Rozdział 3 - Clover

6 3 0
                                    

17 stycznia (teraz)

Stałem na podjeździe już ponad pół godziny. Z każdą minutą denerwowałem się coraz bardziej. Jest tyle rzeczy, które mogą pójść nie tak. Nie myśl o tym Clover. Wszystko pójdzie zgodnie z twoim planem i już zaraz znów będziecie razem. Odetchnąłem głęboko i przywołałem w myślach obraz Poppy. Jest taka piękna. Ten świat nie może jej zniszczyć, nie pozwolę na to. Zerknąłem na zegarek po raz kolejny. Co raz bardziej obawiałem się, że z jakiegoś powodu dziewczyna zrezygnowała z jazdy taksówką. Okazało się, że nie potrzebnie się obawiałem, gdyż chwilę potem Poppy ukazała się przed domem. To nie możliwe, aby mnie rozpoznała, jednak i tak obróciłem twarz w drugą stronę. Wyglądałem teraz zupełnie inaczej, bo każdy dzień po ucieczce ze szpitala spędziłem na przygotowaniach. Miałem teraz ogoloną głowę, jasne soczewki w oczach, sztuczne piegi oraz brodę i wąsy, które przefarbowałem na czarno. Gdy dziewczyna wsiadła do mojego samochodu, nie odezwałem się ani słowem, aby nie rozpoznała tak prędko mojego głosu. Nie było to łatwe. Poppy, moja Poppy siedziała zaledwie trzydzieści centymetrów ode mnie. Miałem ochotę już teraz opowiedzieć jej, ile trudu sobie zadałem, żeby znów była bezpieczna i jak bardzo moje życie bez niej, Lily, Rose i Violet było puste. Jechaliśmy w milczeniu, co tylko podsycało moją pokusę rozmowy. Jeszcze tylko parę kilometrów, jeszcze tylko parę minut. Aż w końcu - jeszcze tylko jeden zakręt. Droga na lotnisko wiodła prosto, a mój nowy dom znajdował się za zakrętem w prawo, więc żeby dziewczyna nie zorientowała się wcześniej, dopiero w ostatniej chwili ostro skręciłem.
- Hej, co pan robi?! To nie droga na lotnisko. - Mimo jej zdenerwowania, wiedziałem że jeszcze nie odkryła, co tak naprawdę dla niej szykuję.
- Dbam o to, abyś była bezpieczna, Poppy. - Kątem oka dostrzegłem, że na te słowa z oczu dziewczyny zaczęły płynąć łzy. Chciałem ją pocieszyć i uświadomić, że teraz już zupełnie nic nas nie rozdzieli, ale musiałem przecież prowadzić.
- Proszę... - wyszeptała- Wypuść mnie. - Czułem w jej głosie smutek. Widocznie jeszcze nie doceniła, tego co jej daję. Przynajmniej teraz nie próbuje uciekać, jak za pierwszym razem. Jednak się czegoś nauczyła
- Oh Poppy - westchnąłem, a dziewczyna wzdrygnęła się na dźwięk swojego imienia. - Ahh, Poppy, Poppy, Poppy... - powtórzyłem.
- N... nie jestem Poppy - pisnęła, jak mała dziewczynka.
- Ależ oczywiście, że jesteś. - w odpowiedzi pokręciła tylko niepewnie głową. Potem ostatnie parę minut drogi jechaliśmy w milczeniu i jedynym dźwiękiem (oprócz pracującego silnika) było ciche łkanie dziewczyny. Gdy dojechaliśmy na miejsce wysiadłem z auta i podałem Poppy rękę, aby mogła wyjść. Dziewczyna wsunęła się głębiej w fotel i spojrzała na mnie szklanymi oczami. Nie miałem czasu na takie gierki, nie na to tak długo czekałem, dlatego otworzyłem szerzej drzwi, aby wziąć ją na ręce. Spanikowana dziewczyna jak oparzona, w jednej chwili znalazła się na drugim fotelu.
- Sama pójdę - wymamrotała, po czym niepewnie wysiadła z wozu. Dałem jej znak ręką, aby podeszła bliżej.
- To twój nowy, bezpieczny dom - wskazałem na ceglany, parterowy budynek, otoczony ozdobnym murem porośniętym bluszczem. Byłem ciekaw reakcji Poppy, ale ona nic nie powiedziała. Twarz dziewczyny była blada, a ze smutnych oczu ciekły łzy. Wyglądała jakby zaraz miała zemdleć. W ostatniej chwili podtrzymałem ją przed upadkiem. Znów spróbowałem podnieść dziewczynę, tym razem nie protestowała. Przekroczyłem z nią próg domu i już na wejściu otoczył nas zapach czystości. Wszedłem do salonu i na chwilę położyłem dziewczynę na sofie. Sam przesunąłem regał na środki do czystości po czym otworzyłem kluczem metalowe drzwi. Ponownie wziąłem Poppy na ręce i zszedłem z nią po schodach. Na dole usadowiłem ją na kanapie i podałem szklankę wody.
- W swoim pokoju masz nowe rzeczy. - wskazałem na jedne z trojga drzwi. - Wrócę juto rano o ósmej. Tym razem to ja przygotuję śniadanie. - uśmiechnąłem się, po czym nachyliłem się, aby ucałować jej policzek. Nim zdążyłem to zrobić, Poppy odsunęła się gwałtownie. Westchnąłem. Widocznie jeszcze zbyt wcześnie, aby wrócić do wszystkich starych nawyków. Wszedłem na górę schodów i jeszcze raz pozwoliłem nacieszyć się moim oczom jej widokiem, po czym zamknąłem za sobą drzwi, przesunąłem regał i udałem się do łazienki, aby wziąć upragniony prysznic.

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: Aug 16, 2019 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

Uwięzione || Życie toczy się dalejWhere stories live. Discover now