie zapomniałam, że ona w przyszłym tygodniu wreszcie wraca z Hiszpanii, muszę do niej koniecznie zadzwonić i umówić się na spotkanie. Oby tylko miała wolne mieszkanie, bo szczerze wątpię że ktoś zgodziłby się aby przyszła do domu ekipy. Mogłybyśmy iść zawsze do jakiejś kawiarni, ale jest za duża możliwość że spotka nas jakiś widz, albo co gorsza ktoś znajomy, a tego najbardziej chcemy uniknąć. Trochę głupio by to wyglądało jakby zobaczono mnie razem z byłą dziewczyną mojego brata, która go ,,zdradziła". O tym, że ja i Marta wciąż przyjaźnimy się z Kinią nie wie nikt, nawet Mikołaj, więc teraz przez moją przeprowadzkę trudno będzie się nam spotykać.

Mniej więcej dwadzieścia minut później wszystkie zakupione rzeczy były już na swoim miejscu, a ja postanowiłam wreszcie coś zjeść, ponieważ od śniadania o dziewiątej rano głodowałam. Mimo, że gotowanie wychodzi mi całkiem nieźle i jest to jedna z moich niewielu pasji, to byłam zbyt zmęczona aby teraz coś przyrządzać, więc postawiłam na pizzę. Trudno, spalę to w niedzielę na treningu. Zamówiłam szybko dużą peperoni i poszłam do swojego pokoju, kładąc się wygodnie na łóżku. Chciałam już odpalić jeden z moich ulubionych seriali, gdy przypomniałam sobie, że muszę zadzwonić do Karola. Wyjęłam swój telefon z torebki i szybko wybrałam numer brata.

-Halo?- usłyszałam, gdy po trzech sygnałach chłopak odebrał.

-Hej braciszku- powiedziałam z lekką nutą sarkazmu.

-O, Ada. Po co dzwonisz?

-Wiesz, przemyślałam twoją propozycję, a bardziej twoje ultimatum i podjęłam już decyzję.

-W takim razie zamieniam się w słuch.

-Mogę się do was wprowadzić, pod warunkiem, że nie będę dzieliła z nikim pokoju.

-O to się nie martw, mamy jedno wolne pomieszczenie, w którym aktualnie stoją jakieś kartony, ale jestem tam też łóżko i szafa, więc będziesz mogła tam na spokojnie mieszkać*. Cieszę się, że zdecydowałaś się zamieszkać razem ze mną.

-Zawsze to lepiej niż wrócić na garnuszek rodziców- mruknęłam cicho, bawiąc się z Łapką, która wskoczyła na moje łóżko.

-Kiedyś chcesz się wprowadzić?- spytał chłopak, ignorując to co przed chwilą powiedziałam.

-W ten sam dzień co Marta i Mikołaj, tak chyba będzie najlepiej.

-Nie ma problemu, w czwartek wyślę ci wszystkie szczegóły SMS-em i w piątek na pewno przyjedzie ktoś ci pomóc.

trudna jesteś/ poczciwy krzychuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz