25

1.5K 96 37
                                    

-Będę za tobą tęsknił, mała- westchnął Krzychu, zamykając mnie w swoich objęciach. Przewróciłam delikatnie oczami, myśląc jakie to żenujące. Czułe żegnanie się na dworcu, niczym w tych pieprzonych komediach romantycznych.

-Daj spokój, to tylko trzy dni- mruknęłam, starając się jakoś odgarnąć włosy z twarzy, jednak przez szczelny uścisk chłopaka graniczyło to z cudem- Po za tym mówiłam ci, żebyś mnie tak nie nazywał.

-Nie unoś się, małolatko- powiedział roześmiany, na co jedynie pokręciłam głową.

-Zaraz pociąg odjedzie. Marta mnie zabije, jeśli się spóźnię- westchnęłam. Chłopak niechętnie mnie puścił i dając ostatniego buziaka w policzek pozwolił wejść do przedziału. Zajęłam miejsce na przeciwko przyjaciółki, która patrzyła na mnie wymownie- No co?

-Nic- mruknęła- Ale nawet ja i Mikołaj się tak nie żegnamy.

-Bo jesteście kurewsko nudni- rzuciłam.

Ściągnęłam płaszcz, kładąc go na siedzenie obok siebie. Dziś był jeden z zimniejszych dni kwietnia, przez co byłam ubrana na przysłowiową cebulkę, ponieważ pod płaszczem miałam jeszcze katanę, bluzę i t-shirt. Cóż, przezorny zawsze ubezpieczony.

W przedzielane byliśmy tylko we trójkę- i całe szczęście, bo okropnie nie lubię jeździć z nieznanymi mi osobami. To najbardziej niezręczne sytuację mojego życia. Pociąg ledwo odjechał ze stacji, a Marta, opierając głowę na oknie zasnęła, pochrapując cicho. Spojrzałam znudzona na Mikołaja.

-Co chcesz?- westchnął, odrywając wzrok od telefonu.

-Wymyśl mi jakieś zajęcie- oznajmiłam.

-Nie jestem twoją niańką.

-Jesteś wredny.

-I kto to mówi?- rzucił. Przewróciłam oczami na jego słowa, po czym wstałam z miejsca, wyrywając mu telefon- Ada, kurwa mać.

-Zagrajmy w coś- zasugerowałam.

-W króla ciszy na przykład- westchnął, po czym spojrzał na chrapiącą Martę- Ona na pewno nie wygra.

-Nie masz dziś humoru- oznajmiłam, patrząc na niego.

-Chcesz Nobla za to stwierdzenie?

-Po prostu dawno nie ruchałeś- wzruszyłam ramionami.

Mikołaj przewrócił oczami i dając mi pstryczka w nos zabrał z powrotem swój telefon, wracając do przeglądania social medii. Również to zrobiłam, zlewając przy okazji kilka wiadomości od Krzycha. Mój stosunek do niego trochę się zmienił i jakoś nie chcę mi się z nim teraz pisać. Odpaliłam youtube'a i zabrałam się do oglądania zaległych odcinków Reziego.

***************
-Wstawiaj, Ada- usłyszałam przy swoim uchu. Po chwili poczułam również delikatne potrząsanie ramieniem przez co niechętnie otworzyłam oczy. Nade mną stała Marta, a tuż obok niej Mikołaj.

-Jesteśmy już?- mruknęłam, przecierając oczy. Blondynka pokiwała głową, zakładając plecak. Podniosłam się powoli z siedzenia i założyłam płaszcz, zdejmując swoją walizkę. Opuściłam z przyjaciółmi pociąg, dostrzegając tatę dziewczyny przy jednej z ławek.

-Dzień dobry- przywitał się Mikołaj, gdy tam podeszliśmy. Pan Jacek miał około pięćdziesiąt lat, był bardzo wysoki i dobrze zbudowany. Jego niegdyś czarne włosy teraz były ozdobione siwymi pasmami, a na twarzy widniał kilkudniowy zarost. Mama Marty często powtarzała, że w młodości jej mąż był jednym z najprzystojniejszych chłopaków, jakich kiedykolwiek spotkała.

-Cześć wujku- uśmiechnęłam się, przytulając go.

-Hej, dzieciaki. Zbierajcie się, Dorotka zrobiła już kolację- powiedział, obejmując swoją córkę. Wyszliśmy z dworca, wsiadając po chwili do dużej, czarnej mazdy. Kierowałam tym samochodem raz w życiu i po wypadku, który prawie spowodowałam pewnie już go nie dostanę. Siedziałam z Mikołajem na tylnym siedzeniu, co jakiś czas dźgając się w żebra palcami i cicho śmiejąc. Marta jedynie spojrzała na nas z politowaniem, jednak na jej twarz też wkradł się uśmiech.

trudna jesteś/ poczciwy krzychuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz