Rozdział 2 - Summer

15 3 0
                                    

17 Stycznia (teraz)

Siedziałam sama w pokoju i wpatrywałam się w zaśnieżoną ulicę. Powinnam siedzieć teraz w salonie ze wszystkimi, jednak nie czułam się dziś dobrze. Nie chodzi mi o stan fizyczny, ale psychiczny. Minął rok, dokładnie rok od tego, jak Clover zgwałcił mnie po raz pierwszy. Od rana starałam się o tym nie myśleć i powtarzałam sobie słowa terapeutki, jednak bolesne wspomnienia same przejęły nade mną kontrolę. Siedziałam tak sama już dosyć długo i pewnie rozmyślałabym jeszcze dłużej, gdyby nie Becca która właśnie weszła do pokoju. Dziewczyna usiadła na łóżku i objęła mnie ramieniem.
- Hej mała, jak się trzymasz? - Nie musiałam jej odpowiadać. Doskonale wiedziała jak się czuję. - Słuchaj, wiem że to nie jest łatwe i nie będzie. Nie mówię nawet, że o tym kiedyś zapomnisz, bo raczej tak nie będzie. Najważniejsze jest, abyś zamknęła ten rozdział. To nie była Summer, tylko Lily. Nie pozwól temu dupkowi zrujnować swojego życia. - mówiąc to, ujęła mnie za ręce - Summer, musisz być silna. Dla Lewisa, dla Henrego, dla rodziców i dla mnie. - Jej słowa nie sprawiły, że poczułam się jakoś lepiej, ale mimo tego uśmiechnęłam się słabo. Dziewczyna miała rację. Powinnam się przynajmniej starać dla niej, tak jak ona stara się dla mnie.
- Chodźmy do reszty - zaproponowałam - Muszę cię jeszcze trochę pomęczyć zanim wyjedziesz - rzeczywiście chciałam spędzić z nią resztę czasu zanim wyjedzie. Będzie mi jej brakowało i nie chciałam żeby wyjeżdżała, jednak wiedziałam że studia za granicą były jej marzeniem. Z westchnieniem wstałam i wyszłam z pokoju. Becca dogoniła mnie i zanim weszłam do salonu szepnęła:
- Dziś dam ci fory. Tylko ten jeden, jedyny raz - po czym posłała mi spojrzenie mówiące "Dasz radę" i weszła do pokoju. Przez resztę wieczoru graliśmy w gry. Bawiliśmy się jak dzieci, było naprawdę fajnie. A co najważniejsze - udało mi się na ten czas zapomnieć o Cloverze. Zabawę przerwała nam dzwoniąca komórka Rebeccy.
- Muszę już iść. - powiedziała, gdy skończyła rozmawiać.
- Na pewno wolisz pojechać taksówką? - Zapytał ze smutkiem Henry, podając jej płaszcz.
- Oh Henry, już ci mówiłam - łatwiej będzie mi się z wami pożegnać tutaj niż na lotnisku - mówiąc to pocałowała chłopaka
- A na pewno nie będziesz mogła dzwonić? To nie normalne, że będą cię tam trzymać bez kontaktu z nami. - brnął dalej Henry.
- To już też mówiłam - taką mają kulturę i zwyczaje. Japonia to inny kraj niż Anglia, a poza tym może czasem uda mi się wysłać list.
- I nie zachowuj się już jak dziecko Henry. To, że ty nie masz ambicji, nie znaczy że musisz je psuć swojej dziewczynie. - mówiąc to objęłam mocno Beccę. - Przynajmniej od niego odpoczniesz - szepnęłam, na co dziewczyna zachichotała.
- Będę tęsknić. - wymamrotała w odpowiedzi. - I pamiętaj - bądź silna. - po tych słowach jeszcze raz mnie uścisnęła, ucałowała mojego brata, podziękowała moim rodzicom za gościnność i przykazała Lewisowi, żeby się mną opiekował. Po pożegnaniach, Becca wyszła z domu i wsiadła do czekającego na nią auta, cały czas nam machając. Kilkanaście sekund później, jej taksówka zniknęła za zakrętem i pozostały po niej tylko ślady na śniegu. Stałam w przedpokoju i wpatrywałam się w nie, mimo że wszyscy wrócili do pokoju. Został ze mną tylko mój brat. Chłopak objął mnie ramieniem.
- Będę za nią tęsknił. - oświadczył smutno.
- Ja też Henry, ja też...

Uwięzione || Życie toczy się dalejWhere stories live. Discover now