Obudziłam się w ciasnym pomieszczeniu, które jechało w górę, z dużą prędkością. Nie wiedziałam jak się tam znalazłam, nic nie pamiętałam. Hałas, podobny do ocierania się kół lokomotywy o szyny, ucichł i poczułam, że ciemne pomieszczenie, w którym się znajdowałam stoi w miejscu. Po chwili, padły na mnie ostre promienie słońca. Gdy się oswoiłam ze światłem, zauważyłam, że znajduję się w szklanej tubie, która najprawdopodobniej miała służyć jako winda. A to co zobaczyłam, od razu postawiło mnie na równe nogi.
Po mojej prawej znajdowało się kilkoro chłopaków, a po lewej kilka dziewczyn, skądś ich wszystkich znałam, ale nie potrafiłam sobie przypomnieć. Stali w takich samych windach co ja. Zaczęłam walić rękoma w szybę i krzyczeć do dziewczyn, ale mnie nie słyszały. Zaczęłam szukać drogi ucieczki, ale nic nie mogłam zrobić, była tam zwykła szklana szyba.
Nagle, usłyszałam głos, który kojarzył mi się z czymś złym i stresującym, zimny i bez uczuciowy głos, od którego przeszedł mnie nieprzyjemny dreszcz. Wtedy, uświadomiłam sobie, że zaraz stanie się coś złego.
- Witajcie. A więc, zasady są proste. Musicie przetrwać. Gdy drzwi się otworzą, macie pięć sekund na podbiegnięcie do stołu, przed wami, aby wziąć z niego rzeczy, które pomogą wam przetrwać. Powodzenia!
Spojrzałam przed siebie. Gdzieś sześć metrów ode mnie stał stół, na którym coś leżało. Nagle zabrzmiał dźwięk alarmu ewakuacyjnego, a drzwi windy się otworzyły. Poczułam ucisk w jelitach i przeszła mnie dziwna fala gorąca. Ruszyłam z całych sił do stołu. Zrzuciłam łuk ze stołu, który znajdował się po prawej stronie, tak samo jak cała pochwa. Zdążyłam czapnąć dzidę, gdy stół z resztą rzeczy zapadł się pod ziemię zostawiając za sobą metalowy podest.
Myślałam, że zaraz serce mi wyskoczy z klatki piersiowej, a tył głowy pulsował, wywołując odbijający się dźwięk rytmu serca w mojej głowie. Pojawiły mi się mroczki przed oczami, a skronie mojej głowy zaczęły boleć. Odruchowo usiadłam na trawie, zaciskując ręce na włosach, z myślą że zaraz ból mi przejdzie.
Gdy siedziałam na ziemi, analizując co w tej chwili się stało, ktoś złapał moje ramię, wyrywając mnie z chaosu, pomiędzy moimi myślami.
Odruchowo zrzuciłam rękę nieznanej osoby i odsunęłam się od niej. Spojrzałam w oczy nieznanej mi dziewczyny, która od razu nawiązała ze mną kontakt wzrokowy. Czułam że ją gdzieś widziałam, ale nie byłam w stanie sobie przypomnieć.
- Nina? To ty?-dziewczyna uśmiechnęła się promiennie, a ja nie miałam zielonego pojęcia o czym ona mówi.
- Nina no, nie pamiętasz mnie? To ja Vicky. - podniosłam jedną brew, kojarzyłam te imiona, ja je znałam, ale nie potrafiłam znaleźć w głowie ich definicji. Wkleiłam oczy w świeżą zieleń, na której siedziałam i uporczywie próbowałam odnaleźć coś w mojej głowie.
- Vicky! - usłyszałam znajomy mi głos, ale do kogo należał?
- O jezu! O co, w tym wszystkim, chodzi?! Gdzie my jesteśmy? I co się stało z Niną, też ją głowa boli?- jak na zawołanie poczułam masakryczne ukłucie w skroniach. Myślałam że zaraz polecą mi łzy z oczu.
- Boże Nina wszystko dobrze?!- gdy usłyszałam ten głos, od razu przypomniała mi się Vicky i jej smutny wyraz twarzy. Podniosłam głowę. Tak to była ona.
- Vicky!?- uradowana dziewczyna rzuciła się na mnie. Po czym zaczęłam się śmiać z jej reakcji.
- Już myślałam że o mnie zapomniałaś - Vicky spojrzała na mnie, czułam że zaraz się rozpłacze.
- Spokojnie! Jak mogłabym zapomnieć o mojej "best bitch forever"- zaczęłyśmy się śmiać. Dopiero po chwili przytulania zorientowałam się, gdzie tak naprawdę się znajdujemy i co się wydarzyło.
YOU ARE READING
Ostatnia minuta
Ciencia Ficción" Zasady są proste, musicie przetrwać " Wolno pisane!!! :)